sobota, 28 listopada 2015

Odlot nr 25

Tego wieczoru w gronie siatkarzy i ich partnerek bawiła się znakomicie. Od dawien dawna jej życie towarzyskie prawie nie istniało. Pochłonięta obowiązkami domowymi, teraz mogła w końcu poszaleć. I szalała! schodziła z parkietu tylko wtedy kiedy była spragniona. co chwila, któryś z siatkarzy porywał ją na parkiet. Błyszczała wśród tłumu. Zbyszek tego wieczoru adorował ją ze zdwojoną siłą, Sabina narzekała na ból kostki, a Justyna została z chłopcami.
- To co Martusiu, jeszcze raz? Zatańcz ze Zbysiem – nalegał.
- Chętnie, ale nie chcę się znaleźć na czarnej liście twojej narzeczonej - uśmiechnęła się.
- Sabiną się nie przejmuj, ona nie może, a ty za to jak najbardziej.
- Mam nadzieję, że chodziło ci o taniec - dziewczyna zarumieniła się, dając się znów zaprowadzić na parkiet.
- Coś ci chodzi po głowie? - spytał, wywijając szatynką.
- Nic, absolutnie nic - złapała się jego ramienia po serii piruetów.
- Bardzo dobrze tańczysz - zauważył, po kolejnym utworze przetańczonym razem. - Może mała przerwa? Napijmy się – zaproponował.
- Dziękuję. To dlatego, że mam świetnego partnera. Co proponujesz?
- Wszystko, na co masz ochotę. Zobaczmy, co tutaj mamy... Ooo, Dziki nektar, hmmm. Michu! - krzyknął za przyjacielem. - Zalkoholizowali Cię - oznajmił, ale Michał nie był chętny na zaczepki.
Cały wieczór jakiś nie w sosie. Jego znajoma niestrudzenie próbowała go rozchmurzyć. Siatkarz czasem się uśmiechał, ale głównie po to, by nie psuć Soni humoru. W końcu spotkali się przypadkiem na miejscu, a ona porzuciła dla niego swoją paczkę.
Za nic ta sytuacja mu nie pasowała. Miał nadzieję, że podczas imprezy jakoś bardziej zbliży się do szatynki, jednak obecność Sonii skutecznie mu to uniemożliwiała. Marta za to zbliżała się do Zbyszka. Praktycznie cały wieczór balowali razem i owej dwójce to ewidentnie odpowiadało. Przyjmujący widział nietęgą minę blondynki przy stoliku obok.
- Ach, dawno tak dobrze się nie bawiłam - stwierdziła Marta, sącząc kolejnego drinka tego wieczoru.
- Widzisz? Chłopcy już są duzi, nie siedzisz w pieluchach. Musisz częściej wychodzić - przekonywał brunet. - Sexy mama.
- Tak, jak zatrudnię sobie opiekunkę na dłużej to owszem nie wykluczam - uśmiechnęła się.
- Polecam się na towarzysza - poruszył brwiami.
- Nie kuś, Zbigniewie, nie kuś.
- A co jeśli cię skuszę? - zielone oczy czarowały dziewczynę ognikami.
- Mogło by być całkiem miło - delikatnie dotknęła policzka siatkarza.
Wydawał się jej taki czarujący tego wieczoru.
- Wiesz, wtedy na plaży prawie się skusiłam - spłonęła rumieńcem.
- Trochę lat minęło. Prawdziwa kobieta z ciebie - spodobało mu się zmniejszenie przez nią dystansu.
- Miałeś wątpliwości jakieś?
- Skąd. Chyba większą masz miseczkę, co? - spytał bezwstydnie i przyglądał się dekoltowi partnerki.
- Wydoroślałam, a ty co, pasjonat kobiecych piersi?
- Lubię popatrzeć na piękne dzieła sztuki.
- To musisz koniecznie iść do muzeum.
- Nie muszę, widzę teraz. Mogę dotknąć?
-Tak przy wszystkich?
- Wstydzisz się? Chodź ze mną.
- Zibi, ale co ci strzeliło do głowy?
- Zaufaj mi, będzie fajnie – zapewniał.
- Ale ja nie korzystam z męskiego - zdezorientowana patrzyła to na drzwi od toalety to na bruneta.
- Od teraz korzystasz, chodź no tutaj! Dzisiaj wyjątkowo mi się podobasz - czarował.
- Zbysiu, chcesz mnie uwieźć? - niedowierzała.
- Może... Chodź do Zbysia! – mruknął, muskając szyję szatynki.
- Jesteś bardzo... miły - wychrypiała.
- Można poszaleć, chcesz się zabawić? - dociekał, a usta siatkarza powędrowały znacznie niżej.
- Z tobą zawsze, ale... nie powinniśmy.
Trudno jej było zachować racjonalne myślenie, gdy Zbyszek majstrował przy jej dekolcie
- Zawsze Ci się podobało - kontynuował pieszczoty.
- Huczne słowo. Zibi, ktoś tu może zawsze wejść
- Się przejmujesz... Nie ma czym, wejdzie i wyjdzie. No chodź bliżej - przyciągnął szatynkę do siebie, uniósł jej głowę i pocałował ją w usta.
- Mmmm.
Oderwała się od siatkarza, spoglądając na niego z niepewnym uśmiechem.
- Coś nie tak?
- Masz fajne usta... Tak myślę…
- Podobam Ci się? Milutko - ponownie przyssał się do ust szatynki.
 Małe miała szanse, by oprzeć się gorącym wargom Bartmana. Oparł ją o drzwi jednej z kabin, jeżdżąc dłonią po jej sylwetce z góry na dół. Czuła coś niesamowitego gdy siatkarza trzymał ją w swoich ramionach, dawno z nikim nie była tak blisko. Niebezpiecznie blisko. Jakoś nie mogła uwierzyć, że Zbyszek chciałby z nią robić takie rzeczy. Tymczasem sytuacja dążyła do jednego.
- Chyba jestem pijana! - jęknęła miedzy kolejnymi pocałunkami
- Chyba nawet bardzo - w pomieszczeniu rozległ się głos przybysza.
- Rany...Michał?
- Sabina?
- Marta?  Zbyszek? Wy razem? - zdziwił się Michał.
- Ale Kucyku ty mój... Jak mogłeś to zrobić swojej Sabci? No jak? - fuknęła blondynka, zarzucając grzywkę na bok. - Natychmiast do domu musimy porozmawiać!
- Spokojnie kochani, do niczego złego nie doszło, prawda? - brunet zapiął zamek od sukienki dziewczyny i kilka swoich guzików koszuli. - Sabina, opanuj się, znowu cię będzie bolała głowa.
- Tak, same włosy Ci sie potargały, a sukienka Marty może sama się rozsunęła - zauważył Michał.
- Bez spiny Kubi, takie tam, przyjacielskie przytulanie, nie Martuś? - cmoknął szatynkę w policzek.
- Przyjacielski Seks, lepiej stąd wyjdźmy, Sabino - szatyn wyprowadził towarzyszkę. - Niech cię teraz Zbyszek odwiezie - rzucił na odchodne. Po chwili drzwi od toalety trzasnęły raz a porządnie.
- Chyba się na nas wkurzył - rzuciła niepewnie. - Podrzucisz mnie?
- Pewnie, z największa przyjemnością - czarujący uśmiech nie schodził z twarzy siatkarza.
- Dzięki. Poradzisz sobie z Sabiną?
- Jasne, wszystko jej wytłumaczę, ładnie przeproszę, najlepiej kupię i będzie zadowolona, nie martw się.
- Ale o co Misiek się tak wściekał?
- Mnie się pytasz? On się często wkurza.
- Nie rozumiem jego zachowania. Miałam go za fajnego faceta - mruknęła.
- Może mu się podobasz, dobry gust ma ten Michał, bardzo dobry.
- Eeeej, nie opowiadaj głupstw - speszyła się lekko szatynka.
- Nie opowiadam, sam sie skusiłem na Twoje wdzięki.
- Niezły bajer. Że niby uwiodłam Zbyszka Bartmana? - zaśmiała się.
- Mam określony gust, a tobie się udało - zapewniał.
- Schlebiasz mi. Czyli wam się z Miśkiem gusta zbiegły?
- Jesteśmy podobni pod tym względem.

_ _ _

Stała przed lustrem, przyglądając się niepewnie swojemu odbiciu. Nie była przekonana, czy Zbyszkowi spodoba się różowa bielizna, którą dzisiaj kupiła. Jednak wiedziała, że musi coś zrobić, by go nie stracić.
- Hej, wróciłem - krzyknął chłopak.
- Cześć kochanie, zdaje się, że chciałeś czegoś spróbować - stanęła w drzwiach sypialni, uśmiechając się.
- Sabina? Dobrze się czujesz?
- Bardzo dobrze, mam dzisiaj na ciebie ochotę, ty mój kucyku!
- Ale przecież nigdy nie chciałaś...
- Zmieniłam zdanie, nie podobam ci się? - spytała niepewnie, gdy Zbyszek przez chwilę się jej przyglądał.
- Niee, tylko mnie zaskoczyłaś - wydusił z siebie. Patrzył na narzeczoną, porównując jej ciało do ciała Justyny.
- Wygłupiłam się? Nie masz na mnie ochoty... A tak chciałam, żeby było między nami cudownie - załkała.
- Spokojnie, Sabinko. Nie płacz. Nie chcę, żebyś się zmuszała dla mnie - nieporadnie ją przytulił.
- Nam się nie układa, widzę to. Chcę, żeby było jak dawniej.
- Ale jak? O co ci chodzi? Coś zrobiłem nie tak?
- Masz dla mnie tak mało czasu, nie wchodzimy tak często, chyba mnie unikasz.
- Wiesz, że to wszystko wynika z meczy. Przykro mi, że nie mogę być cały czas z tobą - tłumaczył.
- Dla wszystkich innych masz czas, tylko nie dla mnie - rzuciła obrażonym tonem.
- Nieprawda. No już, daj buzi - złapał ją za podbródek.
-Ale podobam ci sie chociaż troszkę w tym komplecie?
- Pewnie - uśmiechnął się ciepło. - Lubisz różowy, co?
- Do blondynki pasuje róż, bądź dzisiaj mój - przyciągnęła bruneta do siebie, namiętnie całując.
- Jesteś pewna? Nie będziesz żałować?
- Jesteś moim narzeczonym, a narzeczeni często robią takie rzeczy, to normalne.
- Skąd ta zmiana? - mierzył ją uważnym spojrzeniem.
- Tyle już wytrzymałeś bez. Nie chcę, żebyś uganiał się za innymi i mnie zdradził - wyznała. Powoli przenieśli się do sypialni. Blondynka nie bardzo odnajdywała się w tej sytuacji, ale liczyła, że Zbyszek jej pomoże.


Sobotni wieczór rodzeństwo Kubiaków spędzało przed telewizorem, oddając się w pełni komediom z amerykańskim humorem. Dawno nie spędzali tak po prostu wspólnie wolnego czasu. Może i kiedyś się nie dogadywali, ale teraz dbali o siebie nawzajem. Zwłaszcza Michał uważał się odpowiedzialny za dobro młodszej siostry.
- Michał... Znajdziesz mi chłopaka? Ale wiesz, takiego dobrego, mądrego amerykańskiego chłopca? - zaśmiała się.
- A to oni są mądrzy? - odpowiedział brunetce uśmiechem.
- Nie tak mądrzy, jak ty braciszku- ucałowała go.
- Schlebiasz mi.
-Zostałabym Twoją żoną, gdyby nie to, że jesteś moim bratem - westchnęła głęboko.
- Moja wariatka - poczochrał jej fryzurę. - Ty jedna mnie doceniasz.
- Ej, będę brzydko wyglądała i nikt mnie nie będzie chciał, pewnie i Marta też docenia.
- Nie opowiadaj. Chłopcy z zespołu, by się uganiali, gdyby się mnie nie bali. Taa... Marta... Ostatnio widziałem jak.
- Daj im szanse no... Oj, bo ty dupa jesteś, mówiłam Ci, co masz zrobić.
- Zobaczymy, może po sezonie - szturchnął ją lekko w bok. - Ja ty mówisz do brata?
- Ogarnij sie Kubiak! Ładnie Ci mówię, lepiej idź otwórz, bo ktoś się strasznie dobija, może to któryś z moich kochanków - zaśmiała się głośno.
- Nie będę miły w takim razie - stwierdził, idąc do drzwi. - Zbyszek? - zdziwił się przyjmujący.
-Hej Michu mogę wejść? - wprosił się.
- Możesz, ale co ty tu robisz o tej porze?
- Miałem drobne spięcie, no może trochę większe z Sabiną... Wywaliła mnie z mieszkania - wyznał.
- Co ja słyszę, zgrzyt u idealnej pary? - zainteresowała się Justyna.
- Zdarza się każdemu nie sądzisz? - ton głosu Bartmana nie był miły, ostatnio między nim a młodszą siostrą Kubiaka iskrzyło.
- Taaak, podobno. Mamy do zaoferowania raczej jedynie dmuchany materac.
- Będę wdzięczny nawet za kawałek podłogi, jeśli to nie dla was problem?
- Kubiaki mają serce - Michał przytulił siostrę. - Ale materac zmieści się tylko do pokoju Justyny. Może zamienimy się, Jusiu, łóżkami na tę noc?
- Jak sobie życzysz braciszku - rzuciła obojętnym tonem.
- Nie kłopocz się Misiek. Przecież znamy się z Juśką, tak jak ja z tobą. Prześpię się i tyle - tłumaczył atakujący.
- Racja, zresztą co ty byś mógł jej zrobić, to moja siostra.
- Chyba się nie pogryziemy, co? - brunet niepewnie spojrzał w kierunku dziewczyny. Ta stała z rękami założonymi na piersiach i mierzyła go nieodgadnionym wzrokiem.
- Jakoś do rana przeżyję Twoje towarzystwo, zapraszam do pokoju, dam ci pościel.
- Jeszcze raz wielkie dzięki - Zibi uśmiechnął się do kumpla.
- Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele powinni sie wspierać - zapewnił.
- Tutaj masz pościel, potrafisz ścielić łóżko? - spytała.
- A nie powinienem nadmuchać materacu? Chyba, że mam spać z tobą.
- Masz tutaj pompkę, nadmuchaj sobie. Wybacz, ale lubię spać sama.
- Nie chciałabyś się przytulić do męskiego ciała? - delikatnie prowokował.
- Do Twojego na pewno nie! - odburknęła zakładając górę od piżamy.
- Co jest? - złapał ją za ramię.
- A co ma być?
- Dlaczego jesteś taka? Coś ci zrobiłem? Dalej gniewasz się o sytuację z Martą?
- Jestem normalna... Chyba, sam powiedziałeś, że nie możesz tego robić dalej Sabinie, więc jej tego nie rób i tyle w temacie.
- Jesteś zazdrosna...
- A mam o co być?
- To miło, że o mnie - przysunął się bliżej niej.
- To są Twoje słowa, idź spać- odsunęła się.
- Jusia - mruknął, gdy już oboje leżeli przykryci kołdrami.
- Daj mi spać! Czego?- jęknęła.
- Nie chcę, żebyś była na mnie zła.
- Bo co, nie ma ci kto dać? - syknęła.
- Oboje to lubimy, przyznaj - podniósł się na łokciu, spoglądając w stronę łóżka.
- I co z Tego że lubimy? Może Sabina powinna Ci zapewniać atrakcje seksualne, nie ja - twardo broniła swojego przekonania.
- Nie chciałabyś? Jesteśmy sami w jednym pokoju.
- I co z tego? Chcesz mnie przeprosić w taki sposób?
- Skoro mam za co, to tak. Chciałbym cię przeprosić...
Wstał ze swojego posłania. Miał na sobie teraz tylko slipy i takiego oglądała go przez chwilę Justyna.
- Może Ci się to uda...
- Bo Jusia ma dwa uda - uśmiechnął się szeroko, a po chwil ściągnął ostatnią rzecz, którą miał na sobie i wyciągnął rękę do Justyny.
- Czujesz że rymujesz, ale Michał śpi w pokoju obok - niepewność malowała się na twarzy dziewczyny.
- Mam wrażenie, że jestem w stanie zająć jakoś twoje usta. Będziemy cichutko, bardzo cichutko  - wymruczał do ucha partnerki.
Ostrożnie rozebrał ją z piżamy, gdy ona masowała jego brzuch i plecy.

- A jak Michał wejdzie i zobaczy nas nago? Ubiorę się lepiej - próbowała odziać się z powrotem w piżamę, jednak usta siatkarza wędrujące wzdłuż jej szyi, skutecznie odwiodły ją od tego planu.


________________________________________

Żyjemy, żyjemy :) Dzięki za dopominanie się i obecność. Oczywiście, że dokończymy tą historię :)

10 komentarzy:

  1. Kucyku ty mój! Hahahhaha leżę i nie wstaję :P Się zaczytałam, pewnie mi się obiad przypala już :P NO ale, ale... Jak to tak może być? Zibi ma trzy, a Michaś ani jednej? Ja protestuję :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dalej dalej daleeeeeeeej proszę :-P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja stwierdzam, że Zbigniew jest chory! Jest poważnie chory! Jest uzależniony naprawdę od seksu! Ale coś mi się zdaję, że jednak Misiek nakryje ich razem! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Żyjecie jeszcze? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następny odcinek?

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytac czy juz nie czytac piszecie dalej ?

    OdpowiedzUsuń
  7. będzie coś jeszcze??

    OdpowiedzUsuń
  8. ciagle sprawdzam czy jest nowy rozdział i nic :(

    OdpowiedzUsuń