piątek, 11 lipca 2014

Odlot nr 15

Gdy wszyscy zaspokoili pierwszy głód, nadeszła pora na trochę rozrywki. Co by być oryginalnym i odbiec od standardowego grania i śpiewania na gitarze, panowie przytaszczyli mini wieżę i zestaw płyt.
- A ci co? Na dyskotekę się wybrali? - szepnęła Kubiakówna do ucha swojej przyjaciółki.

Z oddali dało się usłyszeć zachęcający okrzyk Ruska:
- Kubiak pokaż im jak tańczysz!

Michał odstawił swój popisowy numer znany wszystkim fanom "Igłą szyte". Ukłonił się przy dźwiękach oklasków i zaraz potem porwał do tańca swoją siostrę.
- Dajecie Kubiaki! - Marta ryknęła dzikim śmiechem, widząc popisowe numery rodzeństwa. -Travolta dance nie istnieje, teraz tylko Kubiak Dance.
Zbyszek w pośpiechu odstawił puszkę zimnego piwa.
- Teraz Bromance Dance, Michu - zachęcił przyjaciela, kusząco kręcąc biodrami.

Jusia pociągnęła na środek przyjaciółkę, zostawiając brata w objęciach bruneta. Niebawem wszyscy się świetnie bawili. Co chwila kombinacje tańczących par zmieniały się. Po paru piwach przyjmujący znów wylądowali w swoich ramionach.
- Chcę ci tyle dać…
-… Chcę byś mnie miał, chcę byś mnie miał - wyli nawzajem wraz z piosenkarką. Ich kumple i dziewczyny nie mogli powstrzymać śmiechu. Obrazek wywijających biodrami i ocierających się o siebie siatkarzy był przeuroczy.
 - Nieletnim  i w stanie upojenia alkoholu nie podajemy - padło z ust Justyny.

- Michał.... Muszę Ci coośśśś wyyyznac, ale słuuuchaj mnie - Bartman próbował powiedzieć o czymś szatynowi.
- Mów Zbysz...kuu...
- Nikogo jak ciebie nie kochałem tak bardzo. Przytul mnie Michu! - uwiesił się na przyjacielu.
- Daj Pyska Zbychu - Michał próbował objąć przyjaciela. Zrobił to tak niefortunnie, że lekko zachwiał się na własnych nogach. -Wszy...stko dobrze- uspokajał, ale tyłek szatyna wylądował w płonącym ognisku.
- Dziku się nam pali!

Jako jedne z trzeźwiejszych, Marta z Justyną błyskawicznie podniosły Kubiaka na równe nogi, powalając go potem na trawę by zagasić przypalone spodnie.
- Niech go któraś dosiądzie, szybciej zgaśnie - leżący na trawie brunet dodał swoje trzy grosze.
- Bartman zamknij się! Mój brat cierpi przez Twoją chorą miłość - rozpaczała brunetka.
- Ale ja go naprawdę kocham. Michu, uratuję cię - uwalił się na kumpla.
- Złaź z niego głupku! - Justyna uderzyła kapitana po tyłku. - Marta zrób coś! Nie chodziłam na wykłady z pierwszej pomocy, a tu mamy poparzenia sfer intymnych - dodała pochylając się nad cierpiącym bratem.
- Chodź, zaprowadzimy go do busa. Tam będzie apteczka i dużo miejsca - powiedziała dziewczyna z przejęciem patrząc na wykrzywioną twarz Kubiaka.

- Ale nie będzie bolało? - skruszony patrzył, jak Marta wyjmuje z apteczki potrzebne pomoce.
- On tak zawsze? - mruknęła do Jusi.
- Nie wiesz, że ten typ tak ma? W końcu facet, a oni nie znoszą bólu fizycznego. Nic ci nie będzie, Kubiak - zapominając o poniesionych cielesnych stratach walnęła brata po tyłku.
- Sssss - zasyczał z bólu. - Ty i te twoje fetysze, lepiej idź przypilnuj reszty.
- Przepraszam kochanie, zapomniałam - ucałowała go. -Martusia będzie delikatniejsza, zostawiam was - dodała na odchodne.
- Przykro mi, ale z tych spodni to chyba nic już nie będzie – oznajmiła Marta.
- Co tam spodnie, ratuj mój tyłek - jęknął rozpaczliwie, chowając twarz w poduszce.
- To może bardzo delikatnie je ściągniemy? - zaproponowała. - Muszę to jakoś opatrzyć.
- Nie krępuj się, rozbierz mnie. - Podniósł twarz uważnie przyglądając się dziewczynie.
- Bez skojarzeń, okej? A niby taki cierpiący byłeś - szatynka prychnęła.
- No już, już. Nie obrażaj się, wiesz jak cierpię? Buuuu, to tak mnie boli - rozpaczał. - Złap mnie za rękę, proszę.
- Okej - chwyciła jego dłoń. - Mógłbyś rozpiąć sobie pasek i rozporek?
- Mógłbym... ale boje się, że zrobię to zbyt gwałtownie i odpadnie mi skóra – wyznał.
- Matko, czy ja mam na czole napisane pielęgniarka specjalnej troski?
- Niee, ale za to ja mam wypisane pacjent specjalnej troski – kontynuował.
- Nie wierzę, że to robię - sięgnęła rękami do podbrzusza, klęczącego tyłem siatkarza.

Powoli i ostrożnie pozbyła go jeansów. Niepewnie zerknęła na chłopaka. Miała nadzieję, że w tym momencie rozbieranie się skończy, ale bielizna Michała też była w opłakanym stanie, a kawałki widocznego ciała mocno czerwone. - Michał, nie wiem czy mogę... Bo wiesz, twoje bokserki nie nadają się do niczego - wyjąkała pełna obaw.
- W takim razie trzeba je wyrzucić jak najszybciej.
- Nie dam rady przez nie cię opatrzyć. No i...
- …i to też trzeba ściągnąć. Marta, nie obawiaj się, to tylko pośladki. Widziałaś pewnie nie jednego mężczyznę. Jestem kolejnym. Przynajmniej powiesz mi czy mam interesujący tył – rzucił siatkarz dla rozluźnienia.
- Eee... Nie tak wielu. Pozwolisz, że skupię się na aspekcie pierwszej pomocy?
- Dobrze czyń swoją powinność.

Prawie w ogóle nie dotykając jego ciała, dwoma palcami zsunęła kubiakowe bokserki. Tymczasem przez ciało siatkarza przeszedł dreszcz pod wpływem nieznacznego dotyku szatynki. To było przyjemne, nawet bardzo przyjemne. Czekał cierpliwe aż jej dłonie dotkną jego poparzonej skóry. W każdej chwili ból mógł zamienić się w przyjemne doznanie. Wyczuwał szansę, Marta dobrowolnie została przy nim, w dodatku teraz mu pomaga. Nie byli tak blisko nigdy.
- I jak to wygląda? - mruknął cicho.
- Cóż... Żyć będziesz.
- Uff- wyraźnie odetchnął. - Będę musiał odpocząć na czymś miękkim, co nie podrażni mojego stanu bardziej - dodał po chwili. - Że też mój materac jest taki twardy, aż czuję wszystkie kamienie, nie nadaje się.
- Nie wiem, co ci mogę na to poradzić. Na razie to zdezynfekuję, a potem pójdziemy do namiotu - mruknęła.
- Dzięki, to miłe z Twojej strony... Do namiotu? Twojego?- wypytywał.
- Woda trochę uśmierzy ból - polała zimną cieczą miejsce oparzenia uprzednio podłożywszy ręcznik. - Mojego? A to niby czemu?
- Co za ulga... Widziałem, że masz miękki materac i duży, więc pomyślałem, że mógłbym tam przenocować z Tobą…
- Dobrze, że to tylko naskórek. Przyłożę ci teraz mokrą chusteczkę. Eee... A nie prościej przenieść materac do waszego namiotu? - spojrzała niepewnie na szatyna.
- Po co robić tyle zamieszania? Zresztą nasz namiot nie jest optymalnej wielkości i szczerze, śpiąc ze Zbyszkiem nie mam się nawet jak podrapać po tyłku, on jest taki wielki.
- Od kiedy ci przeszkadza twój kumpel? – spytała zdumiona dziewczyna.
- Odpowiada mi, ale zważywszy na mój aktualny stan, to sama rozumiesz – kontynuował.
- Taa... Juśka - krzyknęła Marta, wychyliwszy się z pojazdu. - Weź przynieś bratu jakieś dresy i majtki.
- Eeee oki, coś się znajdzie w jego torbie. To co Michał jutro środa, więc majtasy z napisem środa. Uuppss, chyba ci braknie na któryś dzień, to wypierzesz w potoku, co nie brat? - rozbawiona przyglądała się cierpiącemu na posłaniu siatkarzowi.
- Daruj sobie, ok? - warknął szatyn.
- Spokojnie. Jeśli możesz już wytrzymać bez okładu to się ubierz i przyjdź do nas - rzuciła młodsza z dziewczyn i wyszła na zewnątrz.

- Więc proszę, Michale. Przedstaw siostrze swoją wizję.
- Jusia, ja wiem, że moje dobro jest dla ciebie najważniejsze. Kochasz mnie?- uważnie spojrzał na brunetkę.
- Kocham i co z tego?
- No bo... Ja mam twardy materac, a wy macie taki fajny, gruby i mięciutki. Mój tyłek jest teraz naprawdę wrażliwy...
- Aha, powiedzmy, że rozumiem. To co, chcesz do nas?
- Nie sądzisz że w trójkę będzie nam ciasno? - siatkarz mrugnął porozumiewawczo do siostry.
- Jak to kochanie? - obok przyjmującego pojawił się Bartman. Widać przez ten wypadek odechciało mu się już pić.
- No bardzo ciasno. Czyli co, mam się wynieść? - wychwyciła brunetka.
- Ja ufam tobie i Zbyszkowi i wiem, że mogę mu cię dać pod opiekę. Chociaż dzisiaj to chyba będzie odwrotnie - Michał poklepał kumpla po plecach.
- Czyli że jak? Śpię z Juśką? Dobrze rozumiem? - podpytywał uradowany Bartman.
- O ranny...Robię to tylko i wyłącznie dla ciebie, braciszku - mruknęła zrezygnowana
- Przecież to zaszczyt przytulać się do takiego ciała jak moje - Zbyszek prężył klatę.
- Nie licz na to, śpisz na swojej połówce a ja na swojej – zadeklarowała.
- I tak ktoś się do mnie przytuli - poruszył brwiami brunet.
- Uważaj sobie - Kubiak pogroził mu palcem.
- A czy ja mam coś do powiedzenia? - jęknęła szatynka.
- Wiesz Martusiu chyba nie, zupełnie jak ja, cóż taki już nas los, weź tu przegadaj Dużego. Głupki - fuknęła pod nosem. -To może pójdziemy już grzecznie spać? Michał do zabawy się już nie nadaje, ja jestem padnięta, Zbyszek pijany, a Marta poirytowana - wymieniała Kubiakówna.
- Ach, gdyby Ashley mi przypadł - westchnęła niespodziewanie jedna z dziewczyn.
- Ale Ashley'a tutaj nie ma, jestem ino ja - mruknął Michał.
- Tak, tak. Wiem, że go nie lubisz. Chodź pacjencie. Cale twoje szczęście, że postawiłeś wcześniej nam namiot.
- Moje ty szczęście - wyrwało mu się.
- Hmm? - zerknęła na chłopaka przed wejściem do namiotu.
- Nie nic, tak sobie bredze przez ten upadek- wybrnął.
- Też tak myślę...

Leżeli w ciszy po dwóch stronach materaca. Marta próbowała zasnąć, ale bezskutecznie. Nie wiedzieć czemu, bliskość przyjmującego ją krępowała.
Michał wyczuwał niepokój dziewczyny. Tej nocy ciężko było mu zasnąć, co chwila wahał się, czy aby na pewno może zamienić z nią kilka słów. Po chwili przemógł się w sobie.
- Marta - szepnął cicho.
- Słucham.
- Też nie możesz zasnąć? - zagadnął po chwili.
- No niestety - mruknęła.
- Dziwnie tak... Fajnie, że jesteś obok.

Zaskoczona obróciła się w jego stronę i niepewnie spojrzała w oczy. Co miała o tym myśleć?
- No bo wiesz...lubię Cię, a czasem czuję, jakbyś tego nie zauważała - uważnie patrzył w jej wyraziste tęczówki.
- Michał... - zarumieniła się lekko. - To nie tak, że nie widzę...
- Takie mam odczucia - zamilkł.
- Przepraszam - pogłaskała jego policzek.
- Już dobrze, chciałem tylko żebyś to wiedziała - wyznał szczerze.
- To teraz już zaśniesz? - dziewczyna uśmiechnęła się.
- Myślę, że jak się przytulisz, to nie będę miał z tym problemu.
- Czy ktoś tu nie wykorzystuje swojej pozycji poszkodowanego? - spytała, jednocześnie przysuwając się kilka centymetrów bliżej. Niechcący zahaczyła ręką o jego poszkodowany tyłek. - Przepraszam.
- Nie mógłbym, zresztą myślę, że też masz na to ochotę. Ałć, mój tyłeczek, będziesz musiała pomasować - zaśmiał się.
- Hola, hola panie Kubiak.
- No już nie oburzaj się, było tak milutko - przytulił się.
- Ale nie mogę cię dotykać, bo cię boli - szukała usprawiedliwienia.
- Oj możesz, możesz Twoje rączki są cudowne i mają uzdrawiającą moc - przekonywał Martę.
Ta tylko przewróciła oczami i dla świętego spokoju ostrożnie dotknęła jego pośladków. Wyczuła lekkie spięcie mięśni przez chłopaka.
- Napinasz poślady Kubiak – prychnęła.
- Widzisz jak na mnie działasz - szepnął i podrażnił oddechem skórę towarzyszki.
- Michaś - szepnęła tuż nad jego uchem.
- Co Martusiu? - ujął w dłoń jej podbródek, kciukiem drażniąc okolice warg.
- Michaś...co ty robisz? - Pod przymkniętymi powiekami próbowała przywołać resztki zdrowego rozsądku.

Poczuła jak usta Kubiaka niespodziewanie stykają się z jej wargami. Jęknęła z zachwytu, zachłannie oddając pocałunek.
- Małe podziękowanie – odparł, z uśmiechem obserwując dziewczynę i jej emocje na twarzy.
- Bardzo miłe podziękowanie - wtórowała mu.
- Skoro tak, to można powtórzyć - odparł i ponownie zawładnął jej wargami, a ona ponownie przypomniała sobie tak dawno zapomniany smak ust siatkarza. I pewnie mogłaby mu powiedzieć, że go kocha, ale to wydawało się bez sensu.
Bez sensu jak cały ten pocałunek. Pamiętała dokładnie jak podobna historia skończyła się kilka lat temu. A potem znowu wyjedzie, zostawi albo będzie udawał, że nic się nie stało. Zupełnie jakby nie istniała.
- Nie Michał, wystarczy - stanowczo odepchnęła od siebie przyjmującego.
- Coś nie tak? - zdezorientowany patrzył jak szatynka odwraca się do niego plecami i skula pod kocem.
- Nie nic...tak po prostu wystarczy. Podziękowałeś, więc jesteśmy kwita, a teraz możemy iść spać.
- Ale ja chcę cię mieć blisko - stwierdził i przytulił się do pleców swojej wybawicielki.
- Skoro musisz...nie zabraniam, szybciej zasnę - zgodziła się.
Przylgnął do niej mocno i poczuł, że Marta ściska jego rękę, którą przełożył przez jej talię. Gdyby tylko umiał określić za pomocą słów, co do niej czuje, to by to powiedział.

_ _ _

Siedziałam obrażona na cały świat. Niby czemu miałam spać w tym samym namiocie co Zbyszek? Zupełnie tego nie rozumiałam. I Michał tak szybko się zgodził... Mógł się bardziej targować, a tak zostałam oddana z łatwością, jak jakaś wałówka na targu. Do tego pod opiekę Bartmana. WYMARZONA noc mnie czekała. Może 2 tygodnie temu nawet bym się ucieszyła na chwile sam na sam, ale przez te 2 tygodnie wszystko uległo zmianie. Moje stosunki ze Zbyszkiem uległy pogorszeniu... Bo nagle zaczął mieć pretensje o to, że spotykam się z Patrykiem... Nic mu do tego, on miał Swoją Sabinkę... Wrrr, dajcie mi  ciepły śpiwór,  to przetrwam.
- Justynko, idziemy spać? - nagle nie wiadomo skąd brunet zjawił się obok niej.
- Ja idę, a ty rób co chcesz- mruknęła.
- Ej no, nie zostawiaj swojego Rekinka samego - siatkarz pognał za dziewczyną do namiotu. - W końcu śpimy tu razem.
- Z konieczności śpimy razem, jakbyś nie zauważył, nie planowałam tego, także swoje miejsce znasz, będzie mi miło jeśli grzecznie pójdziesz spać  i nie będziesz mi jojczał nad głową – tłumaczyła brunetowi.
- Dlaczego jesteś taka... - spytał zasuwając zamek u wejścia do namiotu.
- Taka, to znaczy jaka jestem?- obdarowała towarzysza spojrzeniem
- No taka.. zimna.
- Ja zimna? Nie zauważyłam, jestem zupełnie ciepła - dotknęła swojej skóry.
- Dobrze wiesz, co mam na myśli - ściągnął koszulkę i spodnie.
- No tak, tak oczywiście jestem zimna. Może sobie po prostu zasłużyłeś – kontynuowała, nie spuszczając wzorku z ciała bruneta.
- Ale co ja takiego zrobiłem? - dociekał, szukając w podręcznej torbie piżamy.
-To takie trudne Bartman?- syknęła, dodając po chwili. -Byś sie nie rozbierał przy ludziach, wstydu nie masz?
- Tak, bo nie lubię się dzielić. Kobietami zwłaszcza - odparł wpatrując się uważnie w twarz towarzyszki. - Myślałem, że to lubisz.
- Ale ja nie jestem Twoją własnością, z tego co mi wiadomo. Zresztą, czy ja robię ci wyrzuty o Sabinę? Kiedyś lubiłam... Zresztą, odwróć się, bo muszę się przebrać – nakazała.
- Nie jesteś, ale ciągnie mnie do ciebie i... Wiem, jestem ostatnią osobą, która mogłaby ci robić wyrzuty... Przepraszam - zbliżył się do Justyny. - Chcę, żeby teraz było kiedyś - masował dłonią jej ramię.
- Nie lubię jak taki jesteś wiesz- objęła go za szyję, mocno sie przytulając.  -Nie traktuj mnie tak, dobrze?- szepnęła mu do ucha.
 - Obiecuję poprawę, ale... nie spoufalaj się za bardzo z Patrykiem, co? - uśmiechnął się kącikiem ust. - Jesteś moją sekretną księżniczką, którą tylko ja mogę rozbierać - pomasował plecy dziewczyny pod koszulką.
- Przecież wiesz, że Patryk to tylko alibi dla uspokojenia Michała, to fajny chłopak...zresztą sam rozumiesz. Hmmm, Panie Bartman czy Pan ma na mnie ochotę? - zaśmiała się czując, jak dłonie bruneta majstrują przy zapięciu od jej stanika
- Niby wiem, ale aż mnie nosi jak go widzę przy tobie. Mam i to wielką pani Kubiak - upadli razem na materac.
- Zazdrosny jesteś? - uważniej na niego spojrzała.
- Jak cholera - zanurkował twarzą w zagłębienie jej szyi. Dobrze wiedział, jaką przyjemność sprawiają jej pocałunki w tamtym miejscu.
- Zbyszek - jęknęła podniecona. - Michał nas usłyszy... Zachowujmy się.
- Oj tam, nie usłyszy. Albo równie skutecznie umila sobie czas z Martą albo śpi jak niedźwiedź. Będziemy cichutko, to nikt nie usłyszy - przekonywał brunet między pocałunkami.
- Seks w namiocie, tego jeszcze tutaj nie robiłam - zaśmiała się, przyciągając siatkarza do siebie.
- Widzisz, ile ciekawych doświadczeń ze mną przeżywasz? Chodź tu moja mała - wymruczał, ściągając koszulkę partnerki i odrzucając w tył stanik.
- Bardzo ciekawych - mruknęła podnosząc się do pozycji siedzącej, a ręce brunetki wylądowały pod koszulką siatkarza.
- Czyli niepotrzebnie ubierałem piżamę?
- Zupełnie nie potrzebnie – jęknęła, ściągając z niego koszulkę
- Przynajmniej masz zajęcie - zażartował i wsunął język w usta kochanki.

 Teraz oboje tarzali się po niewygodnym materacu oddając się cielesnemu spełnieniu. Zupełnie jak kiedyś, znowu stanowili jedność. Upojne chwilę sam na sam przeplatane cichymi jękami spełnienia ucichły tuż nad ranem. A oni przytuleni zasnęli spokojni i  spełnieni tak, jak gdyby świat się dla nich zatrzymał.

________________________________

Znowu się naczekaliście, ale ja, Martitta, miałam sesję i ogólnie studenckie sprawy, więc myślę, że wakacje to dobry czas na powrót ;) Was raczymy jednym z moich ulubionych fragmentów :D Głupich nie sieją, głupi się rodzą, prawda? :P

Zostawcie po sobie ślad, bo mam wrażenie, że nas już większość czytelników opuściła.

Pozdrawiamy

11 komentarzy:

  1. Ach, te namioty... Tyle się dzieje podczas campingu xd Widać, że u naszych bohaterów nie jest inaczej. Pijackie tańce, poparzone tyłki... Dobrze, że mamy taką pielęgniarkę na pokładzie, bo biedny Misiek cierpiałby straszliwie, a w dodatku musiałby spędzić noc z Bartmanem. A tak oddał koledze przysługę :)
    Nie wierzę, że Dzik Marty nie poznaje... Ciekawa jestem, kiedy sobie uświadomi, co i jak.
    Pozdrawiam serdecznie, Anna :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko z ojcem i z córką! Zbyszek, toż Ty mało nie ugotowałeś kubiakowych jajek! (Matko tylko u Was jestem taka bezwstydna :D w swoich komentarzach :D), ale z drugiej strony ta sytuacja dała im obu później tyle radości! Chociaż z pewnością Kubiak by chciał, żeby jego noc zakończyła się tak jak noc Zbyszka i Jusi! Ale, ze Dziku nadal się nie zorientował, że Marta to jest właśnie TA Marta! Kubiak no opanuj się!

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku Kubiak strasznie slaba pamiec ma ;D zastanawiam sie, kiedy polapie sie, ze ma dzieci ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się uśmiałam z Kubiaka i jego wypadku :D Coś między nim i Martą ruszyło, ale wątpię, że to szybko się rozwijanie. Będzie się musiał Michał napracować nad tą Martą.
    Czekam na następny, oby był szybciej! ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział :D
    czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialna jesteś! Hahahaha ta akcja z upadkiem prosto w ognisko po prostu mega<3 Hahaha jak oni wszyscy się kochają! Szkoda tylko, że Michał z Zibim otwarcie mówią o swoich uczuciach wobec siebie^^ Bo coś nie mają odwagi by wyznać Justynie i Marcie, że ich kochają;/ Ja Zibiemu proponuję, żeby powiedział au revoir Sabince, Justyna niech to samo zrobi z Patrykiem^^ Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. nooo panowie się do roboty :D oby tak dalej i będą dwie piękne pary w siatkarskim światku *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. ja tu zawsze będę, bo humor po przeczytaniu rozdziału od razu mam lepszy mimo tej pluchy i zimnicy za oknem. Kubiak ty ofermo, ty ofiaro losu, ale z tego jego poparzenia trochę jednak dobrych rzeczy wynikło. Zbliżył sie do Marty, szkoda że dziewczyna boi sie kolejnego odrzucenia, ale która by się nie bała. Ja jestem w stanie postawić się w miejscu Miska że nie potrafi mówić o swoich uczuciach bo ja też nie umiem. Jusia i Zbychu wreszcie sie dogadali, tego chyba im było potrzeba od dawna, z resztą to było pewne że prędzej czy później się znów spikną :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie również nigdy nie zabraknie na tym blogu. Od miesiąca wchodziłam tu prawie codziennie, żeby zerknąć czy może nie ma już "odlotu nr 15". Nie wyobrażacie sobie jaka radość zagościła na mojej twarzy, kiedy zobaczyłam kolejny rozdział :)
    Jak każdy poprzedni, ten również był niesamowity. Nie wiem czemu, ale mam wielki sentyment do tego bloga i zawsze nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Strasznie kibicuję Marcie i Michałowi. Mam nadzieję, że z czasem wszystko pójdzie po myśli, Michał się zorientuje i będą żyć długo i szczęśliwie. Może to banalne, ale cudowne. Pozdrawiam Martę i Justynę (autorki), to już kolejny wasz blog, który śledzę na bieżąco. Kiedy czytam Wasze opowiadanie, uśmiech gości na mojej twarzy niemal cały czas. Nono, umiecie przyciągnąć. Jesteście niesamowite. Mam nadzieję, że kolejny "odlot" będzie jak najszybciej.
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za to, że moge przeżywać wspaniałe chwile, czytając to opowiadanie. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak sytuacja kubiaka i marty bedzie rozwijana tak szybko jak dodawane sa rzodzialy to poczekamy sobie na to pare lat kurcze wchodze codziennie na te opowiadanie a rozdzial jeden na pol roku ; (

    OdpowiedzUsuń