Gdy wszyscy zaspokoili pierwszy
głód, nadeszła pora na trochę rozrywki. Co by być oryginalnym i odbiec od standardowego
grania i śpiewania na gitarze, panowie przytaszczyli mini wieżę i zestaw płyt.
- A ci co? Na dyskotekę się
wybrali? - szepnęła Kubiakówna do ucha swojej przyjaciółki.
Z oddali dało się usłyszeć
zachęcający okrzyk Ruska:
- Kubiak pokaż im jak tańczysz!
Michał odstawił swój popisowy
numer znany wszystkim fanom "Igłą szyte". Ukłonił się przy dźwiękach
oklasków i zaraz potem porwał do tańca swoją siostrę.
- Dajecie Kubiaki! - Marta
ryknęła dzikim śmiechem, widząc popisowe numery rodzeństwa. -Travolta dance nie
istnieje, teraz tylko Kubiak Dance.
Zbyszek w pośpiechu odstawił
puszkę zimnego piwa.
- Teraz Bromance Dance, Michu -
zachęcił przyjaciela, kusząco kręcąc biodrami.
Jusia pociągnęła na środek
przyjaciółkę, zostawiając brata w objęciach bruneta. Niebawem wszyscy się
świetnie bawili. Co chwila kombinacje tańczących par zmieniały się. Po paru
piwach przyjmujący znów wylądowali w swoich ramionach.
- Chcę ci tyle dać…
-… Chcę byś mnie miał, chcę byś
mnie miał - wyli nawzajem wraz z piosenkarką. Ich kumple i dziewczyny nie mogli
powstrzymać śmiechu. Obrazek wywijających biodrami i ocierających się o siebie
siatkarzy był przeuroczy.
- Michał.... Muszę Ci coośśśś
wyyyznac, ale słuuuchaj mnie - Bartman próbował powiedzieć o czymś szatynowi.
- Mów Zbysz...kuu...
- Nikogo jak ciebie nie kochałem
tak bardzo. Przytul mnie Michu! - uwiesił się na przyjacielu.
- Daj Pyska Zbychu - Michał
próbował objąć przyjaciela. Zrobił to tak niefortunnie, że lekko zachwiał się
na własnych nogach. -Wszy...stko dobrze- uspokajał, ale tyłek szatyna wylądował
w płonącym ognisku.
- Dziku się nam pali!
Jako jedne z trzeźwiejszych,
Marta z Justyną błyskawicznie podniosły Kubiaka na równe nogi, powalając go
potem na trawę by zagasić przypalone spodnie.
- Niech go któraś dosiądzie,
szybciej zgaśnie - leżący na trawie brunet dodał swoje trzy grosze.
- Bartman zamknij się! Mój brat
cierpi przez Twoją chorą miłość - rozpaczała brunetka.
- Ale ja go naprawdę kocham.
Michu, uratuję cię - uwalił się na kumpla.
- Złaź z niego głupku! - Justyna
uderzyła kapitana po tyłku. - Marta zrób coś! Nie chodziłam na wykłady z pierwszej
pomocy, a tu mamy poparzenia sfer intymnych - dodała pochylając się nad cierpiącym
bratem.
- Chodź, zaprowadzimy go do busa.
Tam będzie apteczka i dużo miejsca - powiedziała dziewczyna z przejęciem
patrząc na wykrzywioną twarz Kubiaka.
- Ale nie będzie bolało? - skruszony
patrzył, jak Marta wyjmuje z apteczki potrzebne pomoce.
- On tak zawsze? - mruknęła do
Jusi.
- Nie wiesz, że ten typ tak ma? W
końcu facet, a oni nie znoszą bólu fizycznego. Nic ci nie będzie, Kubiak -
zapominając o poniesionych cielesnych stratach walnęła brata po tyłku.
- Sssss - zasyczał z bólu. - Ty i
te twoje fetysze, lepiej idź przypilnuj reszty.
- Przepraszam kochanie,
zapomniałam - ucałowała go. -Martusia będzie delikatniejsza, zostawiam was -
dodała na odchodne.
- Przykro mi, ale z tych spodni
to chyba nic już nie będzie – oznajmiła Marta.
- Co tam spodnie, ratuj mój tyłek
- jęknął rozpaczliwie, chowając twarz w poduszce.
- To może bardzo delikatnie je
ściągniemy? - zaproponowała. - Muszę to jakoś opatrzyć.
- Nie krępuj się, rozbierz
mnie. - Podniósł twarz uważnie przyglądając się dziewczynie.
- Bez skojarzeń, okej? A niby
taki cierpiący byłeś - szatynka prychnęła.
- No już, już. Nie obrażaj się,
wiesz jak cierpię? Buuuu, to tak mnie boli - rozpaczał. - Złap mnie za rękę,
proszę.
- Okej - chwyciła jego dłoń. -
Mógłbyś rozpiąć sobie pasek i rozporek?
- Mógłbym... ale boje się, że
zrobię to zbyt gwałtownie i odpadnie mi skóra – wyznał.
- Matko, czy ja mam na czole
napisane pielęgniarka specjalnej troski?
- Niee, ale za to ja mam wypisane
pacjent specjalnej troski – kontynuował.
- Nie wierzę, że to robię -
sięgnęła rękami do podbrzusza, klęczącego tyłem siatkarza.
Powoli i ostrożnie
pozbyła go jeansów. Niepewnie zerknęła na chłopaka. Miała nadzieję, że w tym
momencie rozbieranie się skończy, ale bielizna Michała też była w opłakanym
stanie, a kawałki widocznego ciała mocno czerwone. - Michał, nie wiem czy
mogę... Bo wiesz, twoje bokserki nie nadają się do niczego - wyjąkała pełna obaw.
- W takim razie trzeba je
wyrzucić jak najszybciej.
- Nie dam rady przez nie cię
opatrzyć. No i...
- …i to też trzeba ściągnąć.
Marta, nie obawiaj się, to tylko pośladki. Widziałaś pewnie nie jednego
mężczyznę. Jestem kolejnym. Przynajmniej powiesz mi czy mam interesujący tył –
rzucił siatkarz dla rozluźnienia.
- Eee... Nie tak wielu.
Pozwolisz, że skupię się na aspekcie pierwszej pomocy?
- Dobrze czyń swoją powinność.
Prawie w ogóle nie dotykając jego
ciała, dwoma palcami zsunęła kubiakowe bokserki. Tymczasem przez ciało
siatkarza przeszedł dreszcz pod wpływem nieznacznego dotyku szatynki. To było
przyjemne, nawet bardzo przyjemne. Czekał cierpliwe aż jej dłonie dotkną jego
poparzonej skóry. W każdej chwili ból mógł zamienić się w przyjemne doznanie.
Wyczuwał szansę, Marta dobrowolnie została przy nim, w dodatku teraz mu pomaga.
Nie byli tak blisko nigdy.
- I jak to wygląda? - mruknął
cicho.
- Cóż... Żyć będziesz.
- Uff- wyraźnie odetchnął. - Będę
musiał odpocząć na czymś miękkim, co nie podrażni mojego stanu bardziej - dodał
po chwili. - Że też mój materac jest taki twardy, aż czuję wszystkie kamienie,
nie nadaje się.
- Nie wiem, co ci mogę na to
poradzić. Na razie to zdezynfekuję, a potem pójdziemy do namiotu - mruknęła.
- Dzięki, to miłe z Twojej
strony... Do namiotu? Twojego?- wypytywał.
- Woda trochę uśmierzy ból -
polała zimną cieczą miejsce oparzenia uprzednio podłożywszy ręcznik. - Mojego?
A to niby czemu?
- Co za ulga... Widziałem, że
masz miękki materac i duży, więc pomyślałem, że mógłbym tam przenocować z Tobą…
- Dobrze, że to tylko naskórek.
Przyłożę ci teraz mokrą chusteczkę. Eee... A nie prościej przenieść materac do
waszego namiotu? - spojrzała niepewnie na szatyna.
- Po co robić tyle zamieszania? Zresztą
nasz namiot nie jest optymalnej wielkości i szczerze, śpiąc ze Zbyszkiem nie
mam się nawet jak podrapać po tyłku, on jest taki wielki.
- Od kiedy ci przeszkadza twój
kumpel? – spytała zdumiona dziewczyna.
- Odpowiada mi, ale zważywszy na
mój aktualny stan, to sama rozumiesz – kontynuował.
- Taa... Juśka - krzyknęła Marta,
wychyliwszy się z pojazdu. - Weź przynieś bratu jakieś dresy i majtki.
- Eeee oki, coś się znajdzie w
jego torbie. To co Michał jutro środa, więc majtasy z napisem środa. Uuppss, chyba
ci braknie na któryś dzień, to wypierzesz w potoku, co nie brat? - rozbawiona
przyglądała się cierpiącemu na posłaniu siatkarzowi.
- Daruj sobie, ok? - warknął
szatyn.
- Spokojnie. Jeśli możesz już
wytrzymać bez okładu to się ubierz i przyjdź do nas - rzuciła młodsza z dziewczyn
i wyszła na zewnątrz.
- Więc proszę, Michale. Przedstaw
siostrze swoją wizję.
- Jusia, ja wiem, że moje dobro
jest dla ciebie najważniejsze. Kochasz mnie?- uważnie spojrzał na brunetkę.
- Kocham i co z tego?
- No bo... Ja mam twardy materac,
a wy macie taki fajny, gruby i mięciutki. Mój tyłek jest teraz naprawdę
wrażliwy...
- Aha, powiedzmy, że rozumiem. To
co, chcesz do nas?
- Nie sądzisz że w trójkę będzie
nam ciasno? - siatkarz mrugnął porozumiewawczo do siostry.
- Jak to kochanie? - obok
przyjmującego pojawił się Bartman. Widać przez ten wypadek odechciało mu się
już pić.
- No bardzo ciasno. Czyli co, mam
się wynieść? - wychwyciła brunetka.
- Ja ufam tobie i Zbyszkowi i
wiem, że mogę mu cię dać pod opiekę. Chociaż dzisiaj to chyba będzie odwrotnie
- Michał poklepał kumpla po plecach.
- Czyli że jak? Śpię z Juśką?
Dobrze rozumiem? - podpytywał uradowany Bartman.
- O ranny...Robię to tylko i wyłącznie
dla ciebie, braciszku - mruknęła zrezygnowana
- Przecież to zaszczyt przytulać
się do takiego ciała jak moje - Zbyszek prężył klatę.
- Nie licz na to, śpisz na swojej
połówce a ja na swojej – zadeklarowała.
- I tak ktoś się do mnie przytuli
- poruszył brwiami brunet.
- Uważaj sobie - Kubiak pogroził
mu palcem.
- A czy ja mam coś do powiedzenia?
- jęknęła szatynka.
- Wiesz Martusiu chyba nie,
zupełnie jak ja, cóż taki już nas los, weź tu przegadaj Dużego. Głupki -
fuknęła pod nosem. -To może pójdziemy już grzecznie spać? Michał do zabawy się
już nie nadaje, ja jestem padnięta, Zbyszek pijany, a Marta poirytowana -
wymieniała Kubiakówna.
- Ach, gdyby Ashley mi przypadł -
westchnęła niespodziewanie jedna z dziewczyn.
- Ale Ashley'a tutaj nie ma,
jestem ino ja - mruknął Michał.
- Tak, tak. Wiem, że go nie
lubisz. Chodź pacjencie. Cale twoje szczęście, że postawiłeś wcześniej nam
namiot.
- Moje ty szczęście - wyrwało mu
się.
- Hmm? - zerknęła na chłopaka
przed wejściem do namiotu.
- Nie nic, tak sobie bredze przez
ten upadek- wybrnął.
- Też tak myślę...
Leżeli w ciszy po dwóch stronach
materaca. Marta próbowała zasnąć, ale bezskutecznie. Nie wiedzieć czemu, bliskość
przyjmującego ją krępowała.
Michał wyczuwał niepokój
dziewczyny. Tej nocy ciężko było mu zasnąć, co chwila wahał się, czy aby na
pewno może zamienić z nią kilka słów. Po chwili przemógł się w sobie.
- Marta - szepnął cicho.
- Słucham.
- Też nie możesz zasnąć? -
zagadnął po chwili.
- No niestety - mruknęła.
- Dziwnie tak... Fajnie, że jesteś
obok.
Zaskoczona obróciła się w jego
stronę i niepewnie spojrzała w oczy. Co miała o tym myśleć?
- No bo wiesz...lubię Cię, a
czasem czuję, jakbyś tego nie zauważała - uważnie patrzył w jej wyraziste
tęczówki.
- Michał... - zarumieniła się
lekko. - To nie tak, że nie widzę...
- Takie mam odczucia - zamilkł.
- Przepraszam - pogłaskała jego
policzek.
- Już dobrze, chciałem tylko
żebyś to wiedziała - wyznał szczerze.
- To teraz już zaśniesz? -
dziewczyna uśmiechnęła się.
- Myślę, że jak się przytulisz,
to nie będę miał z tym problemu.
- Czy ktoś tu nie wykorzystuje
swojej pozycji poszkodowanego? - spytała, jednocześnie przysuwając się kilka
centymetrów bliżej. Niechcący zahaczyła ręką o jego poszkodowany tyłek. -
Przepraszam.
- Nie mógłbym, zresztą myślę, że też
masz na to ochotę. Ałć, mój tyłeczek, będziesz musiała pomasować - zaśmiał się.
- Hola, hola panie Kubiak.
- No już nie oburzaj się, było tak
milutko - przytulił się.
- Ale nie mogę cię dotykać, bo
cię boli - szukała usprawiedliwienia.
- Oj możesz, możesz Twoje rączki
są cudowne i mają uzdrawiającą moc - przekonywał Martę.
Ta tylko przewróciła oczami i dla
świętego spokoju ostrożnie dotknęła jego pośladków. Wyczuła lekkie spięcie
mięśni przez chłopaka.
- Napinasz poślady Kubiak –
prychnęła.
- Widzisz jak na mnie działasz -
szepnął i podrażnił oddechem skórę towarzyszki.
- Michaś - szepnęła tuż nad jego
uchem.
- Co Martusiu? - ujął w dłoń jej
podbródek, kciukiem drażniąc okolice warg.
- Michaś...co ty robisz? - Pod
przymkniętymi powiekami próbowała przywołać resztki zdrowego rozsądku.
Poczuła jak usta Kubiaka
niespodziewanie stykają się z jej wargami. Jęknęła z zachwytu, zachłannie
oddając pocałunek.
- Małe podziękowanie – odparł, z
uśmiechem obserwując dziewczynę i jej emocje na twarzy.
- Bardzo miłe podziękowanie -
wtórowała mu.
- Skoro tak, to można powtórzyć -
odparł i ponownie zawładnął jej wargami, a ona ponownie przypomniała sobie tak
dawno zapomniany smak ust siatkarza. I pewnie mogłaby mu powiedzieć, że go
kocha, ale to wydawało się bez sensu.
Bez sensu jak cały ten pocałunek.
Pamiętała dokładnie jak podobna historia skończyła się kilka lat temu. A potem
znowu wyjedzie, zostawi albo będzie udawał, że nic się nie stało. Zupełnie
jakby nie istniała.
- Nie Michał, wystarczy -
stanowczo odepchnęła od siebie przyjmującego.
- Coś nie tak? - zdezorientowany
patrzył jak szatynka odwraca się do niego plecami i skula pod kocem.
- Nie nic...tak po prostu wystarczy.
Podziękowałeś, więc jesteśmy kwita, a teraz możemy iść spać.
- Ale ja chcę cię mieć blisko -
stwierdził i przytulił się do pleców swojej wybawicielki.
- Skoro musisz...nie zabraniam,
szybciej zasnę - zgodziła się.
Przylgnął do niej mocno i poczuł,
że Marta ściska jego rękę, którą przełożył przez jej talię. Gdyby tylko umiał
określić za pomocą słów, co do niej czuje, to by to powiedział.
_ _ _
Siedziałam obrażona na cały
świat. Niby czemu miałam spać w tym samym namiocie co Zbyszek? Zupełnie tego
nie rozumiałam. I Michał tak szybko się zgodził... Mógł się bardziej targować,
a tak zostałam oddana z łatwością, jak jakaś wałówka na targu. Do tego pod
opiekę Bartmana. WYMARZONA noc mnie czekała. Może 2 tygodnie temu nawet bym się
ucieszyła na chwile sam na sam, ale przez te 2 tygodnie wszystko uległo
zmianie. Moje stosunki ze Zbyszkiem uległy pogorszeniu... Bo nagle zaczął mieć
pretensje o to, że spotykam się z Patrykiem... Nic mu do tego, on miał Swoją
Sabinkę... Wrrr, dajcie mi ciepły śpiwór, to przetrwam.
- Justynko, idziemy spać? - nagle
nie wiadomo skąd brunet zjawił się obok niej.
- Ja idę, a ty rób co chcesz-
mruknęła.
- Ej no, nie zostawiaj swojego
Rekinka samego - siatkarz pognał za dziewczyną do namiotu. - W końcu śpimy tu
razem.
- Z konieczności śpimy razem,
jakbyś nie zauważył, nie planowałam tego, także swoje miejsce znasz, będzie mi
miło jeśli grzecznie pójdziesz spać i
nie będziesz mi jojczał nad głową – tłumaczyła brunetowi.
- Dlaczego jesteś taka... -
spytał zasuwając zamek u wejścia do namiotu.
- Taka, to znaczy jaka jestem?-
obdarowała towarzysza spojrzeniem
- No taka.. zimna.
- Ja zimna? Nie zauważyłam,
jestem zupełnie ciepła - dotknęła swojej skóry.
- Dobrze wiesz, co mam na myśli -
ściągnął koszulkę i spodnie.
- No tak, tak oczywiście jestem
zimna. Może sobie po prostu zasłużyłeś – kontynuowała, nie spuszczając wzorku z
ciała bruneta.
- Ale co ja takiego zrobiłem? -
dociekał, szukając w podręcznej torbie piżamy.
-To takie trudne Bartman?-
syknęła, dodając po chwili. -Byś sie nie rozbierał przy ludziach, wstydu nie
masz?
- Tak, bo nie lubię się dzielić.
Kobietami zwłaszcza - odparł wpatrując się uważnie w twarz towarzyszki. -
Myślałem, że to lubisz.
- Ale ja nie jestem Twoją
własnością, z tego co mi wiadomo. Zresztą, czy ja robię ci wyrzuty o Sabinę? Kiedyś
lubiłam... Zresztą, odwróć się, bo muszę się przebrać – nakazała.
- Nie jesteś, ale ciągnie mnie do
ciebie i... Wiem, jestem ostatnią osobą, która mogłaby ci robić wyrzuty...
Przepraszam - zbliżył się do Justyny. - Chcę, żeby teraz było kiedyś - masował
dłonią jej ramię.
- Nie lubię jak taki jesteś
wiesz- objęła go za szyję, mocno sie przytulając. -Nie traktuj mnie tak, dobrze?- szepnęła mu do
ucha.
- Obiecuję poprawę, ale... nie spoufalaj się
za bardzo z Patrykiem, co? - uśmiechnął się kącikiem ust. - Jesteś moją
sekretną księżniczką, którą tylko ja mogę rozbierać - pomasował plecy
dziewczyny pod koszulką.
- Przecież wiesz, że Patryk to
tylko alibi dla uspokojenia Michała, to fajny chłopak...zresztą sam rozumiesz.
Hmmm, Panie Bartman czy Pan ma na mnie ochotę? - zaśmiała się czując, jak
dłonie bruneta majstrują przy zapięciu od jej stanika
- Niby wiem, ale aż mnie nosi jak
go widzę przy tobie. Mam i to wielką pani Kubiak - upadli razem na materac.
- Zazdrosny jesteś? - uważniej na
niego spojrzała.
- Jak cholera - zanurkował twarzą
w zagłębienie jej szyi. Dobrze wiedział, jaką przyjemność sprawiają jej pocałunki
w tamtym miejscu.
- Zbyszek - jęknęła podniecona. - Michał nas usłyszy... Zachowujmy się.
- Oj tam, nie usłyszy. Albo
równie skutecznie umila sobie czas z Martą albo śpi jak niedźwiedź. Będziemy
cichutko, to nikt nie usłyszy - przekonywał brunet między pocałunkami.
- Seks w namiocie, tego jeszcze
tutaj nie robiłam - zaśmiała się, przyciągając siatkarza do siebie.
- Widzisz, ile ciekawych
doświadczeń ze mną przeżywasz? Chodź tu moja mała - wymruczał, ściągając koszulkę
partnerki i odrzucając w tył stanik.
- Bardzo ciekawych - mruknęła
podnosząc się do pozycji siedzącej, a ręce brunetki wylądowały pod koszulką siatkarza.
- Czyli niepotrzebnie ubierałem
piżamę?
- Zupełnie nie potrzebnie –
jęknęła, ściągając z niego koszulkę
- Przynajmniej masz zajęcie -
zażartował i wsunął język w usta kochanki.
Teraz oboje tarzali się po niewygodnym
materacu oddając się cielesnemu spełnieniu. Zupełnie jak kiedyś, znowu
stanowili jedność. Upojne chwilę sam na sam przeplatane cichymi jękami
spełnienia ucichły tuż nad ranem. A oni przytuleni zasnęli spokojni i spełnieni tak, jak gdyby świat się dla nich
zatrzymał.
________________________________
Znowu się naczekaliście, ale ja, Martitta, miałam sesję i ogólnie studenckie sprawy, więc myślę, że wakacje to dobry czas na powrót ;) Was raczymy jednym z moich ulubionych fragmentów :D Głupich nie sieją, głupi się rodzą, prawda? :P
Zostawcie po sobie ślad, bo mam wrażenie, że nas już większość czytelników opuściła.
Pozdrawiamy
Ach, te namioty... Tyle się dzieje podczas campingu xd Widać, że u naszych bohaterów nie jest inaczej. Pijackie tańce, poparzone tyłki... Dobrze, że mamy taką pielęgniarkę na pokładzie, bo biedny Misiek cierpiałby straszliwie, a w dodatku musiałby spędzić noc z Bartmanem. A tak oddał koledze przysługę :)
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że Dzik Marty nie poznaje... Ciekawa jestem, kiedy sobie uświadomi, co i jak.
Pozdrawiam serdecznie, Anna :*
idealnie <3
OdpowiedzUsuńO matko z ojcem i z córką! Zbyszek, toż Ty mało nie ugotowałeś kubiakowych jajek! (Matko tylko u Was jestem taka bezwstydna :D w swoich komentarzach :D), ale z drugiej strony ta sytuacja dała im obu później tyle radości! Chociaż z pewnością Kubiak by chciał, żeby jego noc zakończyła się tak jak noc Zbyszka i Jusi! Ale, ze Dziku nadal się nie zorientował, że Marta to jest właśnie TA Marta! Kubiak no opanuj się!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Jejku Kubiak strasznie slaba pamiec ma ;D zastanawiam sie, kiedy polapie sie, ze ma dzieci ;D
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam z Kubiaka i jego wypadku :D Coś między nim i Martą ruszyło, ale wątpię, że to szybko się rozwijanie. Będzie się musiał Michał napracować nad tą Martą.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, oby był szybciej! ;)
Pozdrawiam ;)
świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńczekam na następny ♥
Genialna jesteś! Hahahaha ta akcja z upadkiem prosto w ognisko po prostu mega<3 Hahaha jak oni wszyscy się kochają! Szkoda tylko, że Michał z Zibim otwarcie mówią o swoich uczuciach wobec siebie^^ Bo coś nie mają odwagi by wyznać Justynie i Marcie, że ich kochają;/ Ja Zibiemu proponuję, żeby powiedział au revoir Sabince, Justyna niech to samo zrobi z Patrykiem^^ Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńnooo panowie się do roboty :D oby tak dalej i będą dwie piękne pary w siatkarskim światku *.*
OdpowiedzUsuńja tu zawsze będę, bo humor po przeczytaniu rozdziału od razu mam lepszy mimo tej pluchy i zimnicy za oknem. Kubiak ty ofermo, ty ofiaro losu, ale z tego jego poparzenia trochę jednak dobrych rzeczy wynikło. Zbliżył sie do Marty, szkoda że dziewczyna boi sie kolejnego odrzucenia, ale która by się nie bała. Ja jestem w stanie postawić się w miejscu Miska że nie potrafi mówić o swoich uczuciach bo ja też nie umiem. Jusia i Zbychu wreszcie sie dogadali, tego chyba im było potrzeba od dawna, z resztą to było pewne że prędzej czy później się znów spikną :))
OdpowiedzUsuńMnie również nigdy nie zabraknie na tym blogu. Od miesiąca wchodziłam tu prawie codziennie, żeby zerknąć czy może nie ma już "odlotu nr 15". Nie wyobrażacie sobie jaka radość zagościła na mojej twarzy, kiedy zobaczyłam kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJak każdy poprzedni, ten również był niesamowity. Nie wiem czemu, ale mam wielki sentyment do tego bloga i zawsze nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Strasznie kibicuję Marcie i Michałowi. Mam nadzieję, że z czasem wszystko pójdzie po myśli, Michał się zorientuje i będą żyć długo i szczęśliwie. Może to banalne, ale cudowne. Pozdrawiam Martę i Justynę (autorki), to już kolejny wasz blog, który śledzę na bieżąco. Kiedy czytam Wasze opowiadanie, uśmiech gości na mojej twarzy niemal cały czas. Nono, umiecie przyciągnąć. Jesteście niesamowite. Mam nadzieję, że kolejny "odlot" będzie jak najszybciej.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za to, że moge przeżywać wspaniałe chwile, czytając to opowiadanie. Buziaki :*
Jak sytuacja kubiaka i marty bedzie rozwijana tak szybko jak dodawane sa rzodzialy to poczekamy sobie na to pare lat kurcze wchodze codziennie na te opowiadanie a rozdzial jeden na pol roku ; (
OdpowiedzUsuń