piątek, 9 maja 2014

Odlot nr 14

Wzdychałam do słońca za oknem. To grzech siedzieć w taką pogodę za oknem. Planowałam wyjść niebawem z chłopcami na spacer, ale moje myśli skupiały się raczej wokół zbliżającego się weekendu. Chwila spokoju potrzebna jest każdemu, zwłaszcza młodej matce dwójki bliźniaków, których energia roznosi się po całych Żorach. Walizka stała spakowana w kącie. Chłopcy też byli spakowani, w końcu jechali na weekend do dziadków.

- Mamo a jak długo możemy zostać u dziadków? - Poczułam szarpanie za rękaw.
- Dopóki nie będą mieć was dość - mruknęłam, ale potem odpowiedziałam głośniej. - Jak tylko chcecie, słoneczka.
- A ty co będziesz wtedy robiła? - spytał Krzyś.
- Ciocia Justyna mówiła, że mamusia będzie goniła dziki po lesie, prawda mamo? – dopytywał drugi.
- Ciocia ma duże poczucie humoru i żartowała. - Zwymyślałam w myślach przyjaciółkę. Już ja się jej odpłacę. - Ale miała racje z lasem. Jedziemy z waszymi wieloma wujkami i ich dziewczynami na biwak. Wiecie, dorośli też czasem lubią wycieczki.
- Wycieczki są fajne mamo, a ta Pani Sonia wujka Michała będzie? - Marin ściskał w swojej małej rączce pluszaka, którego po jednym z meczów podarował mu Michał.
- Bardzo, więc wy jedziecie do babci a ja do lasu. Miała jechać, ale jest chora. Nie zniszcz sobie miśka. - Pogłaskałam synka.
- To takie skomplikowane, wy dorośli jesteście tacy trudni - podsumowali wspólnie. Marta z uznaniem spojrzała na swoje pociechy. Musiała przyznać, że każdego dnia coraz bardziej stają się podobni do ich ojca.
- Ja też jestem trudna? - Zmrużyłam groźnie oczy.
- Kochamy cie mamo! - Drobne rączki chłopców szczelnie otuliły talie rodzicielki.

Wesoły autobus mknął przez śląskie ulicę. Grupka przyjaciół z boiska wraz ze swoimi połówkami wyjeżdżała na zasłużony odpoczynek. Z racji tego, że obcokrajowcy mieliby problem z dotarciem na obrzeża miasta, prezes udostępnił wszystkim autobus.

- Pozdrawiamy Pana Prezesa - Michał żartował uśmiechając się do kamerki, którą trzymał Zbyszek.
- To wszystko dzięki Panu - Bartman szczerzył się do obiektywu. - Siostra Kubiaka co nam powie? - swoją kamerkę skierował na sylwetkę brunetki.
- Goń się szczurze! - prychnęła zasłaniając się gazetą.
- Ale Jusia, przecież wszyscy wiedzą, że jestem Rekinem. No spójrz na tą płetwę - pogładził się po włosach.
- No właśnie jej nie widzę, łysy szczurze - odparła, a wszyscy Polacy na pokładzie zarechotali. Michał przetłumaczył na angielski ripostę siostry.
- Bardzo śmieszne - mruknął brunet i przesiadł się do Marty. - Nie jestem łysy, prawda?
- No skądże. Jest pan najprzystojniejszym operatorem kamery, jakiego widziałam - pocieszyła go szatynka.
- Widzisz jak ona mnie traktuje? Zero szacunku dla Kapitana. Umówiłabyś się ze mną prawda?- rozpaczliwie spojrzał w oczy szatynki.
- Oczywiście Zbysiu, Justyna musi się po prostu przyzwyczaić, do zmiany twojego image'u - pocieszała przyjmującego.
- Ty jedna mnie kochasz - przytulił spontanicznie dziewczynę i dalej pognał z kamerą. Marta spojrzała, na obserwującą ich brunetkę i uśmiechnęła się do niej, wzruszając ramionami.
- No co?
- On jest już zajęty - mruknęła przyjaciółka.
- Sabci nie ma, a czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal - zażartowała młodsza.
- Soni też nie ma - zripostowała, trafiając w czuły punkt szatynki.
- Więc bromance śpi razem - odparła Marta.
- No a chciałaś ich rozdzielić i spać ze Zbyszkiem? - dopytywała Kubiakówna.
- Proszę cię, bez przesady. Jestem matką, muszę zachować reputację.
- Taaa, pożyjemy zobaczymy - mruknęła pod nosem siostra przyjmującego.


- To panowie, młotki w dłoń. Rozkładamy namioty - oznajmił Paweł po wyjściu z samochodu. - A kobietki, jeśli by mogły, niech poratują swoich mężczyzn kolacją.
- A nam kto rozłoży namiot? - spytała Justyna.
- Spoko, ja dam radę. Nie będziemy się prosić - szatynka zabrała ekwipunek i zaczęła rozglądać się za dogodnym miejscem.
- Marta ale czy ty jesteś świadoma tego co robisz? - brunetka najwyraźniej wątpiła w umiejętności techniczne szatynki, widząc jak desperacko wbija młotek w kołek.
- Poradzę sobie ze wszystkim - odparła zacięcie. Nie pozwoli się skompromitować, bo wiedziała, że grupka facetów tylko na to czekała.
- Aaaaaa! Ranyyy Boskie jaki olbrzym! Michał chodź tutaj! Ja się boję - pisnęła Justyna na widok olbrzymiego pająka, który zmierzał w jej kierunku. - Zabij Drania! - nalegała desperacko chowając się za sylwetkę przyjmującego.
- Siostra, nie panikuj, Już po kłopocie - szatyn nadepnął pająka nogą. - W porządku?
- Michał ja się boję... No przecież wiesz - przytuliła się do brata.
- Spokojnie. Nic ci nie zrobił, już nie żyje. Jak będzie następny też go zabiję - pogłaskał dziewczynę. - A Marta też się boi?
- Ona? Zobacz jak szarżuje ze śledziami i namiotem. Założę się, że nie - brunetka wskazała przed siebie.
- Faktycznie może lepiej jej nie denerwować - skwitował i wrócił do reszty drużyny. - Panowie rozpalamy ognisko, to który idzie ze mną po opał?
- Tyyy Kubiak, może idź sam, w końcu w lesie mieszkają inne dziki, nie będziesz czuł się samotny – Bartman, obejmując ramię przyjaciela, próbował stłumić w zarodku jego nagły wybuch złości.
- Odezwał się Martwy rekin. Tam masz staw może upolujesz jakąś rybkę, co?
- Może ja pójdę? - odezwał się Ashley. Kubiak zmierzył go tylko złowrogim spojrzeniem.
- Lepiej zostań, ja mu pomogę - Gawryszewski pobiegł za przyjmującym.
- Nie zapomnijcie o żołędziach - Łasce najwyraźniej wyostrzyło sie poczucie humoru.
W odpowiedzi Kubiak rzucił w ich kierunku kamieniem, ale był już za daleko żeby trafić.
- Panowie, to ma być miły wypad. Dajmy już spokój - próbował zapanować nad sytuacją Bartman.
- Trochę wypije, to sam będzie z tego żartował - podsumował Rusek, wyciągając z bagażnika dwie skrzynki piwa. Rozległy się gromkie oklaski.

Zachowanie Michała utwierdziło tylko młodą mamę w przekonaniu, że Kubiak to chodzący nerwus. I spróbuj sobie z takiego pożartować, to wpada w furię. Faktycznie, może alkohol będzie w stanie go jakoś rozluźnić.

- Widzisz Jusia! - dumna z siebie szatynka wskazała na dzieło "swojego życia" w postaci stojącego namiotu.
- Tyy Marta, zdolniacho moja, niech cię ucałuje - Kubiakówna zaczęła obdarowywać przyjaciółkę buziakami. - Mamy gdzie spać! Piękny namiot- zadowolona wkroczyła do środka. Chwilę potem namiot z brunetką w środku runął.
- Zajebiście - majsterkowiczka rzuciła pod nosem serię przekleństw, co panowie przyjęli z ogromnym zdziwieniem. Kopnęła w pieniek nieopodal i poszła wściekła przed siebie.

- Jakby to powiedzieć, pierdyknęło, Martuś? - po dziewczynie nie było już śladu. - Panowie bądźcie tak mili i postawcie nam namiot.
- Tak bezinteresownie? - spytali.
- A co byście za to chcieli? - spytała udając, że będzie wstanie spełnić ich prośbę.
- To zależy ile możesz nam dać - wyszczerzył się Bartman, a reszta zaczęła gwizdać.
- Zboczeńcy, do roboty! - krzyknął, przybyły przed chwilą Kubiak.
- Widzicie podziękujcie Michałowi, dzięki temu nic wam nie dam.
- Jak cię znam i tak byś ich okiwała - szturchnął ją brat.
- Może byśmy ją namówili - Zbyszek nie odpuszczał.
- Żebym Sabinki nie namówił na przyjazd czasem - syknął niższy przyjmujący. - Może by ci w końcu jakaś kobieta dała - dodał po chwili, a na jego twarzy pojawił się triumfalny uśmiech.
- Dzięki - Zbyszek zły obrócił się na pięcie. Nie lubił, gdy jego przyjaciel celowo poruczał ten temat. Mimo wszystko, to bolało jego, jako faceta. Brunet wziął do ręki kilka gałęzi i pomógł kumplom konstruować ognisko. W międzyczasie zgarnął otwieracz ze stolika i otworzył pierwsze piwo.
- Zdrowie waszych wiernych pań - kiwnął głową w stronę damskiej części.


- Boże, jak się cieszę, że nie ma tu Sabiny. Chyba bym nie wytrzymała - rzuciła cicho żona Bartka.
- Ja też. O niczym, prócz ciuchów nie można z nią porozmawiać. Na siatce to się w ogóle nie zna - zawtórowała jej Ruskowa.
- Za to fajnie, że Michał wziął siostrę - zgodnie rzuciły w stronę Justyny.
- Słyszałam hasło siostra i jestem - brunetka podeszła do grupy plotkujących dziewczyn.
- Właśnie wspominałyśmy, że dobrze, że jesteś - objęła ją jedna z kobiet. - Jako para Michała czy Zbyszka?
- No matko jakie miłe powitanie. Eeee Michała, to chyba oczywiste.
- Czyli Marta dla Zbyszka - zaśmiały się.
- Nie wiem. Wiecie, on i Sabina to taki poważny związek - ironizowała.
- Taki, że jej prawie wcale nie przyprowadza ze sobą - przyłączyła się dziewczyna Łukasza.  - Ale Marty długo nie ma...
- No może ona po prostu nie lubi dziczy. Wiecie, jeszcze by się jej tipsy złamały albo włosy pokręciły - brunetka wyrzuciła z siebie. - A Marta to nie wiem może dzika szuka - dodała śmiejąc się.
- Jakiego dzika? - wtrącił Michał, wieszając się na ramieniu siostry.
-Dziku weź, ciężki jesteś i jeszcze się uwalasz na małą kobietkę. No, oj ty Dziku - czule podrapała nos szatyna.
- Lubię to - droczył się z brunetką. - To jak dziewczyny, mogłybyście przynieść kiełbaski? Niedługo ogień się rozpali.
-Ja wiem co ty lubisz - niespodziewanie klepnęła go po tyłku. -Ty idź już lepiej rozpal to ognisko bo do jutra nie doczekamy się tych twoich kiełbasek.
- Jusia, bądź grzeczna. Mam tylko jedną kiełbaskę i nie zamierzam jej stracić - przyjmujący uśmiechnął się dwuznacznie.
- Michał Kubiak jest zboczony! - krzyknęła na pół lasu.
-Ej Jusia ciszej! Bo odstraszysz rodzinę - udawał zmartwionego.
- Rodzinę? No tak, dzików pełno w koło - usłyszeli głos Michała Łaski.
- Michaś, szarzeje, a Marta zniknęła. Może mógłbyś... Troszkę się na mnie wkurzyła i… Michał weź bądź dobrym bratem i postaw nam namiot, a potem może byś mógł z Martusią mile spędzić czas co? Przy ognisku upieczesz kiełbaski, swój smakołyk i może jej minie ta cała złość. Niech ino ona spróbuje Twojej kiełbaski - brunetka próbowała przekonać brata.
- Okej, skończ! Pójdę jej poszukać, ale niczego nie obiecuje.
- Dziękuję jesteś cudowny!- wycałowała brata z każdej strony.

- A ja co dostanę? - usłyszała mruknięcie do ucha, gdy szatyn zniknął między drzewami.
- Eee ty? A ty masz do mnie jakieś prawa?
- Chyba nie, ale ty do mnie tak - Bartman oparł się o drzewo.
-Ja do ciebie? A to interesujące…
- A nie chciałabyś? - zmierzył spojrzeniem jej nogi odsłonięte przez krótkie spodenki.
- Przepraszam bardzo, co niby bym chciała?- kontynuowała opierając się o jego bark.
- Być tak blisko mnie, jak teraz. W wersji bez niczego.
-Hmmmm w wersji bez niczego, tylko dla wybranych. Przykro mi, widocznie nie należysz do tego grona. Nie dla ciebie Zbysiu, nie dla ciebie, ale kolegów to ty masz fajnych - mruknęła odchodząc w kierunku reszty towarzystwa.
- Zobaczymy - warknął.


Szedł przeciskając się przez zarośla. O tej porze las pokrywała jasna zieleń. Przyjemnie patrzyło się jak przyroda emanuje całym swoim pięknem. Tak naprawdę nie wiedział, gdzie ma szukać szatynki. Przecież mogła pójść w którąkolwiek stronę, w którąkolwiek dziuple, w każdy krzak. Jednym słowem mogła być teraz wszędzie. Powoli tracił nadzieje, że uda mu się przed wieczorem ją odnaleźć. Chciał wyświadczyć przysługę siostrze. W końcu podjął się zadania z myślą, że przyprowadzi Martę na zajmowaną przez nich polanę.

- Marta!- krzyknął dostrzegając pochyloną na brzegu stawu dziewczynę.
- Co ty tu robisz? - spytała zaskoczona widokiem siatkarza w tym miejscu.
- Szukałem cię. Justyna się martwi... - wyznał. - I ja też, w końcu trochę nie wracałaś - dodał szczerze, śmiesznie drapiąc się po twarzy.
- A ty jak zwykle nie wiesz, co zrobić z rękami - mruknęła, uśmiechając się pod nosem.
- Tak już mam, to silniejsze ode mnie, zresztą lubisz to prawda?
- Co? - spojrzała na niego zdumiona dziewczyna.
- Nic, no tylko się nie złość i wróć ze mną do reszty. Chłodniej już jest - ściągnął sweter i otulił odsłonięte ramiona szatynki. - Zmarzniesz i będziesz chora, a chłopcy potrzebują zdrowej mamy - uśmiechnął się chowając dłonie w kieszenie.
- Hmm... To wszystko bardzo miłe z twojej strony - wspięła się na palce i delikatnie ucałowała jego policzek. - Pomożesz mi z tym namiotem?
- Jasne, za buziaka wszystko. Chodźmy - niepewnie dłoń szatyna spoczęła na ramieniu dziewczyny. - Będzie nam cieplej - dodał otaczając ją sobą.
- Ale to już ten się liczy, prawda? - zaśmiała się, ukradkiem spoglądając na rękę chłopaka na swoim ciele.
- Będziemy negocjować - mruknął jej do ucha.

- Mhym.


_______________


Spokojnie nasze drogie, to pierwsza część leśnych podbojów :D Mamy nadzieję, że wam się podobało, bo my się świetnie bawiłyśmy swego czasu, przy opisywaniu tego, a także za każdym razem, gdy to sobie przypominałyśmy.
Śmiem zaryzykować, że w następnym odcinku będzie jeszcze ciekawiej ^^

Do kolejnego odlotu ;)

5 komentarzy:

  1. Oj ciekawie ciekawie tu. :D już sie nie moge doczekac kolejngo i cos czuje ze Zbysiu cos wykombinuje ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. żądam częstszych rozdziałów! :D
    strasznie mnie ciekawi, co jeszcze wydarzy się na biwaku :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Liczyłam na to ze ich leśnie przygodny nie skończą się na jednym rozdziale. Kubiaczek widzę pozwala sobie na kilka bardziej śmiałych gestów w stronę Marty, no wreszcie, bo ja to już zaczęłam wątpić w niego, a w Kubiaka zwątpić to już jest coś. Zbyszek, mnie jakoś trochę tu denerwował sama już nie wiem czym, chyba po prostu łapie corocznego agresora na jego osobę. Ale śmiałabym się gdyby Michał przyłapał Zbyszka na jakis śmiałych działaniach Zibiego z Justyną, bo to ze Jusia będzie się z nim droczyć a i tak w końcu wyląduje w jego ramionach jestem pewna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciocia bardzo dobrze powiedziała moi drodzy chłopy i mamusia naprawdę jedzie do lasu ścigać dzika, chociaż jak można było przeczytać to dzik ścigał mamusie - ale to dobrze, to bardzo dobrze! :D

    A Jusia jak pięknie droczy się z naszym Zbigniew i uderza w jego męskie ego, jestem ciekawa ile Zibi tak wytrzyma :D

    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń