Michał od rana był nadpobudliwy.
Ewidentnie go roznosiło, a jego siostra bacznie go obserwowała.
- Wiesz Jusia, może wpaść Zbyszek
do nas na wieczór?
- Zbyszek? – zdziwiła się
brunetka.
- No tak, Zbyszek. Coś w tym
dziwnego, że mój przyjaciel by do nas wpadł?
- Nie, nic. A sam czy ze swoją
tyczką? – mruknęła zgryźliwie.
- Z kim? – szatyn zrobił dziwną minę.
- No z Sabcią, a z kim? –
zadrwiła.
- Ja wystosunkowałem zaproszenie
dla jednej osoby. Ewentualnie dla Bobka.
- Tym lepiej Michał, tym lepiej –
poklepała brata po plecach. - Ale skoro to ma być męski wieczór? – spytała
- Gdzie tam. Przecież znamy się w
trojkę doskonale. Na pewno nie będziesz w niczym przeszkadzać. – uśmiechnął się
chłopak – I miałbym prośbę…
-Jaką?...O nie! Nie proś żebym
wam coś robiła?- skrzywiła się
- Zależy jak bardzo kochasz
swojego braciszka? – poruszył brwiami.
- Zbok!!! – sprzedała mu
kuksańca.
- Przecież żartowałem. Chodzi o
to, żebyś ugotowała coś pysznego na kolację, co?
- No skoro muszę, to coś
przygotuję, żeby dwa wielkoludy nie
padły z głodu.
- Kocham cię - siatkarz ucałował
policzek siostry.
^^^
^^^
Panowie siedzieli na Kubiakowej
sofie, gawędząc o swoich sprawach. Justyna przechadzała się w kuchni od szafki
do szafki.
- Szukasz czegoś? – spytał w
końcu niższy przyjmujący, słysząc trzaski zamykanych szafek.
- Tak. Mogłeś pomyśleć o tym, że
skoro mam wam gotować, to potrzebuję wszystkich składników. Nie mamy musztardy
ani ziół.
- O kurde moja wpadka – jęknął
Michał. – To może skoczę szybko do sklepu? - zaproponował.
- Jak się nie boisz zostawić nas
samych – zażartował Zbyszek.
- Co wy, za 15 minut będę –
Kubiak szybko się ubrał i wybiegł z mieszkania.
-To co, Zbyszku? Mam się rozebrać,
czy jednak wolisz tak siedzieć sam na seksownej czarnej sofie? – zaśmiała się
brunetka.
Mierzyli się uważnymi
spojrzeniami przez chwilę. Siatkarz siedział rozpostarty na swoim miejscu, a
ona stała za blatem w kuchni. Gdy już miał się podnieść, Kubiakówna podeszła do
niego szybko i powstrzymała ruchem ręki.
- Lepiej będzie dla ciebie jak
zostaniesz na tej sofie – pchnęła go powrotem na czarne skórzane obicie.
- Tak? A co mnie czeka? – rzucił
zaczepnie, odwiązując jej fartuszek.
- Będziesz smacznym kąskiem do
schrupania.
- I widzisz, taka propozycja jak
najbardziej mi się podoba – pociągnął brunetkę na sofę.
- Zdążysz w 15 minut?
- Justynko niczym się nie martw –
delikatnie kącikami ust muskał jej szyję.
- Wiesz? Chyba jednak Michała
może dłużej nie być – po kryjomu wysłała
bratu krótkiego smsa, żeby dokupił jeszcze kilka produktów. Niech Michał trochę się nabiega, a co.
Tuż przed punktem kulminacyjnym ,
rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości. Dziewczyna sięgnęła po telefon i
odczytała treść znad nagich ramion bruneta.
„Już do was jadę. Zaraz będę”
- Zibi, pospiesz się, on już
wraca!
- Oj kochanie, będzie ostro –
odparł przyjmujący z cwanym uśmiechem.
Skóra na meblu delikatnie
skrzypiała pod ich szybko poruszającymi się ciałami. Kilka minut później było już po wszystkim.
Zadowolony z siebie Zbyszek, szybko zakładał ubranie.
- Spodnie, ogierze! Pospiesz się!
– ponaglała przyjmującego.
- Jakoś jak uprawialiśmy seks, to
mnie nie ponaglałaś – zaznaczył.
