wtorek, 24 września 2013

Odlot nr 10

                Znudzona spacerowała po dolnym poziomie centrum handlowego. Tym razem jej brat niestety nie dał się namówić na zakupy, tłumacząc się zmęczeniem po treningu. W końcu natrafiła wzrokiem na wystawę jednego ze sklepów z bielizną. Postanowiła wejść i dla samej przyjemności chociaż pooglądać.
- W czymś może pani pomóc? – zagadnęła ją sprzedawczyni.
- Ja tylko oglądam. Chociaż… Szukam czegoś szykownego, z koronką, w stonowanym kolorze.
Przyglądała się kolejnemu kompletowi, gdy kątem oka dostrzegła znajomą dwójkę.
- Sabinko, a może to przymierzysz? – spytał brunet, wymachując skąpym stanikiem ze stringami.
- Chyba się źle czujesz. W życiu tego nie ubiorę. Ja noszę bieliznę, żeby coś zakrywała, a nie – oburzyła się blondynka.
- Przecież nie masz się czego wstydzić i ja chętnie bym popatrzył na coś więcej – wyznał.
- Powiedziałam już coś kiedyś na temat świństw w twojej głowie – dźgnęła go palcem w klatkę piersiową. – Po ślubie!
Podczas gdy siatkarz wzdychał ostentacyjnie, Justyna przemknęła szybko do przymierzalni. Nie miała ochoty na wdawanie się w jakąkolwiek rozmowę z Sabiną. Gdyby Zbyszek zjawił się sam, to pewnie by zagadała, a tak mogła skupić się tylko i wyłącznie na przymierzaniu stroju. Zapinała akurat stanik, gdy kotara, za którą stała, nagle została odsłonięta.
- Przepraszam… Myślałem, że wolne – usłyszała speszony męski głos.
- Niestety Zbyszku, tylko ja jestem wolna, kabina już nie – zaśmiała się, widząc atakującego w odbiciu lustra.
Jego mina natychmiast się zmieniła na rzecz szerokiego uśmiechu. Brunetka sięgnęła po bluzkę, by się przysłonić.
- Chyba potrzebujesz pomocy. Pozwolisz, że ci zapnę? – zaproponował i wszedł do przymierzalni.
- Zbigniew, czy ty się dobrze czujesz? Chyba to Sabinie powinieneś zapinać – spojrzała na niego zdziwiona.
- Chciałem być uczynny. Lepiej żebym zapiął, niż rozpiął, nie sądzisz? – przeszył dziewczynę spojrzeniem.
- Zależy jak leży – mrugnęła do siatkarza. – Skoro już tu jesteś…
- Powiem ci, że dobrze ci w nim – mruknął do ucha dziewczyny, jednocześnie zapinając stanik.
- Dziękuję. Dobrze wiedzieć, też tak myślę, ale skoro ty mnie jeszcze w tym utwierdziłeś, to chyba go wezmę – oznajmiła.
- Masz coś jeszcze do przymierzania? Chętnie zapnę, ocenię, pomogę – uśmiechnął się szeroko.
- Nie powinieneś czasem pomóc swojej narzeczonej? Nic więcej nie mierzę. Wiesz, Kubiak nie użyczył mi swojej karty.
- Wybierz coś, ja zapłacę – zachęcił tuż przed wyjściem.

- Zibi! – jak na zawołanie, rozległ się krzyk w kabinie obok.
- Słucham, kochanie? – udawał zainteresowanego.
- Jak ci się podoba?
- Yyy… Nie uważasz, że mogły być bardziej wykrojone? – spytał, oglądając babciny zestaw bielizny.
- Chciałbyś, żebym świeciła gołym tyłkiem, co? Nie pracuję pod latarnią! – oburzyła się Sabina.
- Dobrze, już się nie wtrącam. Poczekam przy wyjściu.
Brunet idąc w stronę drzwi, rozglądał się jeszcze po kuszących strojach na manekinach. Wyobraził je sobie na Kubiakównie i momentalnie podniosło się mu ciśnienie. Zabrał kilka wieszaków, by zanieść je do jednej z przymierzalni.
- Miałam już wychodzić – odparła zaskoczona brunetka.
- Przymierz jeszcze to!
- Zibi, ale ja już niczego nie potrzebuję – próbowała tłumaczyć.
- A całujesz tak jak dawniej?
Bartman, nie czekając na odpowiedź, przyssał się szybko do ust towarzyszki.
- Zbyszek? Gdzie ty jesteś? Wychodzimy już!
Głos blondynki dobiegający z hallu sklepu przystopował nieco zapał siatkarza.
- Dalej nieziemsko całujesz – wyznał i zniknął za kotarą.
- Ty też… - rzuciła Justyna.

Stojąc przy kasie natknął się na płacącą już brunetkę. Zobaczył w jej rękach jeden komplet. Natychmiast sięgnął po swój portfel.
- Ta pani weźmie jeszcze te dwa, zapłacę kartą – oznajmił jak gdyby nigdy nic, nie zważając na purpurowość swojej partnerki.
- Nie no, Zbyszek, nie możesz za mnie płacić – zaprotestowała Justyna.
- Właśnie! Chyba oszalałeś – wtrąciła się blondynka na widok swojego narzeczonego, dorzucającego do zakupów jego znajomej jakieś fikuśne ciuszki.
- Przecież Justyna to moja przyjaciółka, a przyjaciele robią sobie prezenty – jak najbardziej naturalnie podał sprzedawcy kartę.
- Ale nie takie. Naprawdę, przesadziłeś.
Sabina, porzuciwszy wszystko, wyszła zła jak osa ze sklepu. Zdezorientowana ekspedientka patrzyła na całą scenę z przerażeniem.
- Spokojnie, proszę pani. Proszę policzyć wszystko razem i tyle. Przepraszam za zachowanie narzeczonej.
Gdy opuścili już sklep, Justyna nie bardzo wiedziała, co powiedzieć siatkarzowi.
- To zadowolona z zakupów? – uśmiechnął się przyjaźnie.
- Głupio mi teraz…
- Daj spokój. Cała przyjemność po mojej stronie – szybko musnął jej usta i poszedł w stronę ruchomych schodów.

* * *

W tym samym tygodniu Jusia wprosiła się do przyjaciółki z piętra niżej na obiad. Michał miał iść z kolegami zjeść coś po treningu, więc dziewczyna nie chciała siedzieć sama nad talerzem.
- Dzień dobry, mam coś dobrego dla nas i dla maluchów też – rzuciła na powitanie.
W jednej ręce trzymała butelkę wina, a w drugiej duże paczki żelek.
- Cześć. Nie musiałaś nic przynosić.
- Spoko. I tak zabrała z zapasów Misia – uśmiechnęła się szeroko brunetka.
- Może nie zauważy braku smakołyków. Siadaj, zaraz przyniosę kieliszki – powiedziała szatynka.
- Hmm.. Ma ich tyle, że na pewno nie. Straszny łasuch z niego. Dobrze, że spala to na treningu.
- Ciocia!
Dwójka chłopców rzuciła się znienacka na dziewczynę.
- Czuję się taka kochana – zaśmiała się. – Chyba instynkt macierzyński daje o sobie znać. Proszę, przyniosłam wam żelki – wręczyła bliźniakom podarki.
- Ale po obiedzie jemy takie rzeczy! – pogroziła mama.
- Dobrze. A co na obiad? – zasiedli ochoczo przy stole po obu stronach Kubiakówny.
- Ciocia Jusia, a zjesz za mnie marchewkę? Bo ja nie lubię – spytał Krzysiek.
- Tak, wujek Michał też nie lubi – posłała znaczące spojrzenie w kierunku ich matki.
Marta szybko uciekła wzrokiem, zajmując się podaniem obiadu.
- Ręce umyte?

Szatynka wiedziała, że Justyna coś podejrzewa. Może nie miała pojęcia o wszystkim, ale wyczuwała jej czujny wzrok podczas całego popołudnia u nich. Przyjaciółka świetnie rozumiała się z jej synami i ku ich uciesze, dała się namówić na wspólne zabawy.
Wiele razem przeszli. Ona i jej dwa skarby. Cierpiała, płakała, wszystko ją bolało. Zarówno po finale ówczesnej znajomości z chłopakiem jak i podczas porodu. Na szczęście miała za sobą matkę, która zrobiłaby wszystko dla dobra swojej córki… i wnuków. Kobieta zajmowała się dziećmi, gdy Marta kończyła liceum i zdawała matury. Potem tak samo było ze studiami. Dopiero niedawno dziewczyna zapragnęła samodzielności.
Tak oto wylądowała rok temu w Żorach. Przytulne mieszkanie na spokojnym osiedlu pomogła załatwić jej ciotka. Szatynka posłała chłopców do miejscowego przedszkola, a sama  zatrudniła się w banku. Wracając z pracy odbierała smyków i razem spędzali resztę dnia. Czuła się w obowiązku zapewnić im wszystko, czego potrzebowały dzieci w ich wieku, jednak doskonale wiadome było, że nigdy nie zastąpi dwójki rodziców na raz.
Rozmowę o ich ojcu mieli już za sobą. Marta nie ukrywała przed nimi prawdy. Powiedziała, że była bardzo młoda, gdy oni przyszli na świat, zakochała się w chłopaku i pozwoliła wykorzystać. Nigdy nie spotkała się już z ich tatą, który po zniknięciu doskonale sobie radził w życiu. Szatynka obiecała, że jeśli Krzysiek i Marcinek będą chcieli się z nim spotkać, to niczego im nie utrudni, ale muszą trochę podrosnąć, by mogła zorganizować wyprawę.
A teraz nagle wszystko wymknęło się spod jej kontroli. Pocieszała się w duchu, iż na szczęście nie pokazała synom żadnych zdjęć. Dziewczyna straciła dotychczasowy spokój i życiową harmonię. Już niczego nie mogła zaplanować. Wielkim plusem okazał się powrót dawnej przyjaciółki, która teraz mogła okazać się idealnym wsparciem.
- Marta, słuchaj. Wiem, że to nie moja sprawa, ale co się stało z ojcem chłopców?
- Był i się zmył – mruknęła niepewnie.
- Ale co? Żadnego kontaktu? – dociekała.
- Chciałam mu powiedzieć zaraz po tym, jak się dowiedziałam, ale on już z kimś był, więc dałam spokój. Jak widać poradziłam sobie jakoś…
- Mogłaś zadzwonić, a Michał wcale z nikim nie był jeśli już.
- Ale… jak to? Michał? Skąd ten pomysł? – spytała nerwowo szatynka.
Kieliszek z trunkiem zatrząsł się w jej ręce.
- Potrafię sobie policzyć. Zresztą wiem, że Michał i ty byliście dość blisko ze sobą – drążyła brunetka.
- Zbyt blisko, jak widać. Mówiłaś mu coś…?
- Proszę cię. Najpierw musiałam się upewnić, a poza tym nie zrobię nic, czego nie będziesz sobie życzyła – zapewniła.
- Nie sądzę, żeby Michał pragnął teraz takich nowin. Nie byłby szczęśliwy.
- Zrobisz, jak zechcesz. Ze względu na okoliczności i naszą znajomość dam ci tyle czasu, ile będziesz potrzebowała, ale on musi się dowiedzieć – przytuliła serdecznie przyjaciółkę.
- Nie zwalę mu się nagle na głowę. Dziękuję kochana.
- Dlaczego się przytulacie? Ja też chcę.

Marcin wcisnął się pomiędzy dziewczyny.


__________________________________


Witamy ponownie :) Wakacje minęły, więc może lepiej będzie z odcinkami :)
Wraz z Jusią miałyśmy okazję się zobaczyć nie raz i napisać coś do naszej historii, także nie martwcie się.
Przepraszamy za takie przerwy, ale zostańcie z nami ;)

Czyli teraz macie potwierdzenie swoich domysłów ;)
Pozdrawiam

7 komentarzy:

