środa, 17 września 2014

Odlot nr 17


Z małą pomocą rodziców postanowiłam kupić sobie samochód. Tak będzie wygodniej, zwłaszcza gdy ma się dwójkę rozrabiaków, których każdego dnia trzeba odwozić do przedszkola. Prawko już miałam, więc chyba jeździć potrafiłam... Chyba, bo zdałam je dobre kilka lat temu jako 18- latka. Z wiekiem ponoć się zapomina, miałam ten sam problem . Potrzebowałam instruktora! Może i mogłabym zapytać o pomoc Michała, ale nie chciałam wyjść w jego oczach na idiotkę. Zresztą, tyle czasu wspólnego razem, dość blisko... Nie, zdecydowanie nie chciałam się w nim znów zakochać.
- Justyna - zagadnęłam przyjaciółkę, gdy ta wchodziła do budynku klubu.
- Słucham, Martusiu.
- Potrzebuję pomocy... Nie wiesz, kto mógłby mnie nieco podszkolić w prowadzeniu samochodu? Bo trochę zapomniałam jak to się robi.
- Rozumiem. Moja droga, gwarantuję, że seksu byś nie zapomniała - objęła mnie.
- A idź, ty zboczeńcu – prychnęłam. - To co, pomożesz mi?
- Naturalnie możesz na mnie liczyć. Co powiesz na Zbyszka? – zaproponowała.
- A wiesz, że o nim nie pomyślałam? Tylko czy będzie chciał...
- Już ja go przekonam. Nic się nie bój i szykuj na pierwszą lekcję. Już się uspokajam.

Niepewnie przebierałam nogami w miejscu. Czekałam pod blokiem na Zbyszka. Tak jak obiecała moja przyjaciółka, brunet zgodził się bez wahania pomóc mi w ponownym włączeniu się do ruchu.
- Już jestem, przepraszam za spóźnienie – przywitał mnie siatkarz.
- Spoko.
- To co, możemy zaczynać? Wsiadaj – otworzył mi drzwi.
- Dzięki. To ja poproszę od podstaw...
- Spokojnie, wszystko sobie przypomnisz. Mogę pojeździć z tobą trochę. Kilka lekcji i będziesz śmigała zawodowo jak ja - uśmiechnął się pocieszająco.
- Taaa. Dobrze, że się zgodziłeś, bo kompletnie nie wiedziałam, kogo mogę poprosić - z nieporadną miną chwyciłam kierownicę.
- Zrobiłem to z największą przyjemnością. Nie wiesz, że siostrze Kubiaka się nie odmawia? Odpalaj brykę – zaproponował.
- Tak myślałam, że znaczące zdanie miała Jusia. Okej, to gdzie jedziemy?
- Wystarczyło powiedzieć, ja zawsze chętny do pomocy.
- Mam nadzieję, że Sabina nie będzie mieć do mnie pretensji, co? - zerknęłam na Zbyszka.
- Ona? Hmmm, niby o co? To tylko przysługa, jesteś moją koleżanką. Zresztą ona nawet nie jest o mnie zazdrosna – prychnął.
- Nie? To chyba dość dziwne. Ja, mając takiego faceta byłabym cholernie zazdrosna - odparłam, zanim pomyślałam.
- Schlebiasz mi Martusiu, schlebiasz...  Tylko lepiej nie mów tego przy Kubiaku, bo będzie mu przykro, że jesteś zazdrosna o jego lepszą połówkę - zaśmiał się, rozładowując u mnie zdenerwowanie. - Może to i lepiej że nie jest, nie robi mi awantur. Po prostu sobie ze mną jest i tyle.
- Haha. No tak, będzie zazdrosny, że spędzasz czas ze mną a nie z nim - wybrnęłam. - A co z... uczuciem? Po co być z kimś tylko jako "dodatek"? - spytałam i czułam, że drążę śliski temat. Nie chciałam wchodzić z buciorami w życie siatkarza, ale martwiłam się.
- Poczekaj, bo nie nadążam za twoimi pytaniami. Co do mnie i Sabiny, wiesz jakieś uczucie między nami jest, do końca tego nie rozgryzłem, ale chyba nie potrafiłbym jej rzucić teraz... A co do Kubiaka to myślę, że będzie zazdrosny o to, że to ja udzielam ci tej lekcji a nie on. Rozumiesz, męska duma.
- Nie chciałam być wścibska, przepraszam - zreflektowałam się. - A to Kubiak ma do mnie jakieś pierwszeństwo? - spytałam zdziwiona.
- Spokojnie. Już wiesz, wiec myślę, że moja odpowiedz była wyczerpująca. Hmmm, Justyna twierdzi, że Michał ma pierwszeństwo – uśmiechnął się pod nosem.
- Justyna? A to ciekawe - mruknęłam.
- Nawet bardzo. Wiesz, myślę, że ona coś wie, ale nie chce mi powiedzieć. Takie to uparte babsko – dodał cicho.
- Ale w jakiej kwestii? Widzę, że dużo rozmawiacie.
- Głupio zabrzmi, ale czasem zdarza nam się więcej rozmawiać niż... - urwał w połowie zdania, śmiejąc się pod nosem. - Myślę, że chodzi o plażę. Wiem, ale nie miej pretensji. Domyśliłem się, że ty to ta dawna Marta z plaży – wyznał.
- Niż z Sabiną - dokończyłam jego wcześniejszą myśl. Potem dotarł do mnie sens dalszych słów Zibiego. Docisnęłam pedał gazu.
- Dokładnie... Marta, jaka prędkość. Nie poznaję cię - dla bezpieczeństwa zapiął pasy.
- Widzisz, jak szybko się uczę. Zbyszek...
- Martuś, zawsze w ciebie wierzyłem. Tak? – widziałam, że czeka na jakąś reakcję z mojej strony.
- Nie powiesz Michałowi?
- O tym, że jesteś dziewczyną z plaży?- dociekał.
- Tak, właśnie o tym - odpowiedziałam szybko, mając nadzieję, że nie będzie o nic pytać, ani nie domyśli się czegoś innego.
- Spokojnie, zachowam to dla siebie. Chyba, że jest coś jeszcze?
Pewne przypuszczenia nie dawały mu spokoju. O swoich obawach powiedział Justynie, ale ta nic mu nie opowiedziała.
- Nie - mruknęłam.
Przy pomocy przyjmującego przemierzyłam bezpiecznie drogi Żor i okolic. Przypomniał mi parę podstawowych zasad, a reszta wróciła automatycznie. Najważniejsze było, żeby się przełamać. Zbliżaliśmy się z powrotem do naszego osiedla. Zauważyłam niedaleko na chodniku Michała. Zamierzał przejść przez ulicę.
- Zbyszek, może zrobimy mu jakiś kawał, hmm? - uśmiechnęłam się lekko.
- Kawał? - szybko podłapał. – Tak, POTRĄCIMY Dzika – zacieszał.
- To co? Przyspieszam i hamuję? - spytałam z błyskiem w oku.
- Tylko nie pomyl pedałów – ostrzegał.
- Jakie to słodkie, jak się o niego martwisz - roześmiałam się, przyspieszając auto w momencie, gdy Kubiak wszedł na jezdnię. Zahamowałam z premedytacją w ostatniej chwili tuż przed przerażonym, zastygłym na środku przejścia dla pieszych, szatynem. Maskę mojego samochodu od niego dzielił może metr odległości.
- Chyba Dziku umarł - Zbyszek tryskał humorem, widząc przestraszone oblicze przyjaciela.
- Nie no, aż tak źle to z nim nie jest. Zobacz, oddycha - wskazałam palcem na ciężko dychającą ofiarę mojego żartu. Potem, ominęłam go i zaparkowałam pod blokiem. Jak gdyby nigdy nic wysiadłam z samochodu.
- Czy ciebie kobieto posrało? - zdenerwowany siatkarz trzasnął drzwiczkami samochodu.
- Cześć Michał - Zbyszek poklepywał przyjaciela.
- Uważaj, jak obchodzisz się z moim autem – rzuciłam urażonym tonem.
- Uważaj jak prowadzisz samochód.  Przecież mogłaś mnie potrącić! Pomyślałaś o tym? –zarzucił mi wzburzony.
- Oczywiście, że tak - wzruszyłam ramionami i chciałam odejść. - Dzięki Zbysiu.
- Jakoś tego nie zauważyłem. Zresztą, od kiedy wy jesteście w takich zażyłych stosunkach? Zbyszek ty jesteś jej instruktorem? – wybuchnął Kubik.
Tak naprawdę nie był wstanie znieść sytuacji, w której to jego przyjaciel, a nie on, udzielił pomocy szatynce. Przecież równie dobrze mogła go poprosić o pomoc, chętnie by to zrobił. A tak to Zbyszek tylko na tym zyskał. Co on sobie myślał? Dziwne, ale Kubiak pomyślał że Marta i Zbyszek pasowaliby do siebie. Tak, był zazdrosny o przyjaciela.
- A co, zazdrosny jesteś? Jestem wolna, to mogę się spotykać z kim chcę. Od nauki jazdy nikt w ciążę nie zaszedł - mruknęłam.
Zbyszek nie mógł  opanować napadu śmiechu. Patrzył na przyjaciela i nie wierzył, że aluzje, padające z ust Marty, nie są dla Michała oczywiste. Dla niego wszystko było takie proste. Widocznie w złości inteligencja Michała wyraźnie szwankuje. Żeby tylko wtedy szwankowała…
- Skoro jesteś cały, a ucierpiało tylko twoje ego, mogę iść do domu - oznajmiłam i zostawiłam przyjaciół sam na sam.
*
- Boszz.. Michał, jaki ty jesteś głupi! Znowu twoje akcje u Marty spadły - brunet skarcił kumpla.
- Czepiasz się, Bartman. Zresztą czemu mi nie powiedziałeś, że będziesz uczył Martę jeździć samochodem? – spytał niższy przyjmujący z wyrzutem.
- Bo właśnie tak byś zareagował jak teraz.
- Przecież ja się nie wściekam! – protestował.
- Nie wcale, ino ci Kły stają – mruknął Zibi.
Kubiak cały aż kipiał ze złości. Musiał przyznać sam przed sobą, że emocje wzięły górę nad rozsądkiem. Co prawda przez chwilę myślał, że zginie pod kołami, ale czy Marta byłaby w stanie go zabić? Przecież to się nie trzymało kupy. Spojrzał na przyjaciela.
- Przesadziłem, wiem.
- Więc myślę, że powinieneś ja przeprosić - doradził kumplowi atakujący reprezentacji.
- Znowu – mruknął Misiek.
-  Chyba tak tego nie zostawisz? Jeśli zależy Ci na Marcie, to powinieneś nieco inaczej wszystko rozgrywać, a twoje wybuchy złości są bez sensu, tylko tracisz.
- Nauczyciel się znalazł. Myślisz, że wszystko jest takie proste? Ty też powinieneś rzucić Sabinę i co?
- I znowu to robisz. Ech Kubiak... Powinienem? – Bartman zamyślił się.
- Tak, bo nic z tego nie masz. Ani miłości, ani opieki, a o CZYMŚ innym to już nie wspomnę - odpowiedział niższy z sportowców.
- Nie mam, to prawda, ale wiesz, powiem ci coś w tajemnicy - nachylił się nad kumplem. -Spotykam się z taką jedną... Korzystam, więc się nie martw. Taki biedny to ja nie jestem.
- Tak? - Kubi zrobił wielkie oczy. - To kolejny powód do tego, żebyś dał sobie spokój z twoją Sabinką, a z tą tajemniczą zacząć na czysto.
- Wezmę to sobie do serca. Póki co, taki układ mi odpowiada. Zresztą to bardziej skomplikowane niż Ci się wydaję. Dobra Kubik, ty się zastanów nad swoim zachowaniem, a ja biegnę do Marty. Mam do niej sprawę - powiedział tajemniczo brunet.
- Nie dość już się z nią naprzebywałeś? - zaśmiał się już Michał.
- Wiesz, że mi ciągle mało - zawtórował mu. - Zupełnie jak tobie!
*
Zastał Martę w mieszkaniu. Od progu powitali go chłopcy, wciągając do środka.
- Mamo, mamo. Wujek Zbyszek przyszedł – Krzysiu, trzymając bruneta za rękę, wprowadził go do kuchni.
- A czy ja wam nie mówiłam, żebyście sami nie otwierali drzwi? Wujek, to wujek, ale nie wiadomo, kto mógł przyjść - skarciła synów. - Do łazienki umyć ręce! Cześć Zibi, zapomniałeś czegoś? - spytała chłopaka.
- Urocze dzieciaki. Niczego nie zapomniałem, chciałem tylko porozmawiać.
- O czym? Siadaj - odeszła od kuchenki i usiadła przy stole.
- O Tobie, o Michale, o chłopcach... Wiesz, może nie powinienem się wtrącać i pewnie uznasz, że to nie moja sprawa, ale mam pewne przypuszczenia - spojrzał na kłócących się o zabawki bliźniaków. - Przypominają Michała, nie sądzisz?
Marta na moment zastygła w bezruchu. Dziwiła się, że nikt nie zauważył wcześniej tego podobieństwa, ale brała to za dobrą monetę. Skoro tak długo udało jej się dochować tajemnicy, to może można jeszcze dłużej?
- Hmm... Nie przyglądałam się im pod tym kontekstem. Skoro tak mówisz – zbagatelizowała.
- Trochę sobie pokombinowałem i z prostego rachunku wyszło, że 7 lat temu odnieśliśmy z Miśkiem sukces na plaży. Byłaś tam wtedy. Rzekłbym, że mieliście się ku sobie, a Krzyś i Marcinek mają teraz po 6 lat... Więc? - nie spuszczał pytającego wzorku z sylwetki szatynki.
- Fajnie to sobie wykombinowałeś - zaśmiała się po chwili dziewczyna. Niestety nie wyszło jej to zbyt naturalnie.
- Dłuższy czas nad tym myślałem. Zresztą co chwila rzucasz aluzjami, których Kubiak kompletnie nie kuma. Też nie kumałem, ale Justyna uparła się, że musicie być razem, więc samo tak wyszło, że po prostu nie potrafię inaczej sobie tego wytłumaczyć, jak to że to Michał jest ojcem twoich dzieci.
- Co chcesz usłyszeć? - spytała podchodząc do szafki. Wyciągnęła szufladę i zaczęła nerwowo przecierać każdy sztuciec.
- Prawdę... Marta, przyznaj w końcu, że Michał był tak zdolny tej jednej gorącej nocy na plaży, że został tatusiem.  Zostaw te sztućce - wyciągnął je z dłoni dziewczyny i spokojnie odłożył na bok. - Chciałbym wiedzieć czy jestem pełnoprawnym wujkiem? - uśmiechnął się. – Kurcze, zawsze to ja mogłem zostać ich ojcem. Wtedy na plaży...
- Zbyszek… - zarumieniła się z zawstydzenia. - Macie jakieś zboczenie do plaży, że wszystko tam chcecie robić?
- No widocznie jesteśmy tak z Michałem podobni – wyznał.
- Ty też rano uciekasz? – burknęła młoda mama, mieszając w garnku. Musiała czymś się zająć. Nie potrafiła po prostu usiąść i o tym rozmawiać.
- Marta, wtedy to nie było tak... Michał cię szukał, zostawił kartkę na recepcji... Widocznie nie dotarła. Wszystko działo się tak szybko.
- Nie wiem, kiedy szukał. Dobrze wiedział, gdzie mnie zostawił. Przecież w Tremoli już sobie znalazł kolejną - dziewczyna spojrzała z politowaniem na siatkarza.
- Chciał się pożegnać, ale trener przyszedł rano i wręczył nam bilety na samolot. Był czas na spakowanie, a potem czekał nas lot. Wiesz, wtedy byliśmy młodzi i głupi – wyjaśniał brunet.
- Taak, ja jakoś nie miałam czasu na bycie młodą i głupią. A przepraszam, byłam raz, tamtej nocy. Uciekł rano ode mnie i nic go nie usprawiedliwia. Nic, rozumiesz?! - krzyknęła Marta.
- Wiem... Przepraszam, nie chciałem żeby wspomnienia wróciły - przytulił szatynkę. - Nie powinienem być tak bardzo wścibski.
- Nie masz za co. Wracają za każdym razem, gdy widzę Michała z chłopakami. Wtedy... Byłam w nim zakochana - wyznała cicho.
- Rozumiem... Michał nie zachował się jakoś wybitnie inteligentnie, zawiódł Twoje zaufanie, czułaś się wykorzystana... Miałaś do tego prawo. Myślę, że gdyby on tylko o tym wiedział...Wiesz, o czym mówię - spojrzał z troską na chłopców. - Wtedy zachowałby się inaczej, a tak stracił coś pięknego. Może jakoś jeszcze wyjdzie wam to na dobre, co?
- Co masz na myśli? - zerknęła pod górę na twarz chłopaka.
- Uważam, że Michał powinien wiedzieć...
- Żeby mi mógł powiedzieć, że chcę go naciągnąć na kasę? Nie, dzięki - odsunęła się od siatkarza i zaczęła szykować talerze dla synów.
- Nie bądź niemądra. Owszem, powinien łożyć na synów, ale myślę, że priorytetem dla niego są dzieci i kontakt z nimi. Pomyśl o nich, oni potrzebują ojca.
- Jakoś dałam radę do tej pory. A co, jeśli zrobi ze mnie złą matkę i ich odbierze?
- Czasem trzeba schować dumę do kieszeni. Martusiu, przesadzasz. Wiem, że się boisz, ale ja znam Michała i dobro jego dzieci byłoby dla niego najważniejsze. Pewnie będzie początkowo wściekły, zaślepiony złością, bo to normalne, ale myślę, że szczerze by się ucieszył gdyby wiedział.
- Sama nie wiem... Zjesz z nami? – zmieniła temat, bo poczuła, że zaczyna boleć ją głowa.
- Zastanów się. Ja mu niczego nie powiem, bądź spokojna – przyjmujący uśmiechnął się pocieszająco. - Skoro już tutaj jestem, to bardzo chętnie.
- Mam nadzieję. Gdyby się dowiedział, to już w ogóle by było nieciekawie. Nie otruję cię - zaśmiała się. - Marcin, Krzysiek, kolacja.
- Sama musisz mu o tym powiedzieć, tak będzie najlepiej. To co jemy? – chłopak wciągnął do nosa zapach.
- No jak to co, nasze ulubione pierogi z serem - odpowiedzieli mu chłopacy.

- Brzmi pysznie. Takiej żony potrzebuję - zadeklarował kosztując pieroga.


___________________________

 Hey, hi, hello! A raczej po naszemu: Cześć, pa, hej! xD
Ja wiem, wciągnął was siatkarski mundial, ale rzućcie okiem na to powyżej, łaskawym okiem :D
Chyba najwyższy czas, żeby kogoś z bohaterów olśniło, co? :)
Co z nimi będzie, kiedy spotkają się na zakręcie? hahaha
Wybaczcie ;)

Trzymajcie się ciepło i parzcie melisę!

6 komentarzy:

  1. Nareszczie !!;) czekamy na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak! Przydadzą się hektolitry melisy przed dzisiejszym meczem! A wracając do historii to wielkie brawa dla mistrza dedukcji Zbigniewa B.! Hah Marta powinna się w końcu przyznać Michałowi, bo jemu na niej zależy:) A Zbyś stąpa po grząskim gruncie, opowiadając o tym, że "korzysta" Michałkowi, który może kiedyś w końcu połączy ze sobą fakty:) Oj chciałabym zobaczyć jego minę jak go Marta nastraszyła!:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba masz dobry humor, super ;) Cieszę się, że pojawił się tutaj nowy rozdział. A teraz zastanawiam się, ile czasu minie, kiedy Kubiak dowie się o wszystkim. Początkowo sądziłam, że zazdrosny o zbyszkową wizytę, będzie sterczał pod drzwiami i wszystko usłyszy... Ale to byłoby chyba zbyt proste. Trudno mi nawet powiedzieć, czy on powinien się dowiedzieć o wszystkim. Z jednej strony to oczywiste, chłopcy będą potrzebowali męskiej ręki już niedługo, a on ma prawo wiedzieć. Z drugiej strony jednak doskonale rozumiem obawy Marty, zwłaszcza mając na uwadze, jak zakończyła się jej znajomość z Kubiakiem kilka lat wcześniej. Ciekawa jestem jak to wszystko rozwiążesz.
    Pozdrawiam serdecznie, A.

    OdpowiedzUsuń
  4. No proszę! Nigdy nie pomyślałabym, że z dwójki Bartman-Kubiak, to właśnie Zbyszek okaże się być tym inteligentniejszym i bardziej domyślnym! Ale jestem tego samego zdania do Zibi, Michał musi się wreszcie dowiedzieć o tym, że ma dwóch synów! Teraz będzie Marcie gorzej wyznać prawdę, a Michałowi ją zrozumieć niestety, więc im szybciej to powie tym lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Moze jskis kolejny ? Ile idzie czekac!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekamy i czekamy. Poprosimy nowy rozdział, bo wszystkie jesteśmy ciekawe co się dalej wydarzy, a cierpliwość nie należy do naszych najmocniejszych zalet :D

    OdpowiedzUsuń