Zespół Jastrzębskiego Węgla
kończył właśnie swój trening. Puste trybuny zaszczyciła swoją obecnością
Justyna, nie bez przyjemności obserwując mężczyzn w grze. Zawiesiła wzrok na
Bartmanie. Do tej pory pamiętała furię Michała pewnego popołudnia. Do tego
stanu doprowadził go właśnie kumpel, bawiący się w Marty instruktora jazdy. Nasuwał
się tylko jeden wniosek, Kubiak był zazdrosny. Jak cholera. Wybrała się na
trening zupełnie bezinteresownie, no może tylko w głowie pojawiła się myśl
wspólnych zakupów po treningu. Niekoniecznie z Kubiakiem, była już po słowie z
jego przyjacielem, potrzebowali tylko samochodu, gdyż Bartman swój odstawił do
warsztatu.
Czekała
zatem cierpliwie przy szatni zawodników, aż Michał ogarnie swoje cztery litery
i raczy z niej wyjść. Przyjemną częścią oczekiwania były czułe powitania z
pozostałymi siatkarzami. W końcu z mokrymi włosami, nogami zaplątanymi w torbę
i kurtką w jednej ręce, zjawił się szatyn.
- O, Justynka. Przyszłaś po mnie na trening? Jak milutko.
- Tak braciszku, przyszłam zobaczyć jak sobie radzisz i przy
okazji chciałam zapytać, czy pożyczysz mi swój samochód?
- A jednak masz interes. Nie, żebym był czepliwy, ale
przecież ty nie masz prawa jazdy, dziecko-spojrzał na siostrę zdziwiony.
-Oj tam od razu interes, jakbyś mnie nie znał- uśmiechnęła
się szeroko- Kierowcę już sobie załatwiłam, zresztą nie spytałam cię, ale
jesteś po treningu i nie wyglądasz na osobę, która ma ochotę na maraton
zakupowy, prawda?
- Zakupy to zło! - jęknął. - Mogę wiedzieć, kto będzie tym
kozłem ofiarnym?
- Jejku, jejku wiedziałam, że tak zareagujesz i poprosiłam
Zbyszka, on nie mógł mi odmówić.
- Tylko ja jestem wobec ciebie asertywny, wiesz? -
wyszczerzył się chłopak. - A tobie szczerze współczuję, stary-klepnął
wychodzącego bruneta w plecy.
- Przypilnuje, żeby twoja siostra wydawała rozsądnie
pieniążki, przy okazji może też coś sobie kupie
- Taak, żebym pewnego dnia nie zastał debetu na karcie
-Przecież ja wcale nie wydaję dużo! - brunetka wyraźnie
zbulwersowana zabrała kluczyki od Michała.
- Jaaasne. Tylko szaf ci brakuje do ciuchów! - krzyknął za
nią roześmiany szatyn. - Powodzenia!
- Zamilcz Kubiak!
- Jesteście tacy uroczy-odezwał się Bartman.
- Baardzooo! Będą zakupy, fajne buciki, sukienki i staniki!-
ekscytowała się brunetka-Jedźmy już!
- Staniki? To coś dla mnie-zainteresował się, otwierając
samochód.
- Mówisz, że potrzebujesz nowego stanika?
- Zwłaszcza taki, który mógłbym z ciebie zdjąć. - Obrzucił
dziewczynę znaczącym spojrzeniem.
- Porozmawiamy o tym później, napaleńcu.
- Czyli mogę na coś liczyć? - Sunął dłonią od jej kolana w
górę.
-Może, kto wie, myślałam, że buziak załatwi wszystko?
- Zależy gdzie ten buziak-mrugnął do niej, gdy wyjeżdżali na
drogę. - Ale masz rację, możesz dać jakąś zaliczkę.
- Kierujesz samochodem, powinieneś zachować czujność, no ale
skoro nalegasz- Nachyliła się nad siatkarzem i czule musnęła jego szyję.
- Zawsze jestem czujny.
Oboje
lubili zakupy, traktowali to jak dobrą formę wypoczynku i relaksu. Chociaż na
dobrą sprawę chodzenie od sklepu do sklepu może być męczące. Nie dla nich.
Zbyszek jak na dżentelmena przystało niósł reklamówki swojej towarzyszki.
Liczył na solidne podziękowania ze strony Justyny. Brunetka tymczasem uwieszona jego ramienia prowadziła go do
kolejnego sklepu. Skoro Zbyszek mówił coś o kupnie bielizny też chciała
zobaczyć go w mniej przybranym odzieniu.
- Chce nowy ładny stanik- zakomunikowała, gdy byli w
środku-Pomożesz mi coś wybrać?
- Wybrać, ubrać, zdjąć. Co tylko chcesz-z szerokim uśmiechem
podszedł do półki z czerwoną bielizną.
- Nie wiem, czy czerwony to mój kolor? – skrzywiła się
lekko- O fajne gaciurki też przymierzysz prawda?
- A to majtki się przymierza? - spytał zdziwiony siatkarz.
Po chwili został wepchnięty do przymierzalni razem z kilkoma parami bokserek.
- Teraz już tak, no zrób mi przyjemność i zmierz
przynajmniej jedną parę.
- Ja znam wiele sposobów na robienie ci
przyjemności-mruknął.
- Wiem i całkiem to lubię.... Seks w przymierzalni nie
wchodzi w grę, ale chętnie możemy się pooglądać.
- Jak to nie? Jesteś pewna? - Zbyszek otworzył drzwiczki, a
ona na chwilę zapatrzyła się na jego świetnie zbudowane ciało. Spełnił jej
prośbę i stał przed nią w samej bieliźnie.
-Nie podpuszczaj mnie... Wyglądasz cholernie seksownie! -
zachwycona skierowała dłoń na jego umięśnione podbrzusze.
- Wystarczy, że nie wykrzyczysz mojego imienia na cały
sklep-przyciągnął ją do siebie i zamknął kabinę.
-Nigdy tak głośno nie krzyczałam... To nie jest najlepszy
pomysł... Zajmujemy komuś kabinę i myślę, że ekspedientka widziała nas razem
wchodzących do kabiny....
- Wyczuwam wyzwanie-kąsał skórę jej szyi, przyciskając do
jednej z lichych ścianek.
- Dobra małe mizianie i spadamy okej? - negocjowała warunki.
- A potem ty będziesz przymierzać? - spytał, jednocześnie
podwijając jej bluzkę.
- Hahaha, tak akurat ściągniesz to co trzeba to przymierze
- Ja to się znam na rzeczy. Pomyśl jak mało mam na sobie -
kusił, ocierając ich ciała o siebie.
- Jesteś szalony Bartman! Uwielbiam to w tobie- poddała się
chwili przyjemności.
Zupełnie zapomniała, iż miała
cokolwiek przymierzać, gdy poczuła dłonie Zibiego, masujące jej piersi. Stała
tyłem do niego i chwyciła go za kark. Brunet mógł swobodnie pieścić ustami jej
wrażliwą szyję. Coraz bardziej coś uwierało ją w dole pleców.
-Wyczuwam pełną gotowość Panie Bartman, odwróciła się
gwałtownie w jego stronę by móc go pocałować. - Chyba za bardzo szalejemy
ogierze.
- Teraz chyba będziesz mnie zakrywać torebką w takim stanie.
Na pewno nie chcesz?
- Bywa i tak. Dokończymy jeszcze dzisiaj obiecuję.
- Trzymam za słowo.
Justyna
wcisnęła brunetowi torbę w dłoń. Miała nadzieje, że skutecznie osłoni jego
krocze. Wystarczająco była zawstydzona czując na sobie wzrok ekspedientek.
Chciała jak najszybciej opuścić tamto miejsce.
- Chyba będziesz musiała zmienić sklep-zaśmiał się Zibi.
- Hahaha będziemy jeździli do Katowic, tam nie zna mnie
nikt.
- Poznają cię, jak nas razem sfotografują.
-Nie strasz! Jakby ktoś nam wlazł do przymierzalni?
- To by był artykuł "Zbigniew Bartman uprawiał seks w
przymierzalni z siostrą Michała Kubiaka". Michał byłby niezbyt zachwycony
odbierając nas z komisariatu.
- Wypluj te słowa! Zresztą jestem grzeczna i Misiek o tym
wie –wyszczerzyła się wchodząc do samochodu.
- Gdyby on wszystko wiedział - zaczął. - Skoro tak się
wkurza o moje kontakty z Martą, to co dopiero z tobą.
-Długo będzie udawał debila? Ech, by mnie wyrzucił z domu.
- Debila? To może teraz ciebie nauczę prowadzić? Hmmm?
- No chodzi mi o chłopców. Mogę się przejechać?
- Skoro nawet ja na to wpadłem. Oświeciłbym go, ale
obiecałem Marcie milczenie
Ty pewnie też? To auto jest bardziej twoje niż moje,
wsiadaj.
-Nie mogę mu powiedzieć, obiecałam, ale jak się nie domyśli
to chyba któregoś dnia będę musiała go oświecić. Chcesz mnie uczyć jeździć?.
Myślę, że więcej czasu zeszłoby nam na mizianiu niż jeżdżeniu.
- Wątpisz we mnie? Nie będę cię prowokował. Myślę, że
najwyższy czas nauczyć się cofać. Może cię zachęcę do kursu.
-Z przystojnym instruktorem, wybiorę takiego i mogę się
uczyć. Lepiej ty prowadź ja sobie usiądę i popatrzę jak operujesz gałką –
zaśmiała się .
- To chyba ja zrobię uprawnienia na instruktora-pogroził jej
palcem. - Na pewno nie chcesz? Wolisz inną gałkę?
-Zazdrośnik! – wytknęła mu język. – Masz inną?, Jusia chce
zobaczyć, ptaszka!. Nim brunet zdążył zareagować, Kubiakówna majstrowała przy
jego rozporku.
- A ja właśnie taką cię uwielbiam-zaśmiał się, pozwalając
jej przejąć kontrolę. Odchylił się na fotelu. - On ciebie też chętnie zobaczy.
- Trochę mi nie wygodnie. Odpięła pas bezpieczeństwa i
przesiadła się na siedzenie kierowcy. - Tak też nie... Chwila. Zaproponował by
usiadła na nim okrakiem.
- Oby nikt faktycznie nie zrobił nam zdjęcia wychrypiał, coraz
bardziej podniecony. - Seks w samochodzie brata? Jesteś jednak niegrzeczną
dziewczynką.
- Obiecałam więc dotrzymuje słowa. Myślisz, że ktoś nas może
zobaczyć?- przestraszyła się.
- Nie sądzę. Ludzie wolą zakupy niż siedzenie w samochodzie.
Dlaczego nie ubrałaś spódniczki? Byłoby łatwiej-klepnął ja po tyłku.
-Masz słabość do spódniczek Zbyszku. Nachyliła się i zaczęła
go całować.
- Nie lubię czekać, gdy mam na coś ochotę. Zaraz ci
zdejmiemy te spodnie.
Justyna zaczęła akrobacje nogami, by jak najsprawniej rozebrać się i dotrzymać
danej obietnicy. Mimo wszystko byli w miejscu publicznym. W wirze szalonej
ekscytacji partnerem i sytuacją próbowała przyspieszyć akcje. Lekko splątana o
własne odzienie straciła równowagę, na szczęście w porę zdążyła złapać Zbyszka
za kolano.
- Jaka napalona-zaśmiał się.
Tak
naprawdę, sam już tylko czekał na moment połączenia ich ciał. W ferworze emocji
nie usłyszeli charakterystycznego szczęku. Justyna w końcu znalazła wygodną
pozycję i lekko się uniosła. Powoli opuściła biodra, a oni oboje westchnęli
głęboko. W tym samym momencie samochód lekko się poruszył. Chwilę później
rozległ się trzask, a Justynę siła odrzutu przycisnęła mocniej do Zbyszka.
Przestraszona, bała się otworzyć oczy.
- Jesteś cała? - spytał zmartwiony siatkarz.
-Tak... Samochód Miśka chyba nie bardzo... Nie uszkodziłam
cię?- spojrzała niepewnie w dół.
- Skąd. Chyba musimy niestety skończyć i zadzwonić do
Michała-posmutniał.
-Dokończymy wkrótce, nie smutaj- pocałował bruneta. Cieszę
się, że nic ci nie jest. Michał mnie zabije! Rozwaliłam jego auto!- spanikowana
w pospiechu zapinała spodnie. - Całe światła rozwalone- nerwowo podskakiwała
wokół maski samochodu. - Kup mi bilet najlepiej do Afryki!
- Nie panikuj. Pamiętaj, że ciebie ostatnią by skrzywdził.
Na pewno ci wybaczy. To co, mam znikać? - spojrzał na nią niepewnie.
-Nie zostawiaj mnie samej! Razem coś wymyślimy. Kurdę co za
pech... Wybrała numer do brata. 15 minut później spanikowany Michał stał przed
swoim samochodem.
- Co wy... Moje auto... Jak to się stało? - jęknął szatyn.
- Misiek tylko spokojnie- brunet próbował uspokoić
przyjaciela. - Braciszku...przepraszam, ale próbowałam pokazać Zbyszkowi, że
umiem cofać i cofnęłam tylko, że w ścianę... Nie jest tak źle, prawda?
- Niby nie-chłopak pochylił się nad pokiereszowaną maską. Do
wymiany miał jedno światło i kilka rys.
- Mogło być gorzej. - Chwilę po tych słowach przedni zderzak odpadł z hukiem na asfalt.
- Mogło być gorzej. - Chwilę po tych słowach przedni zderzak odpadł z hukiem na asfalt.
-Cholerka... Przestraszona brunetka schowała się za Zbyszka.
- Nowiutkie, z salonu, klubowe-przyjmujący prawie łkał. -
Jusia, jak mogłaś? To tak jakbyś skrzywdziła moje dziecko.
-Nie przesadzaj Misiek, naprawdę w warsztacie szybko się z
tym uporają. Pomogę Jusi i się dorzucę do kosztów- zaproponował Zbyszek.
- Już więcej wam go nie pożyczę! Następnym razem niech
rozbija twoje auto!
- -Dobrze braciszku, przepraszam nie chciałam. Brunetka
wtuliła się w przyjmującego. -Zrobię twoje ulubione naleśniki w ramach
przeprosin dobrze?
- Niech będzie, ale z nutellą, a ciebie zapiszemy na kurs
jazdy przed następną taką wycieczką-zastrzegł.
-Niech będzie, ale do jakiegoś przystojniaka co?
-Za karę powinnaś iść do najstarszego-mruknął.
Przepraszamy za tak długą nieobecność tutaj. Mamy nadzieję, że nam wybaczycie. Od nowego roku będziemy systematycznie - obiecujemy poprawę. Do usłyszenia w 2015 roku!
Przepraszamy za tak długą nieobecność tutaj. Mamy nadzieję, że nam wybaczycie. Od nowego roku będziemy systematycznie - obiecujemy poprawę. Do usłyszenia w 2015 roku!
No to widze, ze ladnie sie bawili ;D
OdpowiedzUsuńZastanawiam sie, kiedy Michal sie zorientuje, co miedzy nimi jest.. ;D
W końcu!!
OdpowiedzUsuńProszę by w 2015 r. było 5 razy częściej :P
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńto trzymam cię za słowo ;p
OdpowiedzUsuńHahaha Justyna i Zbigniew są genialni! Aż jestem zdziwiona, że tylko na lekkich stłuczeniach auta się skończyło:) Ten ich popęd kiedyś ich zgubi^^ Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny :) ciekawa jestem kiedy Kubiak sie dowie o dzieciakakach ;d i Jusia z Zybyszkiem beda oficjlanie razem ale tak to maja dreszczyk emocji ;p
OdpowiedzUsuń