piątek, 8 marca 2013

Odlot nr 6


                Stałam i zaciskałam kciuki z całych sił. Trwał mecz z Niemcami. Finał. Jako pomoc techniczna miałam bardzo dobry widok na boisko. Wszystko rozgrywało się tuż przede mną. Zawodnicy stąpali po tym samym piasku. Wzrok utkwiłam w polskim zawodniku nr 1. Zaśmiałam się w duchu kolejny raz czytając na jego pośladkach: „Misiek”. Napis na spodenkach był oryginalnym pomysłem. Tylko dwa punkty dzieliły chłopaków od zdobycia Mistrzostwa Europy, a ja zapatrzyłam się na Kubiaka. Wiem, to takie naiwne. Ja biegam z ręczniczkiem, a on jest siatkarzem. Jednak przez ten cały wspólnie spędzony czas z Justyną zdążyłam się w nim chyba zakochać.
                Stałam z boku, czekając na kiwnięcie któregokolwiek z zawodników. Gra, grą, a ja byłam w pracy, że się tak wyrażę. W końcu ujrzałam dłoń Miśka. Podbiegłam szybko, a on wytarł swoje czoło i dłonie.
- Uda się – powiedziałam i delikatnie poklepałam go po ramieniu.
On spojrzał na mnie zdezorientowanym wzrokiem, jakby po chwili przypominając sobie kim jestem. W końcu uśmiechnął się z wdzięcznością i oddał mi ręcznik.
- Dzięki.
                Udało się. Wygrali! Teraz chłopcy tonęli w swoich objęciach, potem w objęciach trenerów i znajomych. Stałam w rogu wyznaczonego placu do gry. Cieszyłam się razem z nimi. Wystarczyło mi widzieć ich radość i szczęście. Osiągnęli coś wielkiego. Wiedziałam, że cały ten dzień zejdzie im na świętowaniu. Spojrzałam na Jusię, siedzącą na widowni. Jej twarz promieniała z dumy. Jak widać, w końcu odnalazła więź z bratem, który teraz biegł w jej stronę. Przytulili się z całych sił, a ja zazdrościłam im tej więzi.
                W końcu to cudownie mieć kogoś z kim można dzielić dobre i złe chwile. A któż nas lepiej zrozumie jak nie rodzina. Widziałam jak rodzeństwo Kubiak patrzy w moją stronę. Pomachałam im i zaczęłam się zbierać do domu.
- Poczekaj! –  po kilku krokach usłyszałam wołanie.
- Słucham? – odwróciłam się i spojrzałam zaskoczona na sylwetkę szatyna.
- Gdzie uciekasz?
- Do domu? – odparłam pytaniem na pytanie.
- Racja, głupek ze mnie. Bo… Chciałem ci podziękować za wsparcie – nagle podszedł bliżej i znalazłam się w uścisku jego opalonych ramion.
Moje serce przyspieszyło, a ja nie wiedziałam za bardzo jak zareagować. Nieporadnie także go przytuliłam. Wcale nie przeszkadzało mi, że był spocony po meczu i gorący od słońca. Mi robiło się gorąco od wewnątrz. Czyż nie o tym marzyłam? Po chwili oderwał się ode mnie z szerokim uśmiechem.
- Przyjdź wieczorem do holu. Spotkamy się tam i pójdziemy jakoś uczcić to zwycięstwo razem, co? – zaproponował.
- Razem?
- No ty, ja, Justyna i Zbyszek. Co ty na to? – oparł się o reklamową bandę.
- Super. Dzięki za zaproszenie.
- Ubierz sukienkę, potańczymy – mrugnął do mnie, a ja aż w środku zadrżałam.
- Jak sobie życzysz Mistrzu – pożegnałam go.
                Denerwowałam się bardzo. W końcu przeryłam całą szafę i nic. Skończyło się na tym, że wpadła do mnie Justyna, a ja dalej stałam w bieliźnie na środku pokoju.
- A ty co? – obrzuciła mnie spojrzeniem.
- Nie wiem, co ubrać – mruknęłam.
- Wiesz, jeśli chodzi o mojego brata i Zbyszka to tak byś im się najbardziej spodobała – zaśmiała się brunetka.
- Zabawne… Michał powiedział, żebym założyła sukienkę, ale nie mam żadnej ładnej. W każdej wyglądam jakoś tak.. – usiadłam na łóżku.
- Marudzisz. Ale co? Mój brat? No kto by pomyślał – zagwizdała z zadowolenia. – Czyli chcesz mu się spodobać i stąd ten dylemat?
Pokiwałam, chcąc nie chcąc, głową. Chyba mu nie powie, tego, co? To nie moja wina, że zakochałam się w jej bracie…
- Już, głowa do góry i wskakuj w to – pomachała mi pomarańczową sukienką przed oczami.
- To? – wykrzywiłam usta.
- Zaufaj mi.
                Z daleka widziałam już wejście do hotelu chłopaków. Szklane drzwi pozwoliły zobaczyć trochę wnętrza. Sylwetek siatkarzy nie dostrzegłam, więc weszłyśmy, by poczekać na nich w środku. Obciągałam materiał sukienki, a Justyna biła mnie za to po rękach.
- Zobacz, Michał. Ciekawe na kogo czekają te dwie śliczne dziewczyny – za naszymi plecami rozległ się głos bruneta.
- Nie bajeruj, Bartman – skróciła go Jusia.
- Spokojnie, siostra, bo się zamknie sobie. On musi gadać – odparł Kubiak.
On miał blond włosy! Przez te kilka godzin zdążył się przefarbować. Nie mogłam na razie przyzwyczaić się do niego w platynowym wydaniu, ale to chyba kwestia czasu. Na atrakcyjności nic nie stracił.
Nagle jego wzrok padł na mnie. Poczułam ciarki na całym ciele, nawet tych częściach, które zasłaniał materiał. Wzrok chłopaka jakby przeszywał mnie na wylot. Patrzył na mnie tak pierwszy raz, odkąd się poznaliśmy. W jego niebieskich oczach skakały iskierki.
- Dobrze, że nie wyglądałaś tak na meczu, bo bym się nie mógł skupić – wykrztusił po chwili, a ja lekko się zawstydziłam.
- Zachowujesz się, jakbyś dzisiaj Martę poznał – zdumiał się Zibi. – Ja wiedziałem, że potrafi wyglądać zjawiskowo – mrugnął do mnie, za co zgromiłam go wzrokiem.
- Co ty nie powiesz – ironizowała moja przyjaciółka.
- Może chodźmy już, co? – zaproponowałam.
                Nie obyło się bez chwili na wybranie celu wędrówki, ale w końcu trafiliśmy do jednego z klubów nieopodal plaży. Oczywiście chłopacy znaleźli od razu jakichś znajomych. Zostawiłyśmy ich, a same poszłyśmy tańczyć. Od morza wiał lekki wiatr, dzięki niezabudowanemu parkietowi. Osłaniała nas tylko strzecha z góry. Obróciłam Justynę w tańcu, śmiejąc się z naszego wspólnego piruetu. Niespodziewanie coś odciągnęło mnie trochę w bok. Po chwili poznałam ręce Michała na swoich. Justyną zajął się jego partner.
- Ciekawy kolor – uśmiechnęłam się wskazując na głowę chłopaka.
- Podoba ci się? Poczułem nagłą chęć zmiany. Mam nadzieję, że nie straciłem twojej sympatii?
- Co ty, twoja głowa. Chyba ci pasują – przyjrzałam się uważnie jego fryzurze.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie – blondyn zmniejszył dystans między nami. – Podobam ci się choć troszkę? – dręczył mnie uważnym wzrokiem.
- Michał… - mruknęłam zerkając po bokach.
- Peszę cię? – siatkarz spytał głupkowato. – Jesteś taka urocza – przytulił mnie do siebie.
                Wkrótce nie omieszkał sprawdzić, jak kręci się moja sukienka w szybszych rytmach. Zawsze po długim obrocie lądowałam w jego ramionach. Za każdym razem, gdy czułam jego perfumy, wirowało mi w głowie. Jak widać, wcale nie potrzeba drinków.
                Siedziałam sobie z Justyną na stołkach przy barze. Tłum falował, a my miałyśmy chwilę odpoczynku. Lubiłam tańczyć i bawiłam się wyśmienicie.
- Wiesz co, mój brat ma fajnych kumpli – wyszczerzyła się brunetka.
- Tak?
- No, takich przytulnych. Nawet Bartman całkiem możliwy się wydaje.
- A ile wypiłaś? – spytałam rozbawiona.
- No niestety prawie nic. Wkręca mnie ten klimat – odparła kołysząc się na boki.
                Nastrój zmieniał się wraz z upodobaniami DJ-a. Widziałam Kubiaka zmierzającego w naszą stronę w rytmie reggae.
- Chodź tu do mnie, pobujamy się.
- Chyba nie jesteś w stanie – spojrzałam powątpiewająco.
- Przecież nie jestem pijany. Ja tak tańczę – zaśmiał się i zaprowadził nas na parkiet.
- Nie udawaj, królu parkietu.
                Tańczyliśmy blisko siebie, stykając się czołami i patrząc sobie w oczy. Widziałam jego uśmiech z bliska. I te oczy… Inne niż moje… Jak go tu nie kochać?
- Chcesz obejrzeć zachód słońca? – spytał nagle i nie czekając na moją odpowiedz porwał mnie na zewnątrz.
- Gdzie mnie ciągniesz?
- W jakieś ustronne miejsce. Przecież piękno natury trzeba kontemplować w ciszy – uśmiechnął się do mnie uroczo.`

^^^                                                                                                                                    
Marta i Michał gdzieś zniknęli. Może chcieli poszaleć? -zastanawiała się brunetka. Widziała ich sylwetki z oddali, powoli znikających w piaszczystym terenie.

-Poszli na seks- Wyrwało się Bartmanowi
-No Michał nie ma niedowałdu zapewne- syknęła brunetka -znalazłam!
- Ej, niby kto ma niedowład? - oburzył się brunet
-Niby kto głupio pyta?
- Tak mówisz, bo byś chciała, żebym ci pokazał. Nie dam się nabrać - pokiwał palcem.
-A weź spadaj Bartman!
-Żeby pokazywać, najpierw trzeba mieć CO
- Nie wiesz, co mówisz, mała - złapał ją za ramię, przyciągając do siebie.
-Weź lepiej przynieś drinka, a nie pierdziel, napiłabym się
- Pij, pij, będziesz łatwiejsza - rzucił, a potem odszedł do baru.
Wrócił trzymając w dłoniach szklanki wypełnione Malibu.
-Proszę bardzo, wedle życzenia- podał jedną z nich brunetce
- Chociaż wybór ci dobrze poszedł - mruknęła zanurzając w napoju usta.
-A ty co humorku nie masz?- drążył- Może masz okres
- Oczywiście, bo umieram z żalu, że cię nie zaliczę - ironizowała dziewczyna.
-Chyba to ja jestem od zaliczania?- powątpiewał przez chwilę
-Chyba dmuchanych lal- prychnęła 
- Wiesz, jeżeli naprawdę masz niedyspozycje, to są różne sposoby, żeby było miło - wymruczał siatkarz do jej ucha.
-Chyba jesteś pijany i bredzisz- stwierdziła
- Trzeba korzystać z życia - pował ją na parkiet.
-Niech Ci będzie, bawmy się!                                                                                                                                                 Kubiakówna stwierdziła, że tego jednego wieczoru mogła się z nim zabawić i to nawet całkiem dobrze. Może nie tylko całować potrafił nieźle. Drinki też sprawnie przynosił. Po paru złapali stan śmiechowy. W końcu wydostali się z zatłoczonego parkietu.
-To gdzie teraz? Zbyszku mnie zabierzesz?- z uśmiechem na ustach wpatrywała się w siatkarza.
- Zobacz, tam udzielają ślubów - wskazał palcem na namiot.
-Chcesz popatrzeć? jak Elvis czy inny świr udziela ślubów?
- Tak - wyszczerzył się.
-No to chodźmy, pośmiejemy się! będzie czad- brunetka pociągnęła partnera za rękę
- Oj będzie (…)                 

^^^       
                Wkrótce siedzieliśmy na piasku, a morze obmywało moje stopy. Michał siedział za mną, przytulony do moich pleców. Głowa blondyna spoczywała na moim ramieniu. Wymarzona scena. Mogłam poczuć bicie jego serca, ciepło ciała.
- Czuję się taki odprężony. Czy to dzisiaj zdobyliśmy złoto? – mruknął.
- Tak, ty ze Zbyszkiem. Mistrzostwo Europy w siatkówce plażowej U-18. Gratulacje – spojrzałam z ukosa na profil chłopaka.
- Ach… Tytułujesz mnie? Przecież dalej jestem tym samym Michałem Kubiakiem. Siedzę tutaj z prześliczną dziewczyną w pomarańczowej sukience – szepnął, drażniąc mój policzek.
- Bez przesady…
- Chyba nie masz już wątpliwości, że mi się podobasz? – zdrętwiałam, gdy brodą zsunął moje ramiączko.
Potem w tym miejscu pojawiły się jego usta. Zaczął obsypywać mokrymi pocałunkami mój kark i ramiona. Dłonią gładził moje włosy, odgarniając je na bok. Przymknęłam powieki, chcąc poczuć wszystko jak najdokładniej. Chwilę potem przesiadł się na wprost mnie i obserwował moją twarz. Opuszkami palców muskał moje  policzki, jakby badając teren, zanim dotarł tam ustami. I zrobił to. Pocałował mnie tak czule, tęsknie i zmysłowo. Zawarł w tym małą obietnicę przyjemności. Czułam, że materiał sukienki zaraz spadnie, a ja zostanę w bieliźnie. Chciałam go poprawić, ale powstrzymała mnie dłoń Kubiaka. Na moje zdziwione spojrzenie odparł figlarnym uśmiechem i ściągnięciem swojej koszulki.
Niepewnie pogładziłam ręką jego opalony tors z zarysami mięśni. W świetle zachodzącego słońca prezentował się jeszcze lepiej niż podczas gry. Ostrożnie uczyłam się faktury jego ciała. Swoją bluzkę rozłożył za moimi plecami i lekko mnie pochylił. Położyłam się na rzeczy pachnącej nim, ale źródło zapachu było nade mną.
- Jak ci się podoba ten zachód? – szepnął wprost do mojego ucha.
- Fantastyczny. Coś czuję, że będzie niepowtarzalny… - odparłam.
- Jeśli tylko chcesz…
- Czy ktoś mógłby obchodzić się ze mną czulej niż ty? – spytałam, nie oczekując odpowiedzi.
Znów byłam na jego skinienie. Tak samo jak na boisku. Reagowałam na każdy ruch z jego strony. Uczył mnie miłości. Tej psychicznej i fizycznej. Był pierwszym chłopakiem, który traktował mnie i dotykał w ten sposób. Nawet najmniejsze zetknięcie się naszych ciał odczuwałam bardzo mocno. Incydent ze Zbyszkiem był czymś zupełnie innym… Blondyn przyklęknął i przylgnął do mnie górnymi partiami ciała. Skutecznie uchronił moje włosy od zmieszania się z piaskiem. Zatraciliśmy się w pocałunkach. Ostrożnie gładziłam jego plecy. Pod palcami czułam ciepłe już prawie męskie ciało, rozgrzaną skórę. Kompletnie nie wiedziałam co robić, co faceci lubią, co on lubił.
Chyba Michał wyczuł to zdenerwowanie, bo chwycił moje dłonie w swoje i zaczął je masować. Splatał nasze palce, drażnił wewnętrzną stronę.
- Spokojnie, kochanie – wyszeptał, przyglądając mi się z uwagą. – Denerwujesz się?
- Wcześniej.. Chłopacy nie… Tamto z Zibim… Boże, co ja mam robić? – jęknęłam, czując bezradność i kompromitację. – Chyba nie nadaję się do tego. Musisz oczarować inną – podniosłam się szybko, poprawiając sukienkę.
Chciałam odejść. Tchórzyłam? Nie wiem, ale zdecydowanie czułam się zagubiona. Jak w innej bajce. Nie swojej. On był uroczy, ale… Nie pasowałam do niego. Przecież nic nie umiałam…
- Marta! Martuś – zawołał szybko, bym nie zdążyła odejść.
Złapał moją rękę i pociągnął w dół, w skutek czego wylądowałam na nim. Podparłam się na piasku.
- Co ty robisz? – spytałam głosem bez wyrazu.
Gdzieś trysnęło moje szczęście i radość. Spojrzałam w stronę morza. Ostatnie pomarańczowe smugi znikały za horyzontem. W oczach miałam pustkę.
- Spokojnie, ochłoń. Czemu chcesz uciec? – usłyszałam jego pytanie.
- Przecież ja nawet nie umiem się całować…
- Umiesz, kłamczuszku – pogładził moje ramię.
- Nie ważne. Na co ci ja? – bałam spojrzeć się na niego.
- Nie chcesz tu być ze mną? Narzucam się? – zaczął dociekać w zupełnie złą stronę.
- Coś ty. Przecież o takim chłopaku marzy każda dziewczyna. I o takiej chwili…
- A ty? – Michał obrócił moją twarz w swoją stronę i uważnie obserwował moją reakcję.
- Chcesz prawdy? Zakochałam się w tobie… - dokonałam ostatniego etapu samo destrukcji.
- Naprawdę? – uśmiechnął się kącikiem ust. – Czyli wybrałem odpowiednią dziewczynę. Przecież nie zabrałem cię tutaj, bo ślicznie wyglądasz w tej sukience. To ostatnie to prawda, ale nie chcę cię wykorzystać. Chyba wiem, w czym tkwi problem… - tłumaczył.
- Tak?
- Nie bój się, to też mój pierwszy raz – mruknął cicho.
- Co? – krzyknęłam, ale natychmiast mnie pocałował.
- Cii – zostałam przywrócona do pozycji leżącej, tym razem odwrotnie. – Nie myśl o niczym. Rób, co czujesz. Jestem twój – uśmiechnął się, palcami obrysowując moje usta.
Wtedy zaczęłam wędrówkę po jego ciele. Oczami, dłońmi, ustami. Prawdopodobnie łaskotały go zwisające kosmyki moich włosów, bo jego szybki oddech przerywały podśmiewania się. Ośmielona, ściągnęłam jego spodenki.
- Martusiu, więcej nic nie musisz robić. Mi już jest przyjemnie – podciągnął mnie na wysokość swojej twarzy.
- Udam, że nie wiem, o czym mówisz – skarciłam go spojrzeniem.
Poczułam na moich kolanach dłonie siatkarza, posuwające się stopniowo górę, aż w końcu zniknęły pod materiałem sukienki.
- Podoba mi się, ale musimy ją zdjąć – oznajmił Misiek i zrobił to, co powiedział. – Uwaga, obrót.
- To dlatego mówi się, „obracać pannę”? – spytałam rozbawiona.
- Spytaj Zbyszka – zaśmiał się, opierając ręce po moich obu stronach. – Jakie masz zapięcie stanika – wymruczał z ustami przy wykończeniach miseczek.
- Normalnie, a co? – zdumiałam się.
- Żebym godziny nie odpinał – błysnął zębami i wbrew wszystkiemu po chwili byłam półnaga. – Mogę dotknąć?
- Jeny, Kubiak – westchnęłam poirytowana.
- Potem będziesz tak wzdychać – zażartował.
Dotykał nie tylko moich piersi. Całe moje ciało. Trudno to opisać, ale sposób w jaki to robił, sprawiał, że nie czułam skrępowania, leżąc przed nim naga. Tak, doszło do tego, że byliśmy nadzy oboje. Zimny wiatr wywołał na mojej skórze gęsią skórkę. Nową, bo pod wpływem dotyku Kubiaka, też ją miałam.
- Już cię okrywam. Z braku ekwipunku, musi ci starczyć moje ciało – musnął moje usta i delikatnie uplasował się między moimi nogami.
- Myślę, że wtedy będzie mi aż za gorąco – szepnęłam.
- Bez baw – odgarnął z czoła moje włosy i utkwił we mnie skupiony wzrok.
To ta chwila. To ją zapamiętam do końca życia. To, że jak najostrożniej umiał, zapoczątkował nowy etap bliskości. Że po kilku sekundach rozczarowania nadeszła przyjemność. Że przeczesałam ręką jego blond włosy i jęknęłam. Oddałam się Michałowi Kubiakowi tej nocy. Piasek otaczał nasze ciała i nie tracił ciepłoty tak jak my. Czułam się jak ktoś inny. Osoba bogatsza o nowe doświadczenia. Osoba kochana, bo zasnęłam w jego ramionach, pod niebem pełnym gwiazd i nazwał mnie swoją najlepszą nagrodą.
               
^^^
                                                                                                                                                                                                            Zajęli jedne z ostatnich miejsc w ławce. Z zaciekawieniem przyglądali się kolejnej parze wypowiadającej sakramentalne tak. Dziwaków nie brakowało. Sam „kapłan” udzielający ślubu wyglądał jak kowboj który dopiero co spadł z byka. Wszystko wyglądało niezwykle komicznie.
-Ci ludzie są szaleni- stwierdził odkrywczo Bartman
-Taaak, Boszz wiesz jak oni musza się kochać?- wzruszona brunetka, przeciągle przejechała nosem po koszuli partnera, pociągając głośno.
-Jesteś taka pociągająca Justynko
-Ach Zbyszku, jakie to piękne, spójrz…To wszystko…wszystko-glos jej się łamał.
-Weź nie becz, już dobrze- ucałował czerwony nosek Kubiakówny.
-Przytul się, jak chcesz to sobie możemy stad już pójść- zaproponował
-Chyba tak będzie najlepiej.                                                                                                                                                   Wstali równocześnie kierując się w stronę wyjścia. Zbyszek szedł trzymając dłoń Justyny.  Oboje jeszcze raz spojrzeli w kierunku ołtarzyka. Równocześnie ich wzrok przeciął się w tym samym punkcie.
-A gdyby tak?- Bartman stanowczo chwycił dłoń dziewczyny.
-Gdyby co?
-Zróbmy to!, chodź weźmiemy ślub, będziesz Panią Bartman! To się Michał zdziwi!- szatański uśmiech zagościł na jego twarzy. (…)

^^^
                                                                                                                                                                                            Ranek zabrał mi to wszystko. Promienie drażniące moje powieki, spowodowały, że odkryłam prawdę. Już nie otaczały mnie niczyje ramiona. Zniknęły ślady pocałunków i… jego ubrania. Nawet koszulka na której leżałam. Czułam zrozpaczeni i to wcale nie z powodu włosów pełnych piasku. On uciekł.
Ubrał się i uciekł. Bez słowa. Nie było go na plaży. Nie było w klubie. Nie było w hotelu. Wymeldował się razem ze Zbyszkiem godzinę wcześniej. No tak, za miesiąc w Tremoli odbywają się Mistrzostwa Świata. Siatkówka plażowa mi go zabrała. Wybrał ją, nie podając wyjaśnień. W końcu byłam nagrodą…

8 marca! Zlitowałam się nad wami. Wiem miałam wrzucić kiedyś tam, ale jakoś nie mogłam się zebrać w sobie. To już jest koniec?  nie ma już nic…

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ale 'ciepłota' to rozwaliła mnie na łopatki, przepraszam:D
      Do rzeczy, Ty wiesz, Wy wiecie, że mnie się to zakończenie wcale nie podoba i czuję się zawiedziona, że nadeszło to tak szybko, pomimo tego że jest mój ukochany nie-happy end.
      Nie wiem jak Was, ale mnie to nie satysfakcjonuje i chcę więcej, natentychmiast!
      A tak w ogóle to buziaki:**
      I wyłączcie to blokowanie z robotami, bo moja ślepota nie rozróżnia literek.
      A i jeszcze ten, przekaż Kubiakowi, że ma przesrane, z resztą tak jak Justyna, nie zaprosiła mnie na ślub :c

      Usuń
  2. warto było czekać i nie kończ tego plose :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacja!!!!! Nie kończ!!!

    Nie wiem niech się spotkają po latach czy coś, błagam nie kończ, to opowiadanie jest świetne!

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże ! Początek świetny i te ich wstępne gierki, a potem ten dziki i namiętny sex pod gołym niebem na plaży.... coś niesamowicie pięknego. Ale końcówką to mnie rozczarowałaś ! Po protu nie mogę w to uwierzyć, ze ją tam zostawił...

    Nie kończ proszę, zapowiada się na prawdę nie źle. Proszę, kontynuuj dalej te opowiadanie, proszę ! :)

    Pozdrawiam i mam nadzieję, ze nie zrobisz nam tego. No chyba, że nie masz czasu ani pomysłu i siły na dalszy ciąg.. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo się popłaczę. Cholera czuje się jak Marta, czuję jedno wielkie rozczarowanie które przyniósł jej poranek. Matko poczułam się jak wszystkie te dziewczyn i ci faceci którzy budzą się rano w pustym łóżku gdy ta druga osoba ucieka. To nie jest fajnie. Cholera no!!! A tak się zachwycałam tym jak Michał ją taktuje, uśmiechałam się przy jej nieporadności w sumie takiej samej jak u większości dziewczyn które doświadczają swojego pierwszego razu. Kubiak tu był taki idealny że moja paszcza cały czas była wykrzywiona w uśmiechu :) Normalnie aż zatęskniłam za morzem, letnimi wieczorami i beztroskimi obozami kilkanaście lat temu. To było takie idealne, jeny kocham takie rozdziały kiedy czuję się tak jakbym tam była. To Marta i Michał ukradli cały ten rozdział, Justyna ze Zbyszkiem muszą mi wybaczyć. Tylko dlaczego on uciekł? A za to ta dwójka i ten szalony ślub :))) Tak, na takie pomysły to tylko Zbibi może wpaść.
    Mam jednak nadzieję że nie kończycie tego opowiadanie, błagam was

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę!!!! nie kończ tego tyle czasu czekałam na kolejny rozdział a teraz ma to wszystko sie skończyć :(:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze moje drogie, ani mi ważcie się kończyć tego opowiadania! I nie ja Was nie ostrzegam, ja Wam już grożę ! :D Matko ja myślałam, że wszystko będzie tak pięknie i cudownie, przynajmniej tak się zapowiadało, a tymczasem Kubiak okazał się prawdziwym tchórzem. Jak on mógł tak uciec? Przecież tak nie można!Matko biedna Marta musiała się poczuć okropnie. A Zbyszek to ma pomysły! Jestem ciekawa czy naprawdę się "pobrali", jeśli tak oboje z Justyną jak widać są szaleni, ale może w przyszłości wyjdzie im to "na dobre". Pozdrawiam i błagam Was nie kończcie :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak za jakiś czas nie pojawi się kolejny rozdział to daję słowo, że przyjeżdżam do Krakowa i robię takie Paranormal Activity, że ktoś tu się w papcie nie zmieści. Jak można skończyć teraz, co? :C Przecież ja dopiero co przyzwyczaiłam się do młodego Bartmana i Kubiaka, a tu ma być mi to tak brutalnie odebrane? O nie, nie, nie, ja składam sprzeciw!
    Jezu, opis sceny pomiędzy Martą a Michałem na plaży tak mnie rozczulił, że ja wymiękam i stapiam się z podłogą. *.* Tylko jakoś ciężko mi uwierzyć, że Miś nigdy wcześniej tego nie robił. Niemniej jednak pierwszy raz - idealny. Pomyśleć, że Martusia chciała uciec. Ech, głupia. Kto by uciekał przed subtelnym Kubiaczkiem? :c O, ale za tę akcję na końcu to powinien tak przed dupę kilka razy dostać. jak można było takie świństwo, zrobić, no jak? już nie wspominając o platynie na głowie, wzdrygam się, kiedy sobie o niej przypominam. :P
    Zbychu, wiedz, że jesteś moim guru! :D i oburzam się tak jak Kori - Jusia na ślub mnie nie zaprosiła? pfe, niedobra :c

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział zajebisty musisz dokończyć!!! Dla swoich czytelniczek!:D jak misiek mogl zrobić takie świństwo Marcie ze nie powiedział że musimy isc albo co.. a zwariowany pomysl zbyszka? Proszę cie dokoncz to opowiadanie na serio warto ;))

    OdpowiedzUsuń