poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Odlot nr 16

Michał od rana był nadpobudliwy. Ewidentnie go roznosiło, a jego siostra bacznie go obserwowała.
- Wiesz Jusia, może wpaść Zbyszek do nas na wieczór?
- Zbyszek? – zdziwiła się brunetka.
- No tak, Zbyszek. Coś w tym dziwnego, że mój przyjaciel by do nas wpadł?
- Nie, nic. A sam czy ze swoją tyczką? – mruknęła zgryźliwie.
- Z kim? – szatyn zrobił dziwną minę.
- No z Sabcią, a z kim? – zadrwiła.
- Ja wystosunkowałem zaproszenie dla jednej osoby. Ewentualnie dla Bobka.
- Tym lepiej Michał, tym lepiej – poklepała brata po plecach. - Ale skoro to ma być męski wieczór? – spytała
- Gdzie tam. Przecież znamy się w trojkę doskonale. Na pewno nie będziesz w niczym przeszkadzać. – uśmiechnął się chłopak – I miałbym prośbę…
-Jaką?...O nie! Nie proś żebym wam coś robiła?- skrzywiła się
- Zależy jak bardzo kochasz swojego braciszka? – poruszył brwiami.
- Zbok!!! – sprzedała mu kuksańca.
- Przecież żartowałem. Chodzi o to, żebyś ugotowała coś pysznego na kolację, co?
- No skoro muszę, to coś przygotuję,  żeby dwa wielkoludy nie padły z głodu.
- Kocham cię - siatkarz ucałował policzek siostry.


^^^

Panowie siedzieli na Kubiakowej sofie, gawędząc o swoich sprawach. Justyna przechadzała się w kuchni od szafki do szafki.
- Szukasz czegoś? – spytał w końcu niższy przyjmujący, słysząc trzaski zamykanych szafek.
- Tak. Mogłeś pomyśleć o tym, że skoro mam wam gotować, to potrzebuję wszystkich składników. Nie mamy musztardy ani ziół.
- O kurde moja wpadka – jęknął Michał. – To może skoczę szybko do sklepu? - zaproponował.
- Jak się nie boisz zostawić nas samych – zażartował Zbyszek.
- Co wy, za 15 minut będę – Kubiak szybko się ubrał i wybiegł z mieszkania.
-To co, Zbyszku? Mam się rozebrać, czy jednak wolisz tak siedzieć sam na seksownej czarnej sofie? – zaśmiała się brunetka.
Mierzyli się uważnymi spojrzeniami przez chwilę. Siatkarz siedział rozpostarty na swoim miejscu, a ona stała za blatem w kuchni. Gdy już miał się podnieść, Kubiakówna podeszła do niego szybko i powstrzymała ruchem ręki.
- Lepiej będzie dla ciebie jak zostaniesz na tej sofie – pchnęła go powrotem na czarne skórzane obicie.
- Tak? A co mnie czeka? – rzucił zaczepnie, odwiązując jej fartuszek.
- Będziesz smacznym kąskiem do schrupania.
- I widzisz, taka propozycja jak najbardziej mi się podoba – pociągnął brunetkę na sofę.
- Zdążysz w 15 minut?
- Justynko niczym się nie martw – delikatnie kącikami ust muskał jej szyję.
- Wiesz? Chyba jednak Michała może dłużej nie być – po kryjomu wysłała  bratu krótkiego smsa, żeby dokupił jeszcze kilka produktów.  Niech Michał trochę się nabiega, a co.
Tuż przed punktem kulminacyjnym , rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości. Dziewczyna sięgnęła po telefon i odczytała treść znad nagich ramion bruneta.
„Już do was jadę. Zaraz będę”
- Zibi, pospiesz się, on już wraca!
- Oj kochanie, będzie ostro – odparł przyjmujący z cwanym uśmiechem.
Skóra na meblu delikatnie skrzypiała pod ich szybko poruszającymi się ciałami.  Kilka minut później było już po wszystkim. Zadowolony z siebie Zbyszek, szybko zakładał ubranie.
- Spodnie, ogierze! Pospiesz się! – ponaglała przyjmującego.
- Jakoś jak uprawialiśmy seks, to mnie nie ponaglałaś – zaznaczył.
- Pewne rzeczy lepiej prezentują się w pionie, Zbyszku – odgryzła się. – Jeszcze Ci stoi? – zauważyła. Brunet spojrzał w dół.
– Chciałabyś! To tylko niedosunięty rozporek.
- Może Ci z nim pomóc?
- Wiesz, kochanie, bardzo chętnie, ale chyba nie zdążymy – Bartman puścił do niej oczko.
- Ej! Chodziło mi o zapinanie, zboczeńcu – fuknęła.
- Luzik jeszcze wiem, jak zapiać swój rozporek – złapał za zamek, a ten ani drgnął. – O cholera…
- Co jest? – zaskoczona brunetka spojrzała na kochanka.
- Zaciął się, jak Boga kocham.
- Może ja spróbuję. Ty masz takie niezgrabne łapska.
Dziewczyna mocowała się z zapięciem, aż w końcu pochyliła się nad spodniami, by przyjrzeć  się z bliska.
- I co?
- Ała, ty głupku – jęknęła. – Puszczaj!
- Ale ja cię wcale nie trzymam!
- Nie mówiłam do ciebie, tylko do zamka! Przycięłam sobie włosy!
- I co teraz? Misiek pewnie już pod blokiem – denerwował się brunet.
-Tak i wyjdzie na jaw, że Ci ciągnę. Moja reputacja jest skończona – lamentowała. – Zrób coś do cholery!
- Grunt to spokój. Skoro nie dasz rady się wyplątać, to trzeba obciąć te włosy. Wołamy kogoś na pomoc? Może Martę? – zaproponował.
- Nigdy więcej moja głowa nie spocznie w twoim kroczu. Martę? Ale co ona na to powie? Może sami znajdziemy nożyczki?
- Mimo wszystko potrzebujemy czasu, Jusia.
- Dobrze, zadzwonię do niej, ale powiem, żeby zatrzymała Michała na schodach. Wiesz, on ma do niej słabość. Dawaj telefon!

^^
Chwilę później zadowolony szatyn wkroczył na klatkę schodową, radośnie podśpiewując pod nosem. Mijał właśnie drzwi mieszkania Marty, kiedy niespodziewanie wyszła z nich wspomniana dziewczyna.
- Hej Michał – przywitała sąsiada.
Przez myśl siatkarza przeszły słowa pewnej piosenki . „Nie da ci tego ojciec, nie da ci tego matka, co może dać ci dzisiaj twa bliska sąsiadka”. Aż w duchu uśmiechnął się do siebie.
- Cześć Martuś, co słychać? – przystanął na chwilę. Lubił ją w takim wesołym nastroju.
- Wszystko dobrze, słuchaj masz może chwilę? –zagadnęła.
- Wiesz, spieszę się do Jusi i Zbyszka – odparł.
- A co to za trójkącik?
- Nawet tak nie żartuj. Mała kolacyjka we troje.
- Ooo, to miło. Ale widzę, że zakupy na ostatnią chwilę – pokręciła głową.
- Tak. Jusia mnie zabije, jak zaraz nie przyniosę tych zakupów – błaganie spojrzał ku górze.  – Także pogadamy później – chciał ruszyć dalej, jednak Marta zdążyła złapać go za rękę i przyciągnąć do ściany.
- Teraz to ty mnie pocałujesz!
Zupełnie nie wiedziała, co jej odbiło. Chciała pomóc przyjaciółce, chociaż kompletnie zdziwił szatynkę telefonom Justyny i ta prośba.  Jak na złość, Kubi chciał uciec, więc tonący brzytwy się chwyta.  Myślała, że zostanie sprowadzona do pionu, usłyszy jakiś cierpki tekst, a tymczasem siatka z zakupami wylądowała na podłodze, a ręce siatkarza znalazły się po obu stronach głowy dziewczyny.  Michał całował niezwykle subtelnie, obdarowując partnerkę gorącymi pocałunkami. Z każdym muśnięciem warg, nakręcali się jeszcze bardziej. W pewnym momencie szatynka niespodziewanie przerwała ich czułości.
- Miłego dnia sąsiedzie! – spokojnym tonem, powstrzymała zapędy Kubiaka.
- Ale… Martusiu… – jęknął wyraźnie poirytowany.
- Żadnego ale. Proszę zabrać swoje zakupy i wrócić do siebie.
Podniosła manatki szatyna. Wcisnęła mu reklamówkę do ręki, po czym zatrzasnęła drzwi tuż przed czubkiem jego nosa. I tyle ją widział.

^^^

Biegali z nożyczkami po całym salonie, ona z pochylona głową na rozporku spodni siatkarza, on wyprostowany, co chwila podkreślał żeby tylko jego partnerka ostrożnie obchodziła się z tym ostrym narzędziem.  W końcu wiadomy sprzęt nie mógł ucierpieć. Justyna najbardziej obawiała się przyszłych dociekliwych pytań Marty. Ostatecznie włosy zostały obcięte, głowa Jusi uwolniona, a rozporek zapięty. Ledwo para doprowadziła się do porządku, drzwi stanęły otworem.
- Wróciłem kochani – oznajmił Kubiak stojąc w progu.
- A co ty taki wesoły? Ekspedientki w sklepie gratis obciągały ? – zażartował Bartman.
- Mam swoje powody, zresztą… - uważnie spojrzał na przyjaciela. – Bartman goliłbyś się czasem!
- Ale, że jak? Przecież się wczoraj goliłem – brunet pogładził się po twarzy.
- Nie o takie kudły mi chodzi. Busz wystaje ci z rozporka! – naprowadził kumpla. Justyna wybuchła śmiechem, a skonfundowany brunet wybiegł do łazienki.
- Nie masz taktu braciszku, oj nie masz.
- Helo, jak przychodzi w gości, to niech się ogoli.
- To teraz co, goli się twoją maszynką? – zażartowała brunetka, na co Michał poczerwieniał ze złości.

- Już nie żyjesz Bartman!


_________________________________

Cieszy nas niezmiernie fakt, że ciągle interesują was losy naszego opowiadania i bohaterów :)
 To 5 odcinek w tym roku, więc nie taka zła frekwencja. Różnie się układa, nie zawsze jest czas i chęci w jednym momencie.
Materiał na odcinki jest, przechowywany w tajnym zeszycie oraz na kompie, więc bez obaw.
Także, do następnego i przepraszamy za gorszące treści.

Miałyśmy przyjemność gościć w Kraków Arenie podczas Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Była magia!
;) 

6 komentarzy:

  1. Hej chciałam cię zaprosić na mojego bloga http://leave-out-all-the-rest1996.blogspot.com/ . Są na nim umieszczane opowiadania o Linkin Park, a dokładniej mówiąc o Bennodzie. Jeśli, więc nie tolerujesz związków homoseksualnych lub po prostu nie lubisz takich opowiadań to zignoruj tą wiadomość. Jeżeli natomiast Ci się spodoba to zachęcam do obserwacji i pozostawienia komentarza bo to bardzo motywuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. hej :) Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award :) Więcej szczegółów tu: milosc-na-nowo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. HAHAHAHAHHAHAAHHA nie mogę! Akcja z rozporkiem świetna! Mieli masę szczęścia, że Marta użyła takiego sposobu, żeby zatrzymać Michała! Mam nadzieję, że oni się w końcu ogarną i przede wszystkim przestaną udawać. Chodzi mi oczywiście o Zibiego i Justynę. Zbysiu niech powie "papa" Sabince i stanie oko w oko z opiekuńczym bratem Justyny. Najwyżej oberwie;p Taki układ na dłuższą metę nie przejdzie:P A Marta również mogłaby w końcu wyjawić tajemnicę, ale cóż muszę widocznie na to poczekać;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie to jest laski, boskie. Uśmiałam się jak nigdy. Dopiero Was odkryłam (W sęsie opowiadanie, żeby nie bylo) ale zostaję już do konca. Zapraszam też do siebie na www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl
    Pozdrawiam
    Vea

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! :)
    Nominuję cię do Liebster Award : http://najwazniejsza-jest-milosc-i-siatkowka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak wyobraziłam sobie Jusie skuloną do krocza Zbyszka i Bartmana, który biega z nią przy rozporku to aż zaśmiałam się w głos! Hahaha to musiałby być nieziemski widok, chociaż pewnie gdyby zobaczył to Kubiak to chciałby Zibiego udusić! :D Ale Marta jak widać skutecznie zatrzymała siatkarza na klatce, więc mają szczęście!

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń