niedziela, 18 stycznia 2015

Odlot nr 19

Stałam na ulicy i machałam do odjeżdżającego samochodu. Moje szkraby wymarzyły sobie weekend u babci i dziadka. Moi rodzice oczywiście nawet nie zamierzali protestować, tylko z miejsca się zgodzili. Dwa rozpuszczone diabełki z nich wyrosną a to ja się będę musiała użerać. Matka zawsze kocha swoje dzieci, więc cóż.
W mieszkaniu prawie od razu wskoczyłam do łazienki. Moje ciało domagało się kąpieli. Mój sąsiad chciał wykorzystać mój wolny dzień i postanowił zaprosić mnie na kolację. Zdecydowałam się na szybką wersję – prysznic. Namydliłam się zanim odkręciłam kurek o to był błąd. Po kilkuminutowej walce doszłam do wniosku, że woda to dzisiaj już nie poleci. Wytarłam się ręcznikiem i zrezygnowana usiadłam na kafelkach. Wzięłam telefon, odruchowo wybrawszy numer do przyjaciółki.
^^^
Z wymalowanym na twarzy wyrzutem spojrzałam w niebiosa. Akurat w momencie kiedy moje ostanie „uzależnienie” w postaci pojawiającego się w korytarzu nagiego bruneta kroczyło ku mnie, dźwięk wydobywający się gdzieś z dna torebki przerwał całą fascynacje.
- Zbyszek ubierz się- syknęłam prawie do słuchawki, czując jak jego duże dłonie lądują pod moją bluzką.
- Jusia że co proszę?
- A nie, nic. To w telewizji. Już ściszyłam – odpowiedziałam szybko i zgromiłam wzrokiem, śmiejącego się siatkarza.
-Woda u nas?, zaczekaj… - spojrzałam na ciągle nagiego Zbyszka, a w głowie pojawiła się jedna myśl „ Rekiny przecież lubią wodę, a dziki błotko”. - Taaaak wody tutaj nie brak…znaczy jest u nas, a co Martusiu chcesz skorzystać z prysznica?
- Bo u mnie nie ma wody, a chciałam się umyć. Sprawdzam, czy jest. Może u Ashleya też jest? – zastanawiała się szatynka.
-Eeee…nie no co ty, skoro nie ma u ciebie to i u niego przecież mieszkacie na tym samym piętrzę- w ustach brunetki brzmiało to nadzwyczaj logicznie.
-Masz rację..-to chyba jednak przyjdę do ciebie co?- wypytywała
-Tak, to jest dobra myśl, porozmawiamy sobie- z satysfakcją spojrzała na bruneta, któremu radość obcowania z brunetką nagle uleciała.
-Pooglądasz fajną pałę jak ja…znaczy miło że wpadniesz
- Widzę, że rzadko z ludźmi przebywasz – zaśmiała się dziewczyna. – To na pewno mogę teraz wpaść? Sama jesteś?
-Też to zauważyłaś?, wiesz to przez Michała bo nigdzie mnie nie puszcza ten Dzik, wiesz nie wpadaj lepiej bo na co Ci kolejne dziecko, ale przyjść zawsze możesz- zaśmiała się
-Jusia!
-No już nie krzycz tyle, zachowaj siły na potem, po prysznicu, jak wróci mój brat i znowu będziecie darli ze sobą sierść dzika
- Nie moja wina, że zachowuje się jak głupek. Mam nadzieję, że uwinę się zanim przyjdzie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo zaczniesz się uwijać, nawet nie wiesz – mruknęła na zakończenie Justyna.
- Jusia, co ty kombinujesz? Przecież ty jesteś tutaj, a Michał jest w domu – dopytywał Bartman.
- Zobaczysz, zobaczysz.
^^^
Siedziałem wkurzony po treningu. Jak zwykle gołodupielce latali za moja siostrą. Zwłaszcza ci obcokrajowcy jedni. Zobaczą trochę polskiej kobiety i by się rzucali. Tak samo było z Martą. Z tym, że ona jawnie flirtowała z Nemerem. To było żałosne. Od ciągłego słuchania „ Nemerku jaki ty jesteś kochany, umięśniony i czarujący” robiło się niedobrze, jak mojej siostrze po sushi. Polki powinny być dla Polaków a nie. Dosyć mają kobiet w Brazylii.
- Co nie Nico?- zwrócił się do bawiącego się butelką po red bullu zwierzaka. -Taak Nico atakuj Zbyszka napój, nie będzie ciągle taki nabuzowany, grzeczny piesek- pogłaskał psiaka za uszami.
^^^
Nerwowo miotałam się po mieszkaniu. Nie wiedziałam, jak mam iść ubrana. W końcu to tylko piętro wyżej, ale gdyby ktoś przechodził… Zdecydowałam się na szlafrok i szybkie przemknięcie schodami.
^^^
Pobiegłem co sił w nogach otworzyć drzwi, przekonany, że Justyna zapomniała kluczy. Typowe dla mojej młodszej bujającej w obłokach siostry. Otworzyłem drzwi przekonany, że zobaczę Kubakównę po drugiej stronie. Zatrzymałem, się widząc, że pod próg naszego mieszkania zawitała sąsiadka mieszkająca piętro niżej. Marta stała ubrana w sam szlafrok, a jej zaskoczone obliczę mówiło wszystko, nie spodziewałam się ciebie Kubiak.

 -Hej sąsiadko!- radośnie opieram się o framugę drzwi

- Eee... Michał? Co ty tu robisz? A gdzie Justyna? - spytałam, nerwowo zerkając do wnętrza za jego plecami.

-Justyna?, sam chciałbym to wiedzieć, ale skoro zjawiłaś się pod drzwiami naszego mieszkania, to pewnie za chwilę wpadnie i do nas Tyna, a więc zapraszam- uchylając się, zrobił miejsce szatynce, wpuszczając ją do środka

- Bo dzwoniłam do niej i zgodziła się, żebym u was wzięła prysznic, ale skoro jej nie ma, to może lepiej sobie pójdę...

-Nie- desperacko złapał szatynkę za ramię -No co ty? skoro się zgodziła, to lepiej weź ten prysznic, bo potem będzie suszyła mi głowę, że to wszystko moja wina- przekonywał dziewczynę

- Skoro ci to nie przeszkadza - zerknęła na mnie niepewnie.

-Mnie nigdy nie przeszkadzasz, rozgość się - rzucił, podnosząc z podłogi kilka porozrzucanych rzeczy


- Nie sprzątaj. Z dwójką dzieciaków wiem, co to bałagan - uśmiechnęła się nieznacznie. - Może ja lepiej już pójdę do łazienki, co?

-Małe rozrabiaki, skoro nie przeszkadza Ci bałagan to spoko, czuj się jak u siebie, a ja może przygotuję coś do picia, masz ochotę?

- Przypomnij sobie ich zachowanie po meczach i pomnóż przez 3. Wystarczy jakiś sok, dziękuję. To idę- delikatnie stąpała po kafelkach w korytarzu i zamknęła za sobą drzwi.

^^^
                Zadowolony zacierałam ręce. Marta była tak blisko, mogłem w końcu z nią normalnie porozmawiać, bez świadków w postaci Brazylijczyka z odzysku. Udałem się do kuchni i nalałem soku do szklanki. Nie mogłem wyrzucić z siebie wizji, że w łazience mojego mieszkania, najpiękniejszą kobieta, jaką kiedykolwiek w życiu spotkałem oddaje się cielesnym doznaniom ciepłej wodzie spływającej po nagim ciele dziewczyny. Nie mogłam opanować, myśli, targany przez wyobraźnie, chwyciłem napój i ruszyłem w kierunku łazienki.
Szarpnąłem za klamkę, ale nie ustąpiła. Och, że też musiała się zamknąć. Czyżby obawiała się, że ją odwiedzę? Przecież nie jestem zboczeńcem.

- Marta? Jesteś tam? Mam dla ciebie sok - zapukałem do drzwi.

- Jestem, już wychodzę. Napiję się w kuchni.

-Kurdę- przekląłem w myślach. Mogłem wejść do śrdoka i ją oczarować. Głupi zamek w drzwiach. Zły na siebie wróciłem do kuchni, z nadzieją, że Marta stanie przede mną całkowicie naga...aż zapiszczałem słysząc własne myśli.

- Wszystko w porządku? - usłyszałem jej głos. Stała przy drzwiach, owinięta w ręcznik. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Prezentowała się nader kusząco i tak całkowicie inaczej niż na co dzień.

- Tak, tak. Twój sok - wskazałem na szklankę.

- Teraz też uważasz, że spaliśmy ze sobą? W końcu w takiej samej sytuacji zastałeś mnie i Ashleya.

-No a nie? -Eeee a co mam teraz odpowiedzieć?, zaskoczyłaś mnie, zresztą teraz to ty jesteś prawie naga, a nie on, więc wychodzi na to, że spałaś ze mną- wycedził przez zaciśnięte usta, wprost przy uchu szatynki, która drgnęła, czując na swojej odsłoniętej szyi ciepły oddech przyjmującego. -Wyglądasz tak ponętnie...może jednak damy wszystkim powód do plotkowania, co ty na to?

- Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, co nie? - odparła, nie zamierzając ułatwiać. - Przykro mi, ale jestem za dwie godziny umówiona z Nemerem na kolację.

-Przypominam Ci, że jesteś u mnie, a więc, zawsze mogę rozpowiedzieć wszystkim, że namiętnie kochaliśmy się na kuchennym stole, a Twoje nagie ciało pod wpływem mojego dotyku rozgrzało się do czerwoności. Nemer?, myślę, jednak, że nie pójdziesz z nim na kolacje- delikatnie pchnął dziewczynę na krzesło. Opadła na siedzenie, spoglądając na Kubiaka wymalowanym na twarzy wyznaniem.

- Michał, co ty wyprawiasz? Nie zachowuj się jak napalony nastolatek - burknęła, okrywając się szczelniej ręcznikiem.

-Napalony nastolatek?, przyznaj lubisz tak?- kolanem wślizgnął się miedzy uda dziewczyny

- Lubię, ale nauczyłam się panować nad popędami - próbowała zsunąć nogi.

-Jakoś z marnym skutkiem...odczytał zamiary dziewczyny.

- Nie utrudniaj, proszę cię. Nie zależy mi na opinii latawicy. Muszę być autorytetem dla chłopców - szatynka wierciła się na krześle, ale przegrywała z siłą siatkarza.
 -Martuś...nie jesteś żadną latawicą, nie zasłaniaj się dzieciakami, pozwól sobie na chwilę dzikiej przyjemności- zamruczał. -Z dzikiem?- ironia losu- zaśmiała się, a Michał wykorzystując chwile dekocnetracji z jej strony, wpił się namiętnie w usta szatynki.

- Co ci to da, że się ze mną prześpisz? - mruknęła cicho, gdy oderwał się od niej, by zaczerpnąć powietrza.

- Chcesz tylko seksu.    
                                                                                                                                                                  Przez chwile kompletnie oszołomiony wpatrywał się w oblicze dziewczyny.. Właśnie dotarło do niego, że całował się z Marta, namiętnie i zmysłowo za razem. Spodobało mu się to, że stanowcza dotąd szatynka nagle mu uległa.

-To nie prawda...podobasz mi się o dobrze o tym wiesz

- No i co z tego? Ty mi też, ale nie musisz spać z każdą, która ci się podoba.

-Nie robię tego...to tylko pozory, dla mnie nie jesteś każdą, ale wyjątkową kobietą- konturował wpatrując się w obliczę dziewczyny

- Taa. No ale skoro musisz i ci będzie z tym lepiej, to proszę bardzo - puściła brzeg ręcznika.

-Nie zrobię nic, bez Twojej zgody...nie mógłbym- widok jej nagiego ciała przyprawił Kubiaka o przyjemny dreszcz była taka piękna. Zdał sobie sprawę, że fantazjował, o jej niebotycznie pięknym ciele w każdej wolnej chwili. Teraz mogła być jego, a on w tak ważnej chwili sparaliżowany pięknem dziewczyny nie był wstanie zrobić nic.
- A pocałujesz mnie chociaż? - usłyszał cichy szept. Nie był pewien czy sobie tego nie wyimaginował.

-Jeśli tego chcesz...

^^^                                                                                                                                                           Zaskoczony, objąłem dziewczynę, gdy połączyła nasze wargi. Całowała tak nerwowo, szybko, jakby miała w każdej chwili przestać. Jednak nie stało się to z przyczyny żadnego z nas. Ktoś zadzwonił do drzwi. Marta odskoczyła szybko. Owinęła się ręcznikiem i zabrała z łazienki szlafrok. Ja poszedłem otworzyć.

- Cześć Misiaku - na progu stała uśmiechnięta brunetka.

- Sonia, miło cię widzieć - zdołałem wydukać. Zerknąłem za siebie. Marta stała, wpatrując się we mnie przerażająco smutnymi oczami. Bez cienia uśmiechu pożegnała się z nami grzecznie i wyszła, a ja stałem, parząc jak powoli schodzi po schodach.

- Coś się stało? Czemu była w szlafroku? - dopytywała moja znajmoa, gdy wpuściłem ją do środka.

- Wysiadła u niej woda. Pozwoliłem się jej umyć - odparłem mechanicznie, mając w pamięci sylwetkę szatynki, trzęsącą się od bezgłośnego płaczu. Nie wiem czemu, ale czułem, że to ja jestem temu winien.


- Spierdoliłeś Kubiak! - uderzyłem ręką w blat.



Witamy w 2015 roku! mamy nadzieję, że ciągle nasze opowiadanie będzie wam się podobało! Każdy komentarz od was dodaje nam skrzydeł! Dziękujemy i do usłyszenia! 

11 komentarzy:

  1. Zajebisty :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja cie noo, ale jak to mogło się tak skończyc? :p to nie miało sie tak skonczyc noo :p kurcze :D Justyna jest zarąbista i jej pomysły też :P swietnie to wymysliła, a Kubiak schrzanił jak nic :p czekam na next :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry odcinek !!

    OdpowiedzUsuń
  4. genialny czekam na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. dobra, po prawie tygodniu udało mi się dotrzeć xD
    Dziku co się odważył, no no :D
    a ta laska co wpadła na koniec to ma wpierdol xD przerwać w takiej chwili o.O
    do następnego Dziewczynki :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. http://urodzilam-sie-zbyt-wrazliwa.blogspot.com/
    Zapraszam na historię zwykłą, ale może niezwykłą. Losy bliźniaków Piechockich i Muzaja ♥ Co z tego wyniknie? ♥ Mówi o sobie: Jestem osiemnastoletnią, pyskatą blondynką. Moje życie zawsze kręciło się wokół siatkówki. Tata prezes bełchatowskiej Skry, a brat jej libero. Jak się to skończy? :X

    OdpowiedzUsuń
  7. genialny XD kiede kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekamy na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hej ;) poprosze cos nowego na poprawę humoru proszeeee:):):)

    OdpowiedzUsuń