Martwił się stanem zdrowia szatynki. Lekarz wprawdzie zapewnił, że to drobne zatrucie, jednak Michał czuł się w obowiązku czuwania przy Marcie. Postanowił, że zaopiekuję się sąsiadką w jej mieszkaniu. Na szczęście Marta nie protestowała.
Z samego rana zjawił się w jej mieszkaniu. Przywitała go cisza, gdyż wszyscy domownicy jeszcze spali. Wstawił wodę w czajniku i mleko w garnku. Potem poszedł do sypialni chłopców, by obudzić ich do przedszkola.
- Cześć śpiochy - delikatnie trącił każdego z nich.
- Wujek Michał?- dwie pary zaspanych oczu przyglądały się siatkarzowi.
-Śniadanie gotowe, myjcie rączki i do stołu, potem odwiozę was do przedszkola- zakomunikował.
- A gdzie ciocia Jusia? - pytali, zwlekając się z łóżek.
- Ciocia Jusia zabrała się za generalne porządki w mieszkaniu i nie mogę jej przeszkadzać. Odwiedzi was później.
- Dobrze. Sięgniesz nam rzeczy z szafy?
- Jasne tylko się pospieszmy bo mama na mnie nakrzyczy, jak nie odwiozę was na czas do przedszkola.
-Dobrze wujku, tylko nie wiem czy nasze Panie, tak szybko wypuszczą Cię z przedszkola – podsumował.
- A to niby czemu? - zdziwił się przyjmujący.
- Bo nasz Panie przychodzą na mecze wujku, mamy z nimi ciężko, ciągle nas wypytują o ciebie lub o wujka Zbyszka.
- Kurcze - podrapał się po głowie. Niestety nie mógł zostawić chłopców pod wejściem i uciec.
- Wujku poradzisz sobie - pocieszał go Marcin-
Wiesz jakby mama z nami pojechała to Panie już by o ciebie nie pytały.
- Mama musi odpoczywać słoneczko. Musimy sobie poradzić w naszym męskim gronie. - pomógł im się ubrać, a potem poszedł zalać płatki mlekiem.
Na szczęście bez opóźnienia dotarli do przedszkola. Michał miał tylko nadzieje, że miłe Przedszkolanki nie będą chciały go zatrzymać. Trzymając bliźniaków za rękę szybko wbiegli do środka. W głównym korytarzu przywitała ich jedna ze sprzątaczek.
- O Pan Michał, mogę prosić o autograf?
-Jasne, dla kogo?
-Dla Mileny. Michał szybko podpisał świstek papieru, uszczęśliwiając tym samym kobietę.
- Dziękuje bardzo.
-To co chłopcy pójdziecie z Panią do sali? Oczywiście mogę prosić o opiekę nad chłopcami?- uwodzicielsko uśmiechnął się w kierunku starszej Pani.
Z urokiem osobistym Michała Kubiaka nikt jeszcze nie wygrał. Zadowolony z obrotu sprawy opuścił budynek. Do mieszkania sąsiadki wrócił z siatkami. Odwiedził piekarnię, spożywczak i aptekę. Zadowolony z siebie, przyrządzał w kuchni śniadanie dla Marty. Potem cichaczem przedostał się do sypialni z tacką i uśmiechnął się na widok dziewczyny rozłożonej na całym łóżku. Siatkarz znalazł dla siebie jakiś skrawek materaca, siadając na nim i gładząc damską rękę.
- Jak się czujesz kochanie?- spytał z troską w głosie.
- Michał? Co ty tu robisz? - przetarła oczy.
- Opiekuje się Tobą i dzieciakami- uśmiechnął się
- Lepiej ci troszkę?
- Zdecydowanie. Coś mi tu pachnie - wciągnęła nosem powietrze.
- Całkiem ładnie nawet. Od kiedy używasz perfum o zapachu bułek?
- Czyli z twoim węchem jak na Dzików przystało jest wszystko okej, będziesz żyła - pocieszał szatynkę.
- Serio takie kupiłeś? - wybałuszyła na niego oczy.
- Kupiłem jak wracałem z przedszkola świeże pieczywo i kilka drobiazgów. Żebyś miała dużo siły do mnie i dzieciaków, na buziaki bo jak wiesz, jak już wyzdrowiejesz to liczę na jakąś nagrodę. - No jasne, że tak! Można połączyć przyjemne z pożytecznym. Wiesz martwiłem się, nieźle mnie wystraszyłaś- wyznał szczerze.
- Przepraszam. Nie chciałam cię w to mieszać i cię wykorzystywać.
- Żaden problem, nie przepraszaj, cieszę się, że mogłem Ci pomóc. Teraz sobie oboje poleniuchujemy co?- nie czekając na odpowiedź szatynki, wszedł do jej łóżka.
- A teraz całuj Misia, od razu wyzdrowiejesz - przekonywał.
-Michał! - pisnęła. - Przypominam ci, że jestem chora.
- Wyzdrowiejesz jak się pocałujemy, no weź daj buziaka, nie bądź taka - uśmiechnął się.
- Masz owsiki w tyłku? Kubiak, uspokój się. Mówię poważnie, zaraz cię zarażę...
- Co się martwisz? Zbyszek mnie wygrzeje- zażartował i zbliżył swoją twarz do jej twarzy.- Pocałuj misia....Taaaak leciutko, delikatnie...
-Boże Kubiak jesteś nieznośny, co ja z Tobą mam? - nachyliła się lekko, już miała pocałować spragnione czułości usta siatkarza gdy niespodziewanie kichnęła z całej siły.
^^^
- Ostatni, ostatni! – skandowali kibice w Jastrzębiu-Zdroju . W polu serwisowym stał Russel Holmes, który posłał w stronę przeciwnika złośliwego flota. Wojtaszek przyjął go niepewnie, ale Steuerwald zdołał rozegrać do Grześka Szymańskiego. Jednak atakujący spotkał się z ścianą potrójnego bloku, który zamortyzował atak, umożliwiając rozegranie akcji Jastrzębianom. Rusek do Vinhedo, a ten z kolei wystawił ją na lewe skrzydło do Zbyszka Bartmana. Brunet wybił się z całych sił i wziął potężny zamach ręką. Mikasa poszybowała milimetry nad podwójnym blokiem i efektywnie wpadła w boisko za plecami broniących.
Zawodnicy w
pomarańczowych koszulkach rzucili się w stronę przyjmującego. Wygrana 3:1
zapewniła im nowe 3 punkty do konta. Uradowany siatkarz spojrzał na trybuny.
Dostrzegł klaszczącą ostentacyjnie z wyszczerzonymi zębami blondynkę i
natychmiast odwrócił wzrok. Po drugiej stronie siedziała brunetka. W obcisłym
pomarańczowym sweterku z dekoltem, przyciągała oczy niejednego mężczyzny.
Uśmiechnął się w jej stronę, prawie że lubieżnie. Dziewczyna odpowiedziała tym
samym, śpiewając wraz z klubem kibica. Głośno krzyczała, gdy jej brat odbierał
statuetkę MVP.
- Byłeś
świetny – piszczała Sabina mu do ucha, gdy z grzeczności dał się przytulić. Nie
lubił zbytnich czułości w miejscach publicznych, nie przy tysiącu kibiców.
- Dzięki. Nie
czekaj na mnie, jedź do mieszkania – rzucił z przepraszającym uśmiechem. –
Konferencja, rozciąganie, prysznic.
- Dobrze
kochanie – wychyliła się zza bandy i ucałowała jego policzek.
- Na razie.
Zbyszek usiadł
na parkiecie, rozciągając przeciążone wysiłkiem meczowym mięśnie. Jego przyjaciel
rozmawiał z Justyną, emanując szczęściem.
- Gratulacje
wujek! – chłopak poczuł wiatr na plecach, gdy coś niskiego przebiegło obok. Po
chwili dwaj, prawie identyczni chłopcy uśmiechali się do niego.
- Dziękuję
bardzo za uznanie – przygarnął ich do siebie. Usiedli po obu jego stronach i
zaczęli wypytywać o ochraniacze, plastry i bandaże.
- Wracajcie
natychmiast! – krzyczała do nich szatynka.
- Mamo, wujek
nam opowiada, zresztą wujek Lorek nam pozwolił – wyszczerzyli się, wskazując
paluchami na szkoleniowca. Włoch tylko rozłożył bezradnie ramiona rozbawiony.
- Nie sztorcuj
ich tak, może ci wyrosną siatkarze z nich – dodała wesoło brunetka, stając obok
przyjaciółki.
- Daj Panie
Boże, najlepsi .
Podczas
sielskiej scenki wzrok pewnej dwójki skrzyżował się. Zbyszek prawie rozbierał
dziewczynę spojrzeniem. Wciąż huczały w nim emocje po wygranym spotkaniu.
Oblizał językiem spierzchnięte wargi, gdy Kubiakówna poprawiła swój sweterek, a
on dojrzał początek rowka między jej piersiami. Specjalnie go drażniła, wiedział
to. Dyskretnie wśród tłumu doprowadzała go do wewnętrznego wręcz szału.
Niewinny uśmiech Justyny dopełnił dzieła. Bartman wstał nabuzowany
testosteronem i pognał na konferencję, nie zaszczycając czekających na niego
fanek nawet spojrzeniem. Po drodze dorwał telefon.
„Czekaj na
mnie. Za 30 min. Audi”
Szybko
rozprawił się z pytaniami dziennikarzy, odklepał standardowe formułki, dodał
parę zdań od siebie i czmychnął do szatni. Większość kolegów już z niej
wychodziła lub kończyła ubieranie się. I tak zadbałby o to, żeby był ostatni. Z
torbą przewieszoną przez ramię opuścił halę tylnym wyjściem, prowadzącym prosto
na parking. Swój samochód widział z daleka, gdyż nawet w szarzejącym wieczorze
biały lakier był widoczny.
Dostała
wiadomość. Czekała. Oparta o maskę jego samochodu nuciła coś pod nosem. Lekka
czarna skórzana kurtka zakrywała jej górne partie ciała, te które tak uważnie
obserwował.
- Cześć –
powiedział, zwracając na siebie jej uwagę. Uśmiechnęła się szeroko.
- No, no,
nawet punktualnie. Dobrze, że jest ciepło i nie musiałam przez ciebie marznąć –
rzuciła z lekką pretensją w głosie.
- Wolałem nie
zjawiać się śmierdzący – odparł siatkarz, wrzucając torbę pod przednie
siedzenie.
- I słusznie.
Michał już pojechał – poinformowała brunetka. – Dowiem się, co chciałeś.
- Tak
właściwie to ciebie – odpowiedział prosto z mostu brunet.
Kubiakówna
była przez chwilę zaskoczona, ale szybko zrozumiała przesłanie przyjmującego.
Podeszła bliżej niego i złapała za jego klubową bluzę.
- Chyba się
zapominasz – mruknęła, patrząc uważnie w jego zielone oczy.
- Chyba
zostaliśmy sami – szepnął, chwytając twarz dziewczyny i całując niespodziewanie
i zachłannie jej wargi. Chwilę poddała się pieszczocie, lecz po chwili zdołała
się uwolnić z uścisku.
- Ocipiałeś
Bartman? – syknęła.
- Cicho –
przyłożył jej palec do ust, otworzył tylnie drzwi Audi i gestem dłoni zaprosił
do środka. Gdy towarzyszka spojrzała na niego pytająco, brunet po prostu
wciągnął ją za sobą do środka.
- Naprawdę się
gorzej czujesz – mruknęła Justyna.
- Oj Jusia,
Jusia – rozpiął zamek jej kurtki i wpakował swoje duże dłonie pod sweterek. W
międzyczasie znów przyssał się do kobiecych warg. Ona westchnęła tylko cicho,
pozwalając mu na te pieszczoty. Pocieszała się przyciemnianymi szybami w
samochodzie.
Tymczasem ręce
chłopaka zajęły się jej piersiami. Gdy włączył ogrzewanie, rozebrał ją z
wierzchniego odzienia. Właśnie wodził nosem po jej szyi i dekolcie, majstrując
przy zapięciu stanika.
- Seks w
samochodzie? – odparła brunetka lekko ochrypłym głosem.
- A czemu nie?
Mam wygodne siedzenia – zawodnik pogładził czarną tapicerkę.
- No to ty też
wyskakuj z ciuchów – ściągnęła mu przez głowę bluzę i podkoszulek. Oboje
zostali w dżinsach. Teraz ich ruchy nabrały dynamizmu. Oboje dążyli do coraz
większych doznań i przyjemności.
Całowali się
zapamiętale, zmieniając pozycję na leżącą. Jusia zadrżała na zetknięcie jej
nagich plecy z zimnym siedzeniem. Zbyszek okrył ją swoim rozpalonym ciałem, co
trochę polepszyło sytuację. Objęła go rękami, masując umięśnione plecy,
zjeżdżając aż do ukrytych pod spodniami pośladków. Westchnęła lekko, gdy
poczuła jego usta na piersiach. Uwielbiała sposób w jaki zawsze się nimi
zajmował. Gdyby robił to wystarczająco długo, zapewne mogłaby osiągnąć
spełnienie, ale przecież finał miał być zupełnie inny.
Zaczęła
rozpinać pasek swoich spodni, chcąc dać znać kochankowi do kolejnego kroku.
Chociaż mieli skrępowane ruchy, udało im się pozbyć i tych części ubrań.
- Ostatnio
wyobrażałem to sobie. Ciebie nagą w moim samochodzie, na moich siedzeniach –
mruczał do jej ucha, jednocześnie pieszcząc uda.
- Mów dalej.
- Byłaś wtedy
taka rozpalona, w ogóle ta wizja… Podnieciłem się. I dzisiaj cię zobaczyłem.
Momentalnie przed oczami miałem tą scenę – siatkarz mówił z coraz cięższym
oddechem i większym wybrzuszeniem na podbrzuszu.
- Chcę, żebyś
miał co wspominać podczas każdej jazdy – rzuciła zachęcająco dziewczyna.
Złapała ręką za jego gumę od bokserek, bawiąc się nią chwilę.
- Stąpasz po
krawędzi skarbie. Źrenice obojga były bardzo rozszerzone. Rosło w nich
pożądanie, od którego nie mogli i nie chcieli uciec. Dłonie drżały przy
kontakcie z drugą skórą, gorące oddechy ogrzewały powietrze w pojeździe. Szyby
powoli parowały.
- Tak!
Justyna
pierwszy raz przeżywała coś takiego. Ciężar ciała siatkarza pomiędzy jej
rozchylonymi udami wciskał ją w obicie tylnych siedzeń. Co najdziwniejsze, to
wszystko tylko potęgowało doznania, które fundował jej Zbigniew. Razem we
wspólnym rytmie pracowali na największe spełnienie. Szalony pomysł okazał się
ekscytującym doświadczeniem. Ona odczuwała zbliżającą się rozkosz z każdym
kolejnym głębokim ruchem kochanka, a on chciał posiąść ją całą w jednej chwili.
Ogarnął dłonią
włosy z jej zmęczonej już twarzy. Kilka sekund później dostrzegł na niej wyraz
spełnienia. Szeroko otwarte usta, przymknięte oczy, bezgłośny krzyk oraz
kobiece uda zaciśnięte mocniej na tych jego. Siatkarz też czuł to
wszechogarniające gorąco promieniujące z podbrzusza. Dostali to, czego oboje
chcieli.
- Urocze masz
autko – mruknęła brunetka.
Mam nadzieję, że nam wybaczycie przerwę tak długą. Do usłyszenia w przeciągu 14 dni, obiecujemy :) Czekamy na wasze opinie!
Mam nadzieję, że nam wybaczycie przerwę tak długą. Do usłyszenia w przeciągu 14 dni, obiecujemy :) Czekamy na wasze opinie!
Szczerze ? Tak dawno nie czytałam u was rozdziału, że drugi raz musiałam czytać poprzedni :) ale ten ? Obłęd !! Misiek raki kochany.. och i ach, a Bartman ? Jak zwykle nie wyżyty samiec ! Hahahaha pozdrawiam i mam nadzieję że niedługo pojawi się następny ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzedniczką, też musiałam czytać poprzedni rozdział. Nawet nie wiecie jam się cieszę że coś nowego się tutaj pojawiło. Strasznie lubię to opowiadanie, no i nie mog3 się doczekać nowego rozdziału.
OdpowiedzUsuńTola.
Ostatnie zdanie najlepsze xd
OdpowiedzUsuńWiecie co od razu mi się skojarzyło z ostatnim fragmentem? Piosenka "będę brał Cię w aucie" :D No i trudno się nie zgodzić z tym, że Zbyszek idealnie nadaję się na odtwórce tej piosenki :D
OdpowiedzUsuńBuźka :*
Z tego co wiem 14 dni już minęły kiedy bedzie kolejny???
OdpowiedzUsuńW tym tygodniu, notka długa sama się nie przepisze :)
UsuńKiedy coś nowego?
OdpowiedzUsuńTola.
Najpóźniej w niedziele :)
UsuńJest niedziela.. czekam dalej...
UsuńJajaja również czekam, to opowiadanie jest takie świetne. Nie moge sie doczekać dalszej części.
OdpowiedzUsuń