  1. A to ci Zbyszek! Pod okiem narzeczonej całować inną.. Nono^^ A Jusia też nie lepsza;d heh Myślę, że dobrze iż Justyna dowiedziała się, że bliźniacy to dzieci jej brata:) Ma rację że Marta powinna mu o tym powiedzieć!:) Przecież on jest w niej zakochany:) Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbyszek jaki był taki będzie, chociaż mógł się powstrzymać przed Sabiną. Coś mi nie pasuje jego owa narzeczona, oczywiści idealną partnerką życiową dla atakującego byłaby Jusia. (:
    Drążyła, drązyła przeczekała, nazbierała informacji i wyszło szydło z worka. Michał oficjalnie ojcem dzieciaczków, co było wiadome od dawna :D
    Marta powinna powiedzieć prawdę Michałowi, kto wie jak zareaguje ? Może pozytywnie.. Przecież widać, ze coś do siebie czują. A Kubi od nowa, powoli zakochuje się w Marcie czyli jednak pierwsza miłość nie rdzewieje.
    Wybaczam te okres przerwy, szkoda że rozdział taki krótki, ale już nie narzekam bo dobrze, że wgl coś jest :)
    Buziaki, bezduszna ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. hahhahaha booosz, ta Zbycha babcia mnie rozwaliła :D hahha narzeczona babcia :P co ona myśli, że koronka ją ugryzie, czy jak?? :D no i się wściekła :D A Zbych to kurde jak zawsze wejście smoka^^ Noo, a to, że dzieciaki są Kubiaka, to wiedziałąm od razu, o :P Żadna mi nowość :D Buziole;*

    OdpowiedzUsuń
  4. uuu zazdrosny Misiek, a zachowanie Zbyszka to się porobiło :D hmm ciekawe kiedy i jak Kubiak dowie się, że jest ojcem :p mam nadzieję, że następny już niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No proszę Zbyszek Ty to masz gest! I to jeszcze jaki, ale że tak robił to publicznie, przed Sabiną to muszę powiedzieć, że się nie spodziewałam, że będzie aż tak prostolinijny. Ale może Sabinka zobaczy, że przy rozrywkowym Zbyszku zachowuje się jak zakonnica, a Zbyszek lubi zupełnie inne. Co też on zobaczył w tej Sabinie?! Ale ten pocałunek coś mi się zdaję, że zaowocuje w coś więcej. No wiadomo już na pewno, że Misiek jest ojcem chłopców. Mam nadzieję, że Marta zdecyduje się jak najszybciej powiedzieć mu co i jak bo im dłużej będzie zwlekać tym będzie gorzej. Pozdrawiam i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Podejrzewałam od początku że to Michał jest ojcem bliźniaków. Wielki szacunek dla Jusi że nie zrobiła Marcie awantury a pozwoliła jej samej wszystko wyjaśnić Michałowi. Mam nadzieję że tak się stanie i Kubiak dowie się prawdy od nie a nie od kogoś życzliwego kto przypadkiem coś podsłuchać i w złości mu wykrzyczy.
    Haha, Zbyszek tracił na restrykcyjną dziewicę. No, no tego to się nie spodziewałam. Biedaczek, on taki ogier i musi się wstrzymać do ślubu. Coś mi mówi że teraz gdy Justyna jest blisko to niedługo wytrzyma, już w sumie próbka w przymierzalni była. Teraz Jusia w bieliźnie, albo i bez niej będzie go w nocy nawiedzać :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeeezu, jak ja się cieszę, że w końcu jest tu coś nowego. *.*
    Tak żem czuła, iż to właśnie Michał jest ojcem chłopaczków. Kurczę, ale za to moje przeczucia co do ukrywania przed nim prawdy są już nieco mieszane. Bo naprawdę nie wiem, co Marta chce przez to osiągnąć. Przecież to w końcu wyjdzie na jaw, nawet jeśli po kilkunastu latach, kiedy chłopcy będą już dorośli. Ech, niech powie od razu, będzie lżej niż w gmatwaniu się we wszystkich matactwach.
    Zbyś niszczy jak zawsze! :D I co on zrobi bez tych ukochanych skąpych staników i gaciurek? Może jednak czas zrezygnować z babcinej Sabinki i przerzucić się z powrotem na Jusię? Przecież widać, ile że oboje do siebie ciągną. :P

    OdpowiedzUsuń