Z małą pomocą rodziców
postanowiłam kupić sobie samochód. Tak będzie wygodniej, zwłaszcza gdy ma się
dwójkę rozrabiaków, których każdego dnia trzeba odwozić do przedszkola. Prawko
już miałam, więc chyba jeździć potrafiłam... Chyba, bo zdałam je dobre kilka
lat temu jako 18- latka. Z wiekiem ponoć się zapomina, miałam ten sam problem .
Potrzebowałam instruktora! Może i mogłabym zapytać o pomoc Michała, ale nie
chciałam wyjść w jego oczach na idiotkę. Zresztą, tyle czasu wspólnego razem,
dość blisko... Nie, zdecydowanie nie chciałam się w nim znów zakochać.
- Justyna - zagadnęłam
przyjaciółkę, gdy ta wchodziła do budynku klubu.
- Słucham, Martusiu.
- Potrzebuję pomocy... Nie wiesz,
kto mógłby mnie nieco podszkolić w prowadzeniu samochodu? Bo trochę zapomniałam
jak to się robi.
- Rozumiem. Moja droga,
gwarantuję, że seksu byś nie zapomniała - objęła mnie.
- A idź, ty zboczeńcu – prychnęłam.
- To co, pomożesz mi?
- Naturalnie możesz na mnie
liczyć. Co powiesz na Zbyszka? – zaproponowała.
- A wiesz, że o nim nie
pomyślałam? Tylko czy będzie chciał...
- Już ja go przekonam. Nic się
nie bój i szykuj na pierwszą lekcję. Już się uspokajam.
Niepewnie przebierałam nogami w
miejscu. Czekałam pod blokiem na Zbyszka. Tak jak obiecała moja przyjaciółka,
brunet zgodził się bez wahania pomóc mi w ponownym włączeniu się do ruchu.
- Już jestem, przepraszam za
spóźnienie – przywitał mnie siatkarz.
- Spoko.
- To co, możemy zaczynać? Wsiadaj
– otworzył mi drzwi.
- Dzięki. To ja poproszę od
podstaw...
- Spokojnie, wszystko sobie przypomnisz.
Mogę pojeździć z tobą trochę. Kilka lekcji i będziesz śmigała zawodowo jak ja -
uśmiechnął się pocieszająco.
- Taaa. Dobrze, że się zgodziłeś,
bo kompletnie nie wiedziałam, kogo mogę poprosić - z nieporadną miną chwyciłam
kierownicę.
- Zrobiłem to z największą
przyjemnością. Nie wiesz, że siostrze Kubiaka się nie odmawia? Odpalaj brykę –
zaproponował.
- Tak myślałam, że znaczące
zdanie miała Jusia. Okej, to gdzie jedziemy?
- Wystarczyło powiedzieć, ja
zawsze chętny do pomocy.
- Mam nadzieję, że Sabina nie
będzie mieć do mnie pretensji, co? - zerknęłam na Zbyszka.
- Ona? Hmmm, niby o co? To tylko
przysługa, jesteś moją koleżanką. Zresztą ona nawet nie jest o mnie zazdrosna –
prychnął.
- Nie? To chyba dość dziwne. Ja,
mając takiego faceta byłabym cholernie zazdrosna - odparłam, zanim pomyślałam.
- Schlebiasz mi Martusiu,
schlebiasz... Tylko lepiej nie mów tego
przy Kubiaku, bo będzie mu przykro, że jesteś zazdrosna o jego lepszą połówkę -
zaśmiał się, rozładowując u mnie zdenerwowanie. - Może to i lepiej że nie jest,
nie robi mi awantur. Po prostu sobie ze mną jest i tyle.
- Haha. No tak, będzie zazdrosny,
że spędzasz czas ze mną a nie z nim - wybrnęłam. - A co z... uczuciem? Po co
być z kimś tylko jako "dodatek"? - spytałam i czułam, że drążę śliski
temat. Nie chciałam wchodzić z buciorami w życie siatkarza, ale martwiłam się.
- Poczekaj, bo nie nadążam za
twoimi pytaniami. Co do mnie i Sabiny, wiesz jakieś uczucie między nami jest,
do końca tego nie rozgryzłem, ale chyba nie potrafiłbym jej rzucić teraz... A
co do Kubiaka to myślę, że będzie zazdrosny o to, że to ja udzielam ci tej
lekcji a nie on. Rozumiesz, męska duma.
- Nie chciałam być wścibska,
przepraszam - zreflektowałam się. - A to Kubiak ma do mnie jakieś
pierwszeństwo? - spytałam zdziwiona.
- Spokojnie. Już wiesz, wiec
myślę, że moja odpowiedz była wyczerpująca. Hmmm, Justyna twierdzi, że Michał
ma pierwszeństwo – uśmiechnął się pod nosem.
- Justyna? A to ciekawe -
mruknęłam.
- Nawet bardzo. Wiesz, myślę, że
ona coś wie, ale nie chce mi powiedzieć. Takie to uparte babsko – dodał cicho.
- Ale w jakiej kwestii? Widzę, że
dużo rozmawiacie.
- Głupio zabrzmi, ale czasem
zdarza nam się więcej rozmawiać niż... - urwał w połowie zdania, śmiejąc się
pod nosem. - Myślę, że chodzi o plażę. Wiem, ale nie miej pretensji. Domyśliłem
się, że ty to ta dawna Marta z plaży – wyznał.
- Niż z Sabiną - dokończyłam jego
wcześniejszą myśl. Potem dotarł do mnie sens dalszych słów Zibiego. Docisnęłam
pedał gazu.
- Dokładnie... Marta, jaka
prędkość. Nie poznaję cię - dla bezpieczeństwa zapiął pasy.
- Widzisz, jak szybko się uczę.
Zbyszek...
- Martuś, zawsze w ciebie wierzyłem.
Tak? – widziałam, że czeka na jakąś reakcję z mojej strony.
- Nie powiesz Michałowi?
- O tym, że jesteś dziewczyną z
plaży?- dociekał.
- Tak, właśnie o tym -
odpowiedziałam szybko, mając nadzieję, że nie będzie o nic pytać, ani nie
domyśli się czegoś innego.
- Spokojnie, zachowam to dla
siebie. Chyba, że jest coś jeszcze?
Pewne przypuszczenia nie dawały mu spokoju. O swoich obawach powiedział
Justynie, ale ta nic mu nie opowiedziała.
- Nie - mruknęłam.
Przy pomocy przyjmującego
przemierzyłam bezpiecznie drogi Żor i okolic. Przypomniał mi parę podstawowych
zasad, a reszta wróciła automatycznie. Najważniejsze było, żeby się przełamać. Zbliżaliśmy
się z powrotem do naszego osiedla. Zauważyłam niedaleko na chodniku Michała.
Zamierzał przejść przez ulicę.
- Zbyszek, może zrobimy mu jakiś
kawał, hmm? - uśmiechnęłam się lekko.
- Kawał? - szybko podłapał. – Tak,
POTRĄCIMY Dzika – zacieszał.
- To co? Przyspieszam i hamuję? -
spytałam z błyskiem w oku.
- Tylko nie pomyl pedałów – ostrzegał.
- Jakie to słodkie, jak się o
niego martwisz - roześmiałam się, przyspieszając auto w momencie, gdy Kubiak
wszedł na jezdnię. Zahamowałam z premedytacją w ostatniej chwili tuż przed
przerażonym, zastygłym na środku przejścia dla pieszych, szatynem. Maskę mojego
samochodu od niego dzielił może metr odległości.
- Chyba Dziku umarł - Zbyszek
tryskał humorem, widząc przestraszone oblicze przyjaciela.
- Nie no, aż tak źle to z nim nie
jest. Zobacz, oddycha - wskazałam palcem na ciężko dychającą ofiarę mojego
żartu. Potem, ominęłam go i zaparkowałam pod blokiem. Jak gdyby nigdy nic
wysiadłam z samochodu.
- Czy ciebie kobieto posrało? -
zdenerwowany siatkarz trzasnął drzwiczkami samochodu.
- Cześć Michał - Zbyszek
poklepywał przyjaciela.
- Uważaj, jak obchodzisz się z
moim autem – rzuciłam urażonym tonem.
- Uważaj jak prowadzisz
samochód. Przecież mogłaś mnie potrącić!
Pomyślałaś o tym? –zarzucił mi wzburzony.
- Oczywiście, że tak - wzruszyłam
ramionami i chciałam odejść. - Dzięki Zbysiu.
- Jakoś tego nie zauważyłem. Zresztą,
od kiedy wy jesteście w takich zażyłych stosunkach? Zbyszek ty jesteś jej
instruktorem? – wybuchnął Kubik.
Tak naprawdę nie był wstanie znieść sytuacji, w której to jego
przyjaciel, a nie on, udzielił pomocy szatynce. Przecież równie dobrze mogła go
poprosić o pomoc, chętnie by to zrobił. A tak to Zbyszek tylko na tym zyskał.
Co on sobie myślał? Dziwne, ale Kubiak pomyślał że Marta i Zbyszek pasowaliby
do siebie. Tak, był zazdrosny o przyjaciela.
- A co, zazdrosny jesteś? Jestem
wolna, to mogę się spotykać z kim chcę. Od nauki jazdy nikt w ciążę nie zaszedł
- mruknęłam.
Zbyszek nie mógł opanować napadu
śmiechu. Patrzył na przyjaciela i nie wierzył, że aluzje, padające z ust Marty,
nie są dla Michała oczywiste. Dla niego wszystko było takie proste. Widocznie w
złości inteligencja Michała wyraźnie szwankuje. Żeby tylko wtedy szwankowała…
- Skoro jesteś cały, a ucierpiało
tylko twoje ego, mogę iść do domu - oznajmiłam i zostawiłam przyjaciół sam na
sam.
*
- Boszz.. Michał, jaki ty jesteś
głupi! Znowu twoje akcje u Marty spadły - brunet skarcił kumpla.
- Czepiasz się, Bartman. Zresztą
czemu mi nie powiedziałeś, że będziesz uczył Martę jeździć samochodem? – spytał
niższy przyjmujący z wyrzutem.
- Bo właśnie tak byś zareagował
jak teraz.
- Przecież ja się nie wściekam! –
protestował.
- Nie wcale, ino ci Kły stają –
mruknął Zibi.
Kubiak cały aż kipiał ze złości.
Musiał przyznać sam przed sobą, że emocje wzięły górę nad rozsądkiem. Co prawda
przez chwilę myślał, że zginie pod kołami, ale czy Marta byłaby w stanie go
zabić? Przecież to się nie trzymało kupy. Spojrzał na przyjaciela.
- Przesadziłem, wiem.
- Więc myślę, że powinieneś ja
przeprosić - doradził kumplowi atakujący reprezentacji.
- Znowu – mruknął Misiek.
-
Chyba tak tego nie zostawisz? Jeśli zależy Ci na Marcie, to powinieneś
nieco inaczej wszystko rozgrywać, a twoje wybuchy złości są bez sensu, tylko
tracisz.
- Nauczyciel się znalazł.
Myślisz, że wszystko jest takie proste? Ty też powinieneś rzucić Sabinę i co?
- I znowu to robisz. Ech
Kubiak... Powinienem? – Bartman zamyślił się.
- Tak, bo nic z tego nie masz.
Ani miłości, ani opieki, a o CZYMŚ innym to już nie wspomnę - odpowiedział
niższy z sportowców.
- Nie mam, to prawda, ale wiesz,
powiem ci coś w tajemnicy - nachylił się nad kumplem. -Spotykam się z taką
jedną... Korzystam, więc się nie martw. Taki biedny to ja nie jestem.
- Tak? - Kubi zrobił wielkie
oczy. - To kolejny powód do tego, żebyś dał sobie spokój z twoją Sabinką, a z
tą tajemniczą zacząć na czysto.
- Wezmę to sobie do serca. Póki
co, taki układ mi odpowiada. Zresztą to bardziej skomplikowane niż Ci się
wydaję. Dobra Kubik, ty się zastanów nad swoim zachowaniem, a ja biegnę do
Marty. Mam do niej sprawę - powiedział tajemniczo brunet.
- Nie dość już się z nią
naprzebywałeś? - zaśmiał się już Michał.
- Wiesz, że mi ciągle mało -
zawtórował mu. - Zupełnie jak tobie!
*
Zastał Martę w mieszkaniu. Od
progu powitali go chłopcy, wciągając do środka.
- Mamo, mamo. Wujek Zbyszek
przyszedł – Krzysiu, trzymając bruneta za rękę, wprowadził go do kuchni.
- A czy ja wam nie mówiłam,
żebyście sami nie otwierali drzwi? Wujek, to wujek, ale nie wiadomo, kto mógł
przyjść - skarciła synów. - Do łazienki umyć ręce! Cześć Zibi, zapomniałeś
czegoś? - spytała chłopaka.
- Urocze dzieciaki. Niczego nie
zapomniałem, chciałem tylko porozmawiać.
- O czym? Siadaj - odeszła od
kuchenki i usiadła przy stole.
- O Tobie, o Michale, o chłopcach...
Wiesz, może nie powinienem się wtrącać i pewnie uznasz, że to nie moja sprawa,
ale mam pewne przypuszczenia - spojrzał na kłócących się o zabawki bliźniaków.
- Przypominają Michała, nie sądzisz?
Marta na moment zastygła w
bezruchu. Dziwiła się, że nikt nie zauważył wcześniej tego podobieństwa, ale
brała to za dobrą monetę. Skoro tak długo udało jej się dochować tajemnicy, to
może można jeszcze dłużej?
- Hmm... Nie przyglądałam się im
pod tym kontekstem. Skoro tak mówisz – zbagatelizowała.
- Trochę sobie pokombinowałem i z
prostego rachunku wyszło, że 7 lat temu odnieśliśmy z Miśkiem sukces na plaży.
Byłaś tam wtedy. Rzekłbym, że mieliście się ku sobie, a Krzyś i Marcinek mają
teraz po 6 lat... Więc? - nie spuszczał pytającego wzorku z sylwetki szatynki.
- Fajnie to sobie wykombinowałeś
- zaśmiała się po chwili dziewczyna. Niestety nie wyszło jej to zbyt
naturalnie.
- Dłuższy czas nad tym myślałem.
Zresztą co chwila rzucasz aluzjami, których Kubiak kompletnie nie kuma. Też nie
kumałem, ale Justyna uparła się, że musicie być razem, więc samo tak wyszło, że
po prostu nie potrafię inaczej sobie tego wytłumaczyć, jak to że to Michał jest
ojcem twoich dzieci.
- Co chcesz usłyszeć? - spytała
podchodząc do szafki. Wyciągnęła szufladę i zaczęła nerwowo przecierać każdy
sztuciec.
- Prawdę... Marta, przyznaj w
końcu, że Michał był tak zdolny tej jednej gorącej nocy na plaży, że został
tatusiem. Zostaw te sztućce - wyciągnął
je z dłoni dziewczyny i spokojnie odłożył na bok. - Chciałbym wiedzieć czy
jestem pełnoprawnym wujkiem? - uśmiechnął się. – Kurcze, zawsze to ja mogłem
zostać ich ojcem. Wtedy na plaży...
- Zbyszek… - zarumieniła się z zawstydzenia.
- Macie jakieś zboczenie do plaży, że wszystko tam chcecie robić?
- No widocznie jesteśmy tak z
Michałem podobni – wyznał.
- Ty też rano uciekasz? –
burknęła młoda mama, mieszając w garnku. Musiała czymś się zająć. Nie potrafiła
po prostu usiąść i o tym rozmawiać.
- Marta, wtedy to nie było tak...
Michał cię szukał, zostawił kartkę na recepcji... Widocznie nie dotarła. Wszystko działo się tak
szybko.
- Nie wiem,
kiedy szukał. Dobrze wiedział, gdzie mnie zostawił. Przecież w Tremoli już
sobie znalazł kolejną - dziewczyna spojrzała z politowaniem na
siatkarza.
- Chciał się pożegnać, ale trener
przyszedł rano i wręczył nam bilety na samolot. Był czas na spakowanie, a potem
czekał nas lot. Wiesz, wtedy byliśmy młodzi i głupi – wyjaśniał brunet.
- Taak, ja jakoś nie miałam czasu
na bycie młodą i głupią. A przepraszam, byłam raz, tamtej nocy. Uciekł rano ode
mnie i nic go nie usprawiedliwia. Nic, rozumiesz?! - krzyknęła Marta.
- Wiem... Przepraszam, nie
chciałem żeby wspomnienia wróciły - przytulił szatynkę. - Nie powinienem być
tak bardzo wścibski.
- Nie masz za co. Wracają za
każdym razem, gdy widzę Michała z chłopakami. Wtedy... Byłam w nim zakochana -
wyznała cicho.
- Rozumiem... Michał nie zachował
się jakoś wybitnie inteligentnie, zawiódł Twoje zaufanie, czułaś się
wykorzystana... Miałaś do tego prawo. Myślę, że gdyby on tylko o tym
wiedział...Wiesz, o czym mówię - spojrzał z troską na chłopców. - Wtedy
zachowałby się inaczej, a tak stracił coś pięknego. Może jakoś jeszcze wyjdzie
wam to na dobre, co?
- Co masz na myśli? - zerknęła
pod górę na twarz chłopaka.
- Uważam, że Michał powinien
wiedzieć...
- Żeby mi mógł powiedzieć, że
chcę go naciągnąć na kasę? Nie, dzięki - odsunęła się od siatkarza i zaczęła
szykować talerze dla synów.
- Nie bądź niemądra. Owszem,
powinien łożyć na synów, ale myślę, że priorytetem dla niego są dzieci i
kontakt z nimi. Pomyśl o nich, oni potrzebują ojca.
- Jakoś dałam radę do tej pory. A
co, jeśli zrobi ze mnie złą matkę i ich odbierze?
- Czasem trzeba schować dumę do
kieszeni. Martusiu, przesadzasz. Wiem, że się boisz, ale ja znam Michała i
dobro jego dzieci byłoby dla niego najważniejsze. Pewnie będzie początkowo
wściekły, zaślepiony złością, bo to normalne, ale myślę, że szczerze by się
ucieszył gdyby wiedział.
- Sama nie wiem... Zjesz z nami?
– zmieniła temat, bo poczuła, że zaczyna boleć ją głowa.
- Zastanów się. Ja mu niczego nie
powiem, bądź spokojna – przyjmujący uśmiechnął się pocieszająco. - Skoro już
tutaj jestem, to bardzo chętnie.
- Mam nadzieję. Gdyby się
dowiedział, to już w ogóle by było nieciekawie. Nie otruję cię - zaśmiała się.
- Marcin, Krzysiek, kolacja.
- Sama musisz mu o tym
powiedzieć, tak będzie najlepiej. To co jemy? – chłopak wciągnął do nosa
zapach.
- No jak to co, nasze ulubione
pierogi z serem - odpowiedzieli mu chłopacy.
- Brzmi pysznie. Takiej żony
potrzebuję - zadeklarował kosztując pieroga.
___________________________
Hey, hi, hello! A raczej po naszemu: Cześć, pa, hej! xD
Ja wiem, wciągnął was siatkarski mundial, ale rzućcie okiem na to powyżej, łaskawym okiem :D
Chyba najwyższy czas, żeby kogoś z bohaterów olśniło, co? :)
Co z nimi będzie, kiedy spotkają się na zakręcie? hahaha
Wybaczcie ;)
Trzymajcie się ciepło i parzcie melisę!
Nareszczie !!;) czekamy na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńOj tak! Przydadzą się hektolitry melisy przed dzisiejszym meczem! A wracając do historii to wielkie brawa dla mistrza dedukcji Zbigniewa B.! Hah Marta powinna się w końcu przyznać Michałowi, bo jemu na niej zależy:) A Zbyś stąpa po grząskim gruncie, opowiadając o tym, że "korzysta" Michałkowi, który może kiedyś w końcu połączy ze sobą fakty:) Oj chciałabym zobaczyć jego minę jak go Marta nastraszyła!:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńChyba masz dobry humor, super ;) Cieszę się, że pojawił się tutaj nowy rozdział. A teraz zastanawiam się, ile czasu minie, kiedy Kubiak dowie się o wszystkim. Początkowo sądziłam, że zazdrosny o zbyszkową wizytę, będzie sterczał pod drzwiami i wszystko usłyszy... Ale to byłoby chyba zbyt proste. Trudno mi nawet powiedzieć, czy on powinien się dowiedzieć o wszystkim. Z jednej strony to oczywiste, chłopcy będą potrzebowali męskiej ręki już niedługo, a on ma prawo wiedzieć. Z drugiej strony jednak doskonale rozumiem obawy Marty, zwłaszcza mając na uwadze, jak zakończyła się jej znajomość z Kubiakiem kilka lat wcześniej. Ciekawa jestem jak to wszystko rozwiążesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, A.
No proszę! Nigdy nie pomyślałabym, że z dwójki Bartman-Kubiak, to właśnie Zbyszek okaże się być tym inteligentniejszym i bardziej domyślnym! Ale jestem tego samego zdania do Zibi, Michał musi się wreszcie dowiedzieć o tym, że ma dwóch synów! Teraz będzie Marcie gorzej wyznać prawdę, a Michałowi ją zrozumieć niestety, więc im szybciej to powie tym lepiej!
OdpowiedzUsuńMoze jskis kolejny ? Ile idzie czekac!
OdpowiedzUsuńCzekamy i czekamy. Poprosimy nowy rozdział, bo wszystkie jesteśmy ciekawe co się dalej wydarzy, a cierpliwość nie należy do naszych najmocniejszych zalet :D
OdpowiedzUsuń