- Pewne rzeczy lepiej prezentują
się w pionie, Zbyszku – odgryzła się. – Jeszcze Ci stoi? – zauważyła. Brunet
spojrzał w dół.
– Chciałabyś! To tylko
niedosunięty rozporek.
- Może Ci z nim pomóc?
- Wiesz, kochanie, bardzo
chętnie, ale chyba nie zdążymy – Bartman puścił do niej oczko.
- Ej! Chodziło mi o zapinanie,
zboczeńcu – fuknęła.
- Luzik jeszcze wiem, jak zapiać
swój rozporek – złapał za zamek, a ten ani drgnął. – O cholera…
- Co jest? – zaskoczona brunetka
spojrzała na kochanka.
- Zaciął się, jak Boga kocham.
- Może ja spróbuję. Ty masz takie
niezgrabne łapska.
Dziewczyna mocowała się z
zapięciem, aż w końcu pochyliła się nad spodniami, by przyjrzeć się z bliska.
- I co?
- Ała, ty głupku – jęknęła. –
Puszczaj!
- Ale ja cię wcale nie trzymam!
- Nie mówiłam do ciebie, tylko do
zamka! Przycięłam sobie włosy!
- I co teraz? Misiek pewnie już
pod blokiem – denerwował się brunet.
-Tak i wyjdzie na jaw, że Ci
ciągnę. Moja reputacja jest skończona – lamentowała. – Zrób coś do cholery!
- Grunt to spokój. Skoro nie dasz
rady się wyplątać, to trzeba obciąć te włosy. Wołamy kogoś na pomoc? Może
Martę? – zaproponował.
- Nigdy więcej moja głowa nie
spocznie w twoim kroczu. Martę? Ale co ona na to powie? Może sami znajdziemy
nożyczki?
- Mimo wszystko potrzebujemy czasu,
Jusia.
- Dobrze, zadzwonię do niej, ale
powiem, żeby zatrzymała Michała na schodach. Wiesz, on ma do niej słabość.
Dawaj telefon!
^^
^^
Chwilę później zadowolony szatyn
wkroczył na klatkę schodową, radośnie podśpiewując pod nosem. Mijał właśnie
drzwi mieszkania Marty, kiedy niespodziewanie wyszła z nich wspomniana
dziewczyna.
- Hej Michał – przywitała
sąsiada.
Przez myśl siatkarza przeszły
słowa pewnej piosenki . „Nie da ci tego ojciec, nie da ci tego matka, co może
dać ci dzisiaj twa bliska sąsiadka”. Aż w duchu uśmiechnął się do siebie.
- Cześć Martuś, co słychać? –
przystanął na chwilę. Lubił ją w takim wesołym nastroju.
- Wszystko dobrze, słuchaj masz
może chwilę? –zagadnęła.
- Wiesz, spieszę się do Jusi i
Zbyszka – odparł.
- A co to za trójkącik?
- Nawet tak nie żartuj. Mała
kolacyjka we troje.
- Ooo, to miło. Ale widzę, że
zakupy na ostatnią chwilę – pokręciła głową.
- Tak. Jusia mnie zabije, jak
zaraz nie przyniosę tych zakupów – błaganie spojrzał ku górze. – Także pogadamy później – chciał ruszyć
dalej, jednak Marta zdążyła złapać go za rękę i przyciągnąć do ściany.
- Teraz to ty mnie pocałujesz!
Zupełnie nie wiedziała, co jej
odbiło. Chciała pomóc przyjaciółce, chociaż kompletnie zdziwił szatynkę telefonom
Justyny i ta prośba. Jak na złość, Kubi
chciał uciec, więc tonący brzytwy się chwyta.
Myślała, że zostanie sprowadzona do pionu, usłyszy jakiś cierpki tekst,
a tymczasem siatka z zakupami wylądowała na podłodze, a ręce siatkarza znalazły
się po obu stronach głowy dziewczyny. Michał całował niezwykle subtelnie,
obdarowując partnerkę gorącymi pocałunkami. Z każdym muśnięciem warg, nakręcali
się jeszcze bardziej. W pewnym momencie szatynka niespodziewanie przerwała ich
czułości.
- Miłego dnia sąsiedzie! –
spokojnym tonem, powstrzymała zapędy Kubiaka.
- Ale… Martusiu… – jęknął
wyraźnie poirytowany.
- Żadnego ale. Proszę zabrać swoje
zakupy i wrócić do siebie.
Podniosła manatki szatyna. Wcisnęła
mu reklamówkę do ręki, po czym zatrzasnęła drzwi tuż przed czubkiem jego nosa.
I tyle ją widział.
^^^
^^^
Biegali z nożyczkami po całym
salonie, ona z pochylona głową na rozporku spodni siatkarza, on wyprostowany,
co chwila podkreślał żeby tylko jego partnerka ostrożnie obchodziła się z tym
ostrym narzędziem. W końcu wiadomy
sprzęt nie mógł ucierpieć. Justyna najbardziej obawiała się przyszłych
dociekliwych pytań Marty. Ostatecznie włosy zostały obcięte, głowa Jusi
uwolniona, a rozporek zapięty. Ledwo para doprowadziła się do porządku, drzwi
stanęły otworem.
- Wróciłem kochani – oznajmił
Kubiak stojąc w progu.
- A co ty taki wesoły?
Ekspedientki w sklepie gratis obciągały ? – zażartował Bartman.
- Mam swoje powody, zresztą… -
uważnie spojrzał na przyjaciela. – Bartman goliłbyś się czasem!
- Ale, że jak? Przecież się
wczoraj goliłem – brunet pogładził się po twarzy.
- Nie o takie kudły mi chodzi. Busz
wystaje ci z rozporka! – naprowadził kumpla. Justyna wybuchła śmiechem, a
skonfundowany brunet wybiegł do łazienki.
- Nie masz taktu braciszku, oj
nie masz.
- Helo, jak przychodzi w gości,
to niech się ogoli.
- To teraz co, goli się twoją
maszynką? – zażartowała brunetka, na co Michał poczerwieniał ze złości.
- Już nie żyjesz Bartman!
_________________________________
Cieszy nas niezmiernie fakt, że ciągle interesują was losy naszego opowiadania i bohaterów :)
To 5 odcinek w tym roku, więc nie taka zła frekwencja. Różnie się układa, nie zawsze jest czas i chęci w jednym momencie.
Materiał na odcinki jest, przechowywany w tajnym zeszycie oraz na kompie, więc bez obaw.
Także, do następnego i przepraszamy za gorszące treści.
Miałyśmy przyjemność gościć w Kraków Arenie podczas Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Była magia!
;)
Hej chciałam cię zaprosić na mojego bloga http://leave-out-all-the-rest1996.blogspot.com/ . Są na nim umieszczane opowiadania o Linkin Park, a dokładniej mówiąc o Bennodzie. Jeśli, więc nie tolerujesz związków homoseksualnych lub po prostu nie lubisz takich opowiadań to zignoruj tą wiadomość. Jeżeli natomiast Ci się spodoba to zachęcam do obserwacji i pozostawienia komentarza bo to bardzo motywuje ;)
OdpowiedzUsuńhej :) Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award :) Więcej szczegółów tu: milosc-na-nowo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAHHAHAAHHA nie mogę! Akcja z rozporkiem świetna! Mieli masę szczęścia, że Marta użyła takiego sposobu, żeby zatrzymać Michała! Mam nadzieję, że oni się w końcu ogarną i przede wszystkim przestaną udawać. Chodzi mi oczywiście o Zibiego i Justynę. Zbysiu niech powie "papa" Sabince i stanie oko w oko z opiekuńczym bratem Justyny. Najwyżej oberwie;p Taki układ na dłuższą metę nie przejdzie:P A Marta również mogłaby w końcu wyjawić tajemnicę, ale cóż muszę widocznie na to poczekać;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBoskie to jest laski, boskie. Uśmiałam się jak nigdy. Dopiero Was odkryłam (W sęsie opowiadanie, żeby nie bylo) ale zostaję już do konca. Zapraszam też do siebie na www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Vea
Super rozdział! :)
OdpowiedzUsuńNominuję cię do Liebster Award : http://najwazniejsza-jest-milosc-i-siatkowka.blogspot.com
Jak wyobraziłam sobie Jusie skuloną do krocza Zbyszka i Bartmana, który biega z nią przy rozporku to aż zaśmiałam się w głos! Hahaha to musiałby być nieziemski widok, chociaż pewnie gdyby zobaczył to Kubiak to chciałby Zibiego udusić! :D Ale Marta jak widać skutecznie zatrzymała siatkarza na klatce, więc mają szczęście!